"(...) z gęstego tekstu Jelinek można by zrobić nieskończoną ilość przedstawień. Wszystko zależy od doboru wątków, które nawzajem się przeplatają, niektóre tematy powracają jak refreny, inne rozwijają się, jeszcze inne nieoczekiwanie urywają. Ale są też tam takie cząstki, fragmenty i akapity, na podstawie których można konstruować całe sceny."
(Jelinek jest jak narkotyk, Maja Kleczewska w rozmowie z Wiesławem Kowalskim, www.artpapier.com, 01.03.2010r.)
Babel Elfriede Jelinek to pozbawiony dialogów tekst podzielony na trzy monologi mówiące o śmierci i wojnie, o człowieku i jego skórze, która, będąc nośnikiem piękna, zostaje zdjęta - w sensie przenośnym, jako treść fotografii, ale i w sensie dosłownym. To tekst o matkach, które pragną dla swoich synów tego, co najlepsze, a najlepsze to być Bogiem; jednak być Bogiem to być do zjedzenia, a prawo do syna jako potrawy ma przede wszystkim ta, z której ciała syn powstał.
"(...) tekst z jednej strony jest monologiem ofiary, będącej strzępem ciała ludzkiego pozbawionego skóry, które zawisło na moście po eksplozji w Falludży. I ta zakrwawiona resztka człowieka bez głowy mówi. Ale ten strzęp człowieka staje się za chwilę amerykańskim żołnierzem, Apollem, Marsjaszem, rzeką. Dla Jelinek charakterystyczne jest to, że pamięć o ofiarach nie powinna nigdy wygasnąć. (...) I w tym tkwi perwersja tych 80 stron tekstu, którego teatr nie może udźwignąć w proporcji 1: 1. Bo to jest rzeka, potok słów. Nie bez znaczenia jest też sam tytuł utworu, nawiązujący do przypowieści o wieży Babel. O tym jak ludzie zapragnęli być bliżej Boga, by z nim się zmierzyć i mu dorównać. I o tym, jak srogo zostali za to ukarani. Druga, analogiczna przypowieść opowiada o Marsjaszu, który w zuchwałej pysze wyzwał samego Apollina na pojedynek w agonie muzycznym, a przegrawszy, został powieszony na drzewie i odarty ze skóry. I te dwie historie, jedna zakorzeniona w Biblii, druga w antyku, stały się zrębem i impulsem do rozważań na temat przemocy stosowanej wobec człowieka. Jelinek, prawując się z Bogiem, mówi o śmiercionośnej sile, która przekracza ludzkie rozumienie losu, o istocie świata i zasadzie jego istnienia. O tym, że człowiek, który konkuruje z Bogiem, zawsze zostanie odarty ze skóry. I że wojna, towarzysząca nam od początku świata, nie jest żadnym ekscesem. Jelinek nie pyta, czy może być inaczej, bo inaczej być nie może. Ona pyta o sens życia i sens śmierci. Pyta: dlaczego? Czy Bóg jest ludożercą? I to są pytania ontologiczne dotykające sensu istnienia; w Jelinek nie ma zgody na to, że żyje się po to, by umrzeć."
(Jelinek jest jak narkotyk, Maja Kleczewska w rozmowie z Wiesławem Kowalskim,
www.artpapier.com, 01.03. 2010r.)
Współcześni ludzie i ich doszesna mitologizacja śmierci
"Żyjemy tak, jakbyśmy mieli nie umrzeć. Tuszujemy własną śmiertelność, ale oglądanie czyjegoś cierpienia i konania staje się internetową rozrywką. W sieci przeglądamy zdjęcia z więzienia Abu Ghraib. Wiele osób weszło na strony, na których Al-Kaida zamieściła nagrania z egzekucji. Witryny zawieszały się przez ogromną liczbę wyświetleń. Jelinek twierdzi, że mamy bezkarny dostęp do oglądania zabijania. Na zdjęciach nie czuć smrodu zwłok. Ekran jest "krwioodporny". Współczesna kultura znieczula na śmierć. Gdybyśmy brali własną śmiertelność pod uwagę, na świecie nie istniałyby wojny i wrogość między ludźmi. Takie jest przesłanie austriackiej autorki."
(Maja Kleczewska w rozmowie z Tomaszem Gromadką - Jesteśmy znieczuleni na śmierć,
Rzeczpospolita nr 52 03. 03. 2010r.)
"Co ma uczynić artysta, aby nie wpaść w pułapkę powielania medialnych przedstawień? Jaki przekaz możliwy jest w świecie, który zupełnie strywializował wartości, emocje, słowa? Jelinek uprawia bez wątpienia pisarstwo polityczne (embedded literature), jednak ze świadomością niemocy współczesnej sztuki wobec szeroko pojętej władzy (Apollo/ojciec/Bush), także władzy mediów, i wobec wyzwania, jakim jest przedstawienie zmediatyzowanej rzeczywistości. Zainspirowana przez "złych rodziców" autorka, "zrodzona z mediów", tworzy obrazy obrazów świata. Rozprawia się z medialnymi konwencjami reprezentacji, wpisując w teksty dla teatru intrygujące napięcie intermedialne. Wraz z J. Baudrillardem wskazuje na pewną "obsceniczność" kultury patrzenia (patrzę, więc jestem) i prowokacyjnie pyta o status globalnej wspólnoty telekonsumentów: czy jesteśmy widzami lub "aktorami", czy może tylko zahipnotyzowanymi, pozbawionymi iluzji, "transpolitycznymi" podglądaczami? (...) Podmiot mówiący w Babel Piotr/Marsjasz/Apollo/artysta/Jelinek) wskazuje na "straszliwy ból" związany z oddzieleniem osoby od obrazu i mimo wszystko wykrzykuje swoje "hipermoralne przesłanie".
(Za programem Teatru Polskiego w Bydgoszczy, Monika Szczepaniak - I wszystko stało się obrazem... Elfriede Jelinek: Babel, Instytucja moralna)
z recenzji:
"Maja Kleczewska znalazła idealną formę dla arcytrudnego tekstu Noblistki Elfriede Jelinek i stworzyła najwybitniejszy spektakl w swojej karierze. Babel w Teatrze Polskim w Bydgoszczy robi oszałamiające wrażenie. "
(O śmierci w teatrze, Paweł Sztabrowski, Metro 08. 03. 2010r.)
"Trupy, wreszcie bez żadnych oporów, mogą opowiadać o zaborczej, chorej, opartej na podświadomym pociągu seksualnym miłości matek do synów. Matki, które straciły ich na wojnie, przyrównują się tu do Matki Boskiej, utożsamiając się z jej bólem i rozpaczą po stracie syna. I nie ma w tym nic świętokradczego. Pięknie wizualnie zakomponowane żywe obrazy piet odsłaniają nam różne formy przeżywania tragedii."
(Tylko mała, pluszowa zabawka... Anita Nowak,
www.teatr.dlawas.com, 07. 03. 2010r.)