Ten dramat pokazuje nam pierwsze kroki Horvátha w kierunku teatru, jednak ma zaskakujące aktualne przesłanie: bać się tego Boga trzeba, bo jest okrutny i mściwy, ale pożytku z niego żadnego – człowiek sam swój ciężki los dźwigać musi. Sztuka, mówiąc krótko, jest obrazem obyczajowym przedstawiającym pewną grupę społeczną – oczywiście w już wtedy zarysowującym się, charakterystycznym dla tego autora stylu. Nasuwa się pytanie: kim jest tytułowy Nikt? Od początku można zauważyć pewne podobieństwo do Szczurów Gerharta Hauptmanna – tam i tu mamy akcję zamkniętą w kamienicy czynszowej, gdzie mieszka uboga grupa społeczna, choć i wykształcone osoby.
Akcja Nikogo umiejscowiona jest na klatce schodowej. Urszula, uboga, zagubiona i prosta dziewczyna, decyduje się na poślubienie pozornie okrutnego właściciela czynszówki, żeby ratować się przed losem ulicznicy. Bogumił Lehmann jest wyzyskiwaczem i potworem. Jego maksyma życiowa to "nienawidzę współczucia". W jego domu mieszkają m.in. średnio zdolny muzyk Klein, prymitywny sutener Wladymir i doświadczona prostytutka Gilda Amour. Wszystkie 24 postaci, które pojawiają się na klatce schodowej, to ludzie poniżeni i przegrani. Kryzys gospodarczy sprawia, że mamy tu do czynienia z resztkami przyzwoitości. Po ślubie tyran Lehmann postanawia zostać lepszym człowiekiem. Zmusza się do ludzkiego zachowania i oddaje "wielkiemu karczmarzowi" pieniądze, które była mu winna kelnerka, chcąca pozyskać względy brutalnego sutenera Wladymira. Mimo to karczmarz wyrzuca ją z pracy i zatrudnia natychmiast następną dziewczynę. Wszystko się powtarza. I kiedy Wladymir później idzie do więzienia za zabicie klienta Gildy, natychmiast pojawia się następny alfons, który także ma na imię Wladymir. W końcowej scenie, kiedy mowa o tyłowym Bogu, którego nie ma, kaleka Lehmann bluźni przeciw niemu, po chwili upada tak nieszczęśliwie, że w następstwie w krótkim czasie umiera.
Odnaleziony maszynopis 23-letniego, nieznanego wtedy jeszcze Horvátha zawiera adnotację "1924, Verlag 'Die Schmiede'". To w tym berlińskim wydawnictwie ukazał się po raz pierwszy Głodomór Franza Kafki, tam wydawano Alfreda Döblina, Marcela Prousta, Josepha Rotha. Jednak sztuka Horvátha nigdy nie została opublikowana ani wystawiona w teatrze, a kiedy 'Die Schmiede' cztery lata później splajtowała, maszynopis zaginął. Pojawił się dopiero w latach '90 XX wieku na aukcji w Pforzheim, lecz nabywca trzymał ten maszynopis aż do roku 2015, kiedy ponownie pojawił się on na aukcji. Kupiła go austriacka agencja teatralna i po obróbce technicznej udostępniła teatrom. W 2016 roku odbyła się prapremiera - prawie 100 lat od powstania dzieła. Czy jest to dzieło wybitne, na miarę późniejszych Opowieści z Lasku Wiedeńskiego (1931) czy Kazimierz i Karolina (1932)? Na pewno warto samemu wyrobić sobie zdanie.
- Prapremiera austriacka, Wieden - Theater in der Josefstadt - wrzesień 2016, reż. Herbert Föttinger
- Prapremiera niemiecka, Berlin - Deutsches Theater - marzec 2017, reż. Dusan David Parízek