Joseph Goebbels przebywa w bunkrze, który staje się dla niego rodzajem limbo. Minęło kilkadziesiąt lat od zakończenia II wojny światowej, z pierwszych zdań monologu dowiadujemy się, że nadszedł bieżący rok. Ale Goebbels de facto funkcjonuje poza czasem, wciąż i wciąż przeżywając czasy wojny i na wieki służy fuehrerowi, mając jednocześnie świadomość wydarzeń powojennych − przy czym powołuje się tylko na te fakty, które pasują do jego wizji świata – bohaterów i panów. Bunkier staje się tym samym nie tylko pułapką ulokowaną w przestrzeni, ale przede wszystkim pułapką mentalną, kapsułą czasu.
Minister propagandy III Rzeszy za pomocą miniwystępów z elementami klaunady, musicalu i slapsticku wciąga widzów w swój świat niczym Mistrz Ceremonii z Kabaretu. Historyczny i historiozoficzny taniec śmierci w przebraniu rozrywkowym na cześć wiecznie żywego Hitlera, górującego ponad nami. W ten sposób mistrz nazistowskiej propagandy próbuje nie tylko wyprzeć klęskę III Rzeszy (a przy tym − osobistą, rodzinną traumę), ale używając swojego ekstatycznego głosu w "Radio Free Goebbels" wykreować zwycięstwo III Rzeszy.
Kiedy w bunkrze zjawia się Leni Riefenstahl, Goebbels używa swojej demonicznej mocy, żeby ją oczarować. Ekscentryczne strategie uwodzenia wywołują coraz większe erotyczne napięcie. Mimo uderzającej różnicy światopoglądów, a w szczególności sposobu patrzenia na sztukę, Riefenstahl zdradza fascynację Hitlerem. Dla Goebbelsa sztuka powinna być utylitarna, służyć konkretnym celom władzy i zaspokajać społeczne oczekiwania. Jak mówi, "propaganda jest skuteczna jedynie, kiedy masy chcą ją usłyszeć. I ludzie NA NIĄ czekali". Tym samym autorka ustawia lustro, w którym mogą się przejrzeć całe społeczeństwa. Tym lustrem jest ciemna tafla wody w głębokiej studni, do której trzeba najpierw zajrzeć. Ale kiedy autorka nas już sprowokuje do tego, żeby się nad nią pochylić, skonfrontujemy z pytaniem, na ile dajemy się porwać demonicznemu kabaretowi historii – zwłaszcza, kiedy ideologia wyższości ras i wielkich narodów odradza się na świecie. A demony historii okazują się „wiecznie żywe”, wystarczy iskra…
Leni ma szansę przerwać ten zaklęty krąg. Musi wyzwolić Goebbelsa z czyśćca. Żeby doznać oczyszczenia, niegdysiejszy polityk musi uruchomić uśpione pokłady pamięci i zobaczyć na żywo tragiczną śmierć swoich dzieci w bunkrze Hitlera. Ale odkupienie nie jest już możliwe. Historii nie da się zmienić. Autorka zamyka Goebbelsa w ramach swojej sztuki, w symbolicznym bunkrze, z którego nie ma wyjścia, w którym każde zakończenie musi być tragiczne − w wymiarze jednostkowym i globalnym. Jednak historia jest zawsze przed nami, a więc jest szansa, że na przyszłość będziemy bardziej ostrożni...
Hitler na dachu to dramat kameralny, wciągający nie tylko dramaturgią, ale też autentycznymi postaciami, które odradzają się jak feniks z popiołu na naszych oczach i tańczą swój taniec śmierci. Zostaną z nami w naszej wyobraźni, dopóki żyjemy.