Dyktator nie może spać. Jest zmęczony i zły, psiajucha! "Dyktator jak to dyktator. Wschodni najlepiej, ale może zdarzyć się, że bardziej z Zachodu. Sąsiad najlepiej. Znany i oswojony, ale drapieżny i nieprzewidywalny – w granicach rozsądku oczywiście, bo jeszcze rozpęta jakąś wojnę.(...) Można mu dać telewizyjne show, albo radiową tubę. Może przemawiać z reklam, na rynkach i placach, ale bezpieczniej by było – gdyby był związany." Tak w słowie wstępnym charakteryzuje swojego bohatera autor. Podczas bezsennej nocy Dyktator dzieli się z widzami strumieniem świadomości, który ujawnia jego niedoskonałości i słabości. Dyktator jest rozdarty pomiędzy maską, którą nosi każdego dnia, a tym, czego rzeczywiście pragnie, irytują go niekompetentni urzędnicy, ma problemy z oddawaniem moczu - co jest konsekwencją szybkiego i stresującego trybu życia, marzy o zagraniu w reklamie i promowaniu zachodnich produktów, choć dobrze wie, że te marzenia dyktatorowi nie przystoją… Dyktator musi poświęcać się dla dobra ludu. Ale nocą, kiedy gasną kamery i flesze, może nareszcie zdjąć krawat, wybrany mu przez specjalistów od PR-u, i rozluźnić się… Tylko co, jeśli za chwilę zadzwoni czerwona linia...? Czy głowa narodu ma prawo do odpoczynku i do bycia sobą? Tekst spina klamra oficjalnego kostiumu: na początku sztuki Dyktator zdejmuje narzucony mu krawat, w zakończeniu - sam wybiera krawat na kolejny dzień. Interesująca językowo (pisana wierszem!), stylistycznie poszukująca sztuka, mogąca być zarówno monodramem, jak i wieloobsadowym teatrem masek, w zależności od preferencji reżysera.