Akcja sztuki dzieje się w Wigilię, trudno o lepsze umiejscowienie czasowe dla sztuki, która pokazuje porażający obraz samotności. Mamy tu wielu bohaterów, którzy są ze sobą powiązani bliższymi lub dalszymi więzami. Jednak te więzi nie przenoszą się w sferę emocjonalną. Akcja, choć w czasie jednego dnia, dzieje się na różnych (wielu) planach. Jednocześnie śledzimy losy kilku postaci.
Na lotnisku jedenastoletni chłopiec czeka na ojca, z którym ma spędzić święta, w zakładzie opiekuńczym stara kobieta zapomina powoli, kim i gdzie jest, ale uparcie czeka na syna, który nigdy nie przyjeżdża. Tych dwoje prowadzi nas przez resztę historii tworząc nić, na której pozawieszane są losy i historie innych postaci. Lejtmotywem całości są odgłosy wypadku samochodowego i głos spikerki oznajmujący o rosnącej liczbie zabitych i rannych (z powodu pogarszającej się pogody). W lotniskowym punkcie pomocy lekarskiej pojawia się coraz więcej pacjentów, nie tylko poszkodowanych, ale również takich, którzy po prostu w Wigilię nie chcą być sami w domu, a na dworze zimno, ślisko, nieprzyjaźnie, jak mówi Stara Kobieta: "Kanał pełen sinych ciał wystrojonych w przymarznięte ozdoby świąteczne, dzieci pomazane krwią na opuszczonych campingach wrzucone do kubłów na śmieci, posiekane niemowlęta napływają ściekami do muszli klozetowych".
Mamy tu kalejdoskop postaci: ojciec chłopca, aktor, ma właśnie ostatnie przed świętami próby nowej sztuki, Paul nie może przeboleć rozstania ze swoim chłopakiem, wciąż go nachodzi, a potem umawia się na randkę z ogłoszenia (co kończy się tragicznie), Psychiatra ma pacjenta, który jest tak samotny, że zamiast terapii woli potrzymanie za rękę i nie chce wyjść z gabinetu, oraz wielu innych. Każdą postać obserwujemy z kilku stron, np. Psychiatrę w relacji z żoną, która później jest lekarką w lotniskowym punkcie pomocy, albo Paula, którego najpierw poznajemy jako namolnego geja, a potem jako reżysera.
Cały tekst jest bardzo intensywny, przesycony rozpaczą, wielkim krzykiem "Jestem tu! Zauważ mnie!". Porażający obraz samotności, niezaspokojonej tęsknoty za drugim człowiekiem, bólu istnienia. Głód miłości i strach przed samotnością kończą się w przypadku jednego z bohaterów zabójstwem. W tej sztuce nie ma letnich uczuć, jest napisana w bardzo ekspresyjny sposób, sprzyja temu rwana konstrukcja, przenikające się krótkie sceny, częste zmiany miejsc akcji, dynamiczne dialogi w świetnym przekładzie Karoliny Bikont.
W końcowych scenach stara kobieta szukająca syna i mały syn czekający na ojca spotykają się. Chciałoby się napisać - "odnajdują się", ale Autor wkłada w ich usta dialog z innej sceny, dialog kochanków, którzy przed ostatecznym rozstaniem chcą jeszcze przez chwilę poczuć swoją bliskość. Ten świetny zabieg podkreśla jeszcze bardziej samotność i zagubienie postaci, które zagubiły się nawet w granej przez siebie sztuce.
Ciekawym zabiegiem jest też wykorzystanie przez Falka Richtera fragmentów innej ze swoich sztuk pod tytułem Zraniona młodość. To właśnie ten tekst przygotowują bohaterowie w pokazanych scenach prób. Wypowiadają kwestie postaci, ale też komentują ich zachowania i mają wiele zastrzeżeń do reżysera, który w sztuce jest też autorem. Zabawna gra z własnym tekstem dająca możliwość grania sztuki w sztuce, niejako "wyjścia" z roli.
Joanna Olczakówna dla ADiT