Istnieje obiegowa opinia, że panowie w średnim wieku czasem najzwyczajniej tracą rozum. Patrząc na zachowanie trzech przyjaciół: dystyngowanego homoseksualisty Leo, lowelasa Toma i przechodzącego różne perypetie z eksżoną Kena, można dojść do wniosku, że mężczyźni w kwiecie wieku pochodzą z bardzo ekstrawaganckiej planety.
Tytułowi hipochondrycy spotykają się, by uczcić urodziny jednego z nich. Jedną z ich "rozrywek" jest studiowanie atlasu chorób. Każdy z nich znajduje u siebie symptomy mające świadczyć o śmiertelnej przypadłości. Licytacja, kto bardziej cierpi i kto najszybciej umrze sprawia, że atmosfera zaczyna robić się gorąca. Męski sabat zmienia się jednak w noc, której nigdy nie zapomną. W drzwiach mieszkania zjawia się była żona Kena, Pam. Jakiś czas później zjawiają się: kochanek Pam, chirurg plastyczny o imieniu Vito, Ben, czyli były partner Leo, oraz młodziutka Gina, będąca w zaawansowanej ciąży kochanka Toma, a zarazem córka zaborczego Vito. Najrozmaitsze mechanizmy qui pro quo, żarty słowne i sytuacyjne, umiejętne stopniowanie dramaturgii oraz umiejętne wplecenie wątku sensacyjnego czynią z tej sztuki świetną, energetyczną farsę, o czym świadczy jej kilkunastoletnia obecność w repertuarze Teatru Syrena.
PRASA
- "Trzech mężczyzn, którzy nie potrafią się pogodzić z upływającym czasem, stara się stawić czoła zaskakującej rzeczywistości. Jest zabawnie, zajmująco, z przymrużeniem oka. Ten spektakl wywołuje emocje, prowokuje do śmiechu. Halo! Niekontrolowane napady śmiechu?! Drżenie żuchwy?! Skurcze przepony? To na pewno musi być «Klub Hipochondryków»".
- Katarzyna Hanna Binkiewicz, krytykat.wordpress.com
- "«Klub hipochondryków» to propozycja inna niż większość sztuk opartych na angielskim humorze. Tam komizm przejawia się głównie w dowcipie sytuacyjnym, tu ironiczne sytuacje są poparte rozbudowanymi, inteligentnymi dialogami. Te dwa czynniki idealnie się uzupełniają, a w połączeniu z profesjonalnym aktorstwem sprawiają, że historia słabości bohaterów dramatu spotka się z uznaniem także męskiej części widowni."
- Michał Janusz, Teatr dla Was