W obecności syna ojciec Marcina i Joli wydaje ostatnie tchnienie. Marcin dzwoni po siostrę, która po przyjeździe zauważa, że nieboszczykowi dziwnie powiększają się uszy. Rodzeństwo opuszcza na chwilę pokój, Marcin częstuje siostrę piołunówką... Gdy chcą wrócić do pokoju ojca, nie da się już wejść, bo drzwi od wewnątrz zabarykadowało wielkie na cały pokój… ucho. Z wnętrza ucha dobiega muzyka, która z czymś im się kojarzy, coś przypomina tak silnie, że czują nieodpartą chęć, by jej źródło odszukać. Ściągają buty ("przecież nie będziemy chodzić po ojcu w butach") i – jak Alicja przez szkło lustra – wchodzą w głąb ucha. Rozpościera się przed nimi surrealistyczny, choć i dziwnie znajomy z dzieciństwa świat. Jak bohaterka Krainy czarów napotykają w nim, wciąż poszukując swojej muzyki, dziwne postaci. Oto Wykidajło zaprasza ich na występ do lokalu, który okazuje się być odwiedzaną nader często w ich dzieciństwie przez ojca "Warszawianką". Przez chwilę boją się, że mogą tu utknąć, ale szczęśliwie wydostają się na pole, gdzie spotykają Oracza. Ten wyznacza im zadanie zaorania pięciu bruzd ziemi – czują, że znaleźli się już blisko celu swej podróży: znalezienia wytęsknionej muzyki.
Zatapiając się w surrealistyczny świat ucha, rodzeństwo poszukuje samych siebie, siebie nawzajem i swojej przeszłości. Czy uda im się odnaleźć muzykę?