Alice i Manfred zatrudniają ekipę do wyremontowania wymarzonego domu. W ich azylu zagnieżdża się grupa remontowa – robotnicy celowo opóźniają koniec remontu, panoszą się, dają „dobre” rady, jeden z nich jak gdyby nigdy nic zalega w małżeńskim łożu. Mieszkanie coraz bardziej przypomina ruinę. Tworzy się sytuacja prawie kafkowska – z domu nie ma ucieczki, a fachowcy zdają się rządzić lokatorami. W końcu miarka się przebrała. Prozaiczny remont staje się okrutną próbą sił.
Manfred, zdeterminowany i ogarnięty nagłym pożądaniem, chce się rzucić na łóżko razem z Alice, ale w sypialni natrafia na członkinię ekipy, Karolę. Wywiązuje się bójka, wskutek której Karola spada ze schodów… na złamanie karku. Dosłownie. Pierwsze morderstwo, choć nieplanowane, ułatwia dalszą coraz krwawszą wendetę. Kolejni fachowcy-uzurpatorzy giną utopieni w wiadrze z farbą czy wrzuceni do betoniarki. Nic nie może stanąć właścicielom na przeszkodzie w realizacji największego marzenia – wykończenia własnego domu, bodaj zalanego nieczystościami z kloaki.
Osobliwy zbiór postaci uzupełnia zaprzyjaźnione małżeństwo, Karol i Magrete (która radzi Manfredowi, by przeprowadził się „do siebie samego”, do swojego wnętrza) oraz zaborcza Matka głównego bohatera, kobieta z żyłką do biznesu. W jej finałowej przemowie zakończenie remontu zostaje przyrównane do jakże bolesnego i skomplikowanego porodu – choć może należałoby mówić o jeszcze nieostygniętym polu walki.
MATKA:
„Hallo! Hallo! Czy mogłabym prosić o chwilę uwagi! Myślę, że nadszedł czas, żeby wznieść toast za wspaniały dom Manfreda i Alice, którego remont w końcu się zakończył. Była to bardzo ciężka przeprawa, możemy porównać to do skomplikowanego porodu, oj, tu chyba posunęłam się za daleko, ale czy istnieje coś bardziej potwierdzającego życie, niż patrzeć na coś, co się rozwija, rośnie
i przyjmuje formę, tak jak to miało miejsce w tym domu, przez ostatnie miesiące. Manfredzie i Alice, musieliście dać sobie radę z tak wieloma strasznymi problemami, plączący się tu i ówdzie rzemieślnicy, wchodzący i wychodzący, ale z odrobiną pomocy i matczynej portmonetki udało wam się w końcu zakończyć remont waszego domu przez niesamowicie zdolną grupę niemieckich fachowców”.