Małżeństwo, które już tego nie ogarnia: żona z manią czystości, asystentka artysty, wielkiego manipulatora; mąż, depresyjny lekarz, który chciałby podreperować swoje stłamszone ego jako "lekarz bez granic" w regionie dotkniętym wirusem ebola, licząc na to, że bohaterski czyn przywróci mu choć odrobinę szacunku do samego siebie, a może nawet żona wreszcie go doceni; syn w wieku dojrzewania, który lubi ukradkiem filmować różne sceny w domu i ma pociąg do kobiecych ciuszków. Poznajemy ich podczas rozmowy kwalifikacyjnej z małomówną sprzątaczką Jessiką, która "w pracy niczego sobie nie myśli", ale właściwie: kim ona jest? I jak zachować się wobec sprzątaczki, czy można spoufalać się z osobą, której się płaci? Czy można dać jej swoje stare ciuchy, których szkoda wyrzucać? Jak się przed nią nie zbłaźnić? Goszcząc na kolacji w domu swojej asystentki, artysta wygłasza monologi obnażające zakłamanie świata, ludzi, sztuki, nie szczędząc przy tym gospodarzy. Jego ostre i złośliwe kwestie potrafią zawstydzić każdego, ale nie Jessikę, która tymczasem stała się niezbędnym wyposażeniem życia rodzinnego: nie tylko sprząta, ale i gotuje, odrabia lekcje z synem, pociesza męża itp. I to ona stanie się obiektem zainteresowania artysty, który nie stawia granicy między sztuką i życiem, a sztukę robi zawsze i wszędzie, najchętniej z cudzego życia. Jessica ma sprzątać dla niego, ale tym razem przed publicznością. Poczucie upokorzenia to tylko kwestia granicy w umyśle, a sztuka nie uznaje granic. W sztuce chodzi wszak o prawdę i autentyzm.
Nazwisko wysuwającej się na pierwszy plan postaci – Haulupa – to pseudonim artystyczny, który w polskiej sferze teatralnej nabiera ciekawego znaczenia. Nie zamierzam go zmieniać. Wydaje mi się, że Marius von Mayenburg zawarł w Haulupie wiele cech kultowej postaci z serialu Dr House. Z kolei Jessica trochę przypomina gombrowiczowską Iwonę.
Dla adit kb
Link do wywiadu z Mayenburgiem, gdzie mowa o próbach do spektaklu i o tym, co go skłoniło do napisania takiej sztuki (de).