Każda z siedmiu aktorek pojawia się na scenie osobno.
Poprzedzający sztukę prolog składa się z krótkiego dialogu Sinobrodego z Niewidomą, w którym Sinobrody przyznaje, że jest mordercą. Pozwala jednak odejść Niewidomej. Drugi prolog to tekst prozą, z którego dowiadujemy się o przeszłości Sinobrodego i jego stosunku do wykonywanego zawodu - jest sprzedawcą damskiego obuwia. Nie jest człowiekiem szczęśliwym, ale nie zawraca sobie tym głowy. Nie jest fetyszystą ani idiotą.
Na ławce w parku poznaje Julię. Julia wyznaje mu miłość, improwizuje ich ślub i umiera, połknąwszy truciznę. Sinobrody oskarża się o jej śmierć i szuka wsparcia u Anny. Anna wciąga go w swój świat i staje się nieznośna, żądając od Sinobrodego miłości. Sinobrody dusi Annę.
Scena z Niewidomą. Niewidoma rozpoznaje w nim mężczyznę, którego pokochała dawno temu. Ucieka od niego.
Judyta pragnie snu. Ale pragnie też mężczyzny. Sinobrody poznaje ją na pustym dworcu i po krótkiej rozmowie, w której Judyta opowiada mu o swoim życiu, dusi ją z litości. Żeby nie musiała się już tak męczyć bezsennością.
Monolog Niewidomej o tym, jak nie mogła stracić dziewictwa i jak w końcu pokochała Sinobrodego za jego chód, za jego zapach. Odtąd szuka go po całym kraju.
Tanja to prostytutka. Sinobrody płaci jej za chwilę bliskości, zastrzega jednak, że będą poważne problemy, jeśli kobieta się w nim zakocha. Zdaje się to niemożliwe, a jednak Tanja zaczyna przejawiać pragnienie posiadania go na stałe i zostaje zamordowana.
Scena z Niewidomą.
Pewnego dnia o świcie w knajpie Sinobrody poznaje Ewę, ale stara się nie nawiązywać z nią kontaktu. Na spacerze Ewa podaje mu pistolet. Chce umrzeć. Sinobrody nie chce już nikogo zabijać, sam wolałby nie żyć, nieopatrznie jednak strzela Ewie w nogę, za co przeprasza. W końcu jednak zabija ją i ucieka.
Bardzo krótki monolog Niewidomej.
Krystyna zaczepia Sinobrodego przez przypadek. Sinobrody ostrzega ją, ale ona jest gotowa na wszystko. I dostaje, czego chciała.
Scena w parku zaczyna się dokładnie tak, jak scena z Julią. Ale to Niewidoma. I wcale nie zamierza wyznawać Sinobrodemu miłości.
W ostatniej scenie opowiada mu o tym, jak zakochała się w jego zapachu. Ale teraz Sinobrody pachnie inaczej. Niewidoma nie może go już kochać. Sinobrody jest jej wdzięczny, szybko jednak zaczyna pragnąć jej miłości. Mówi do niej tak, jak powinien był mówić do Julii, wtedy może nie popełniłaby samobójstwa, a on nie stałby się mordercą.
Niewidoma podcina Sinobrodemu gardło, tym samym uwalniając się od własnej niespełnionej miłości.
Peter Michalzik napisał we "Frankfurter Rundschau":
"Mit o Sinobrodym powstał w czasach tak krwawych jak nasze. Mit ten opowiada jednak nie tylko o brodatym facecie, który mordował swoje żony. Chodzi również o istotę strachu, o przerażenie, tak wielkie, że brak odwagi. by odkryć jego tajemnicę. Na zamku Sinobrodego jego żonom wolno było wchodzić wszędzie, z wyjątkiem jednego pokoju. Która do niego zajrzy, znajdzie zwłoki poprzedniczek i sama będzie musiała umrzeć.
Dziś takie historie wyglądają zupełnie inaczej. Nigdy nie mamy dość zagłębiania się w psychikę seryjnego zabójcy, najwyraźniej nic tak nas nie fascynuje, jak połączenie seksualności z przestępstwem. Co wieczór seryjnym bohaterem staje się dla nas seryjny zabójca i jego tajemnica, z seryjnego bohatera urasta on do rangi przewodnika wyobraźni zbiorowej i zdaje się, że jest idealnym medium odkrywającym nam samym nasze skryte wnętrza...
Sztuka Dei Loher opowiada nam tę historię, parafrazując modną dziś manię przestępczą. Na tym poziomie tekst pozostaje ironiczny, czasem wręcz sarkastyczny. Właściwy temat jednak wykracza daleko poza ramy krytykowania manii dyktowanych przez media.
Zamordowane kobiety przyczyniły się do swojej śmierci w tym samym stopniu, co sam Sinobrody. One szukają, taka jest ich dewiza, miłości "ponad miarę", miłości, dla której gotowe byłyby umrzeć. Pragnienie oddania się i poddania miłości jest męką. Śmierć z ręki Sinobrodego jest więc dla nich wybawieniem; zdaje się, znajdują w niej to, czego szukały."