język polskijęzyk angielski

1

Kowboj Parówka

Gatunek sztuki
Dla młodzieży
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
sztuka napisana wspólnie z Marcinem Pakułą
Szczegóły obsady
obsada dowolna
Czas akcji
współcześnie
Miejsce akcji
Kraków, Toruń, Monachium
Prapremiera polska
05.02.2016, Teatr Łaźnia Nowa w Nowej Hucie w Krakowie, reż. Wiktor Loga-Skarczewski

Kowboj Parówka to sztuka Mateusza i Marcina Pakuły, napisana w 2010 roku, kiedy ten pierwszy miał dwadzieścia siedem, a ten drugi dwanaście „zębów czasu”. Jej głównym bohaterem jest Dżo-Mandarynka – czarnoskóry Amerykanin, który przybył do Polski w wieku dziesięciu lat, zabrany przez panią Jolantę Kokos-Nadmorzem od jego pijackiej rodziny mafiozów. Dużo później, w Polsce, jego wybawicielka została za to zamordowana przez członków mafii starego Mandarynki. Dżo w wieku dwudziestu czterech lat został więc zupełnie sam i zarabia jako lalkarz na rynku w Krakowie. Jego lalki są jednak wyjątkowe, albowiem są samogrające. Robią wszystko same i mają całą masę pomysłów, a jako że ich właściciel nie ma ich w ogóle, to pozostaje mu tylko udawać, że to on nimi porusza i kontroluje ich ruchy. Jego pokazy mimo to cieszą się w Krakowie dużym powodzeniem i dobrą sławą. Ale Dżo ma zdecydowanie większe ambicje. Jego największym marzeniem jest zyskać rozgłos w całej Polsce i zdobyć jedyną w swoim rodzaju lalkę, posiadającą zdolność hipnotyzowania publiczności… Kowboja Parówkę. Lalkarz nie zdaje sobie jednak sprawy, że takich jak on – marzących o niej pajacykarzy – są tysiące. Ale ambitnego Dżo Mandarynki nic nie jest w stanie zatrzymać na drodze do realizacji jego marzeń. Nawet tak podstawowe i oczywiste kwestie natury ekonomicznej. Dzięki finansowej pomocy przypadkowo spotkanej widzki, a także doświadczonej lalkarki, Pani Ludomiry, bohater wyrusza w podróż po koperek (który okazuje się niezwykle ważny) do samego Kopernika, po czym stworzoną przez Jezusa (w postaci Człowieka-Królika) taksówką jedzie na schron pajacykarzy aż do Monachium, gdzie zamierza zdobyć nie tylko sławę, ale również upragnionego Kowboja Parówkę.

Sztuka Mateusza i Marcina Pakuły to szalony utwór, który komicznie i ironicznie opowiada o marzeniach ambitnego młodego artysty. Osadzony w środowisku teatru lalek, w przewrotny sposób ukazuje również sam teatr i pracujące w nim osoby twórcze. Kowboj Parówka to niesamowicie zabawny i szalony rollercoaster tylko dla prawdziwie odważnych pajacykarzy i pajacykarek!

Miłej niedzieli

Tytuł oryginalny
Bon dimanche
Tłumacz
Łyko, Martyna
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Postacie
Pierre - około pięćdziesiątki, znany aktor; Mathilde - około trzydziestki, jego garderobiana.

Akcja ma miejsce podczas spektaklu  trwającego dokładnie godzinę dwadzieścia, w garderobie aktora Pierre’a Lemarchanda, który przygotowuje się do wejścia na scenę w roli Alcesta w molierowskim Mizantropie. W trakcie spektaklu Mathilde będzie przygotowywać Pierre’a do wejścia na scenę. Pierre jest “typowym aktorem”, wszystko kręci się wokół niego. Przywiązuje dużą wagę do wyglądu, jest wymagający i lekko hipochondryczny. Jego słabość: matka, która nie żyje, ale wciąż do niego przemawia. Podobno nie była kochającą matką. Pierre był dzieckiem niedopieszczonym. W pewnym momencie mówi nawet “Chciałbym, żebyś tu ze mną była, przynajmniej po to, żeby mi powiedzieć, że w ogóle istnieję!”. Mathilde to ładna dziewczyna, dzielnie znosi wahania nastroju i wymagania tego małego tyrana. Dowiemy się, że była także jego kochanką i ma z nim córkę, o którą Pierre nigdy nie dbał.

Okna garderoby wychodzą na cmentarz. Nie chcąc informować córki o właściwej tożsamości jej ojca, Mathilde wymyśliła jej innego, który zmarł, a pochowany został na tym właśnie cmentarzu.  Swoją drogą, przez okno garderoby można zobaczyć jego grób. Pierre chce poznać swoją córkę - bajeczka o zmarłym ojcu doprowadza go do furii, jednak Mathilde kategorycznie sprzeciwia się wyjawieniu córce prawdy. Do czego oboje się posuną? Najwyższy czas wejść na scenę. Publiczność nie będzie czekać. Pierre nie odmieni ani tej historii, ani swojego życia. Zostanie taki jak był, przebojowy, rozczulający synuś mamusi.

Sprawa rue de Lourcine

Tytuł oryginalny
"Die Affäre Rue de Lourcine" ("L'affaire de la rue de Lourcine")
Tłumacz
Kaduczak, Jacek
Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
przekład i adaptacja słynnej francuskiej komedii omyłek z kupletami Eugène'a Labiche'a autorstwa Elfriede Jelinek
Czas akcji
XIX wiek
Miejsce akcji
Paryż, mieszkanie rodziny Lenglumé
Prapremiera
17.6.1988, Schaubühne am Lehniner Platz w Berlinie, reż. Klaus Michael Grüber

Elfriede Jelinek w swoim przekładzie i adaptacji przedstawia przewrotną wersję klasycznej, XIX-wiecznej sztuki z kupletami pióra mistrza francuskiej komedii. To, co dla XIX-wiecznego widza mogło być zabawną komedią omyłek, austriacka autorka interpretuje z perspektywy doświadczeń XX wieku: jak łatwo ludzie należący do kulturalnej i ekonomicznej elity mogą odrzucić zdobycze cywilizacji oraz wszelkie hamulce moralne i w przeciągu chwili pod wpływem strachu zmienić się w bezwzględnych morderców. A pewne rzeczy, jak wojna w Europie, które uważaliśmy za pieśń przeszłości, mogą okazać się przerażająco aktualne… Choć sztuka Eugène’a Labiche’a kończy się typowo komediowym rozwiązaniem, a co za tym idzie szczęśliwym wyjaśnieniem sytuacji i happy endem, to w czytelnikach i potencjalnych widzach spektaklu może pozostać nieprzyjemna gorycz.
Szanowany przedstawiciel paryskiej klasy wyższej – Lenglumé – idzie na spotkanie dawnych uczniów swojej szkoły. Następnego dnia z trudem dobudzona go jego służący, Justin. Lenglumé ma okropnego kaca, a także poważne luki w pamięci… Za nic nie pamięta wydarzeń zeszłej nocy. Nie wie również, czemu do spania nie zdjął spodni. To jednak nie jest jego największy problem… W jego łóżku znajduje się jakiś chrapiący obcy mężczyzna, który ostatecznie zostaje rozpoznany jako jego dawny szkolny kolega Mistingue. Żaden z nich nie ma pojęcia, co działo się w nocy i dlaczego skończyli w jednym łóżku. Co więcej, obaj mają dłonie czarne od węgla, a w kieszeniach zaskakujące przedmioty…. Przy śniadaniu, Norine (żona pana domu) czyta im artykuł z gazety o bestialskim morderstwie młodej dziewczyny sprzedającej węgiel, do którego doszło ostatniej nocy na rue de Lourcine. Kolejne przytaczane przez nią elementy tej zbrodni zdają się coraz bardziej niebezpiecznie wpisywać w luki pamięci dawnych szkolnych kolegów. Na miejscu znaleziony został nawet pożyczony przez Lenglumégo od kuzyna Potarda parasol z gałką w kształcie małpiej główki oraz chusteczka z inicjałami Mistingue’a. Dowody zdają się więc mówić same za siebie, a mężczyźni dochodzą ostatecznie do wniosku, że w pijanym widzie to właśnie oni musieli popełnić tę przerażającą zbrodnię. Postanawiają więc zabić wszystkich świadków. W tym również siebie nawzajem. 

Zbrodnia doskonała

Tytuł oryginalny
Perfect Crime
Tłumacz
Woźniak, Daniel M.
Gatunek sztuki
Kryminał
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Miejsce akcji
elegancka i zamożna miejscowość Windsor Locks, Connecticut, salon domu państwa Brent
Prapremiera
18.04.1987, Courtyard Playhouse w Nowym Jorku, reż. Jeffrey Hyatt

Najdłużej wystawiana sztuka w historii Nowego Jorku, przez amerykańskiego krytyka, Jasona Zinomana - piszącego dla New York Timesa - nazwana „miejską legendą”; wcielająca się w główną bohaterkę aktorka Catherine Russell znana jest z tego, że od premiery w 1987 roku nie wzięła ani jednego dnia chorobowego czy urlopu. Margaret Thorne Brent jest trzydziestokilkuletnią psychiatrą, autorką książki Zabić Króla, która opowiada historię kobiety, zabijającej swojego męża. I nie byłoby w tym nic aż tak dziwnego czy niepokojącego, gdyby nie to, że policja otrzymuje informację o tym, że W. Harrison Brent - czterdziestokilkuletni, emerytowany psychiatra, cukrzyk i mąż Margaret - został zamordowany w swoim własnym domu przez tajemniczą rudowłosą kobietę w zielonej sukience. O morderstwie donosi na komisariat zatrudniona przez Margaret kucharka, pani Johaneston, która miała widzieć tę scenę na własne oczy. W związku z czym w drzwiach do posiadłości państwa Brent pojawia się przystojny Inspektor James Ascher, który prowadzi śledztwo w tej sprawie. Bardzo szybko zaczyna podejrzewać o morderstwo Harrisona samą Margaret. W końcu to przecież ona w swojej książce napisała:

„Patrząc na męża, myślała tylko o jednym - w jaki sposób go uśmiercić”. 

Sprawa okazuje się jednak zdecydowanie bardziej skomplikowana. I to nie tylko ze względu na rodzące się erotyczne napięcie pomiędzy podejrzaną a inspektorem, ale również przez fakt, że w domu państwa Brent pojawia się mężczyzna, którego Margaret przedstawia jako swojego męża Harrisona i który idealnie pasuje do rysopisu, jaki sporządzony został na podstawie zeznań pani Johaneston. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że małżeństwo przeprowadziło się z Londynu do luksusowej amerykańskiej miejscowości Windsor Locks w Connecticut zaledwie osiem miesięcy wcześniej… Ich przeszłość pozostaje więc owiana tajemnicą. Tak samo jak psychiatryczna praktyka Margaret, którą prowadzi w swoim gabinecie oraz salonie we własnym domu, pozbawionym tradycyjnych okien w ścianach. To właśnie tutaj spotyka się również z jednym ze swoich pacjentów, Lionelem McAuleym, który również chcąc nie chcąc odegra w tej historii swoją rolę.

Świetnie skonstruowana i trzymająca w napięciu do ostatniej chwili kryminalna sztuka amerykańskiego autora i aktora Warrena Manzi okazała się w Nowym Jorku prawdziwym hitem. A teraz w końcu doczekała się tłumaczenia, dzięki czemu również polska publiczność będzie mogła śledzić Zbrodnię doskonałą.

Jeszcze tu jesteś

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Sztuka otrzymała w roku 2022 Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną.
Szczegóły obsady
1 kobieta + dowolna liczba kobiet i mężczyzn
Prapremiera polska
Teatr Nowy w Poznaniu, jesień 2024; w przygotowaniu jest słuchowisko Polskiego Radia w reż. Pawła Paszty

Chodnik przed blokiem. Sklep spożywczy „Szymek”. Autobus linii 168. Kwiaciarnia „Dalia”, gdzie kupuje kwiaty przed odwiedzeniem cmentarza. Chodnik przed witryną sklepu snowboardowego, w którym nie kupiła mu wymarzonej deski. Skate park, gdzie zaczepia chłopaków, by wypytać o niego, o „Wrzoda”. Kościoły przepełnione polifonią cudzych modlitw i jej milczeniem. Małe schodki z daszkiem z tyłu szkoły, gdzie on… Ławka na skwerze, gdzie ktoś mówi jej, że „tu się nie pije”. Bar mleczny „Kaktus”, gdzie nadludzkim wysiłkiem próbuje coś zjeść. Natrętne myślenie pauzowane litościwie chwilami niemyślenia, które wypełnia jak refren gra z komórkowej aplikacji. Maniakalne usiłowania, by dowiedzieć się, jak tamtego dnia wyszedł mu sprawdzian z geografii, jakby odpowiedź na to pytanie miała przynieść ostateczne wyjaśnienie. 

Wokół rozgwar, urywki osaczających ją dialogów i ona w środku tego wszystkiego, wchłonięta w rytm miasta, a przecież obok. Poniedziałek, wtorek, środa – trzy dni z życia kobiety, która „jeszcze tu jest”, ale tylko pozornie i nie wiadomo, jakim cudem  ani właściwie po co. 

„Żałoba po śmierci dziecka jest doświadczeniem niewyrażalnym. Żeby je przeniknąć w dramacie, potrzeba ogromnej empatii, subtelności i pisarskiej precyzji. Prześluga znalazła nowatorski język, który w sposób minimalistyczny wyraża pustkę po synu, atak myśli rodzących się w głowie jego matki” – czytamy w werdykcie jury Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej 2022.

cztery dni bliskości

Autor
Tytuł oryginalny
neljän päivän läheisyys
Tłumacz
Orczykowska, Marta
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły obsady
dowolna, nieokreślona
Prapremiera
18.08.2021, Viirus theatre (Helsinki), reż. Susanna Airaksinen

Samotna mewa pikuje, by złapać wyrzuconą na brzeg rybę. Wzdłuż plaży spaceruje człowiek z psem. W hotelowym pokoju młoda kobieta budzi się przy mężczyźnie i głaszcze go. W innym pokoju leży martwe ciało. W jeszcze innym dziecko bawi się klockami Lego, a w kolejnym dziewczyna masturbuje się w łazience wibratorem. W morzu pluskają ryby, bacznie obserwowane przez krążące nad nimi ptactwo.
Pierwsza część czterech dni bliskości fińskiej dramatopisarki Pipsy Lonki to seria minimalistycznych, medytacyjnych, intymnych obrazów, z których wyłania się sieć uzupełniających się perspektyw: ludzkich i nie-ludzkich. Wakacyjny kurort wykorzystany jest tu jako miejsce styku radykalnie odmiennych światów, które jednak okazują się o wiele bardziej powiązane ze sobą, niż mogło się wydawać. Z jednej strony są zatem wypoczywający nad basenem turyści, w zapamiętaniu korzystający z dobrodziejstw cywilizacji, z drugiej nadmorski ekosystem: wodne zwierzęta i polujące na nie ptaki. Natura i kultura, starannie od siebie oddzielone.
Granica między nimi rozmyje się, kiedy w drugiej części utworu do hotelowej restauracji wleci zabłąkana mewa i w tajemniczych okolicznościach ku konsternacji gości padnie nieżywa. Słychać gwar komentujących wydarzenie turystów, ale jedynie w strzępkach, urywkach, coraz bardziej przypominających świergot ptaków. Język i sensy zaczynają się tu rozpadać, ukazując absurdalność uprzywilejowanej ludzkiej perspektywy. Dwa światy wnikną w siebie jeszcze bardziej, gdy w dalszej części do hotelowego pokoju, w którym leży ciało zmarłego niedawno turysty, wleci grupka mew zainteresowanych pozostawionymi przez zmarłego przekąskami. W trzeciej części perspektywa ludzka zostaje w całości zastąpiona nie-ludzkim punktem widzenia: ostatnie kilka stron utworu to wizualna i dźwiękowa kompozycja składająca się tylko i wyłącznie z wokalizacji mew.

W czterech dniach bliskości nie ma klasycznie skonstruowanych bohaterów – ludzie są bezimienni, podobnie jak mewy są raczej stadem niż jednostkami. W sztuce Lonki bohaterami są zatem właśnie zamieszkujące okolice plaży stada – ludzi, ryb i mew – każde zachowujące się specyficznie dla własnego gatunku. Łączą je ze sobą z jednej strony śmierć i obopólna obojętność, z drugiej nieliczne przygodne akty wzajemnej troski. Stada starają się ignorować obecność innych, ale nie zawsze jest to możliwe. Podczas gdy plażowiczów zniechęca do kąpieli smród wyrzuconych na brzeg ryb, ten sam zapach przyciąga wygłodniałe mewy. Niektórzy ludzie przeganiają hałaśliwe ptaki, inni jednak dokarmiają je, dzieląc się przekąskami.
Widzowie oglądają wyimek czterech dni wspólnej egzystencji gatunków, obserwując podobieństwa i różnice między przedstawicielami owych stad. Wartość sztuki Lonki polega na tym, że umożliwia tę obserwację z perspektywy, która nie uprzywilejowuje jednego punktu widzenia nad drugim. Cztery dni bliskości to zatem rzadki przykład nieantropocentrycznego dramatu, który z powodzeniem wpisuje się w postulaty kwestionującego prymat ludzkiej perspektywy posthumanizmu. 
Eksperymentalny dramat Lonki, operujący nie tylko specyficznym, obrazowym językiem teatralnym, ale też wizualną formą tekstu, to nie lada wyzwanie dla realizatorów. To jednak wyzwanie, któremu warto i należy sprostać. Trwający kryzys ekologiczny często wymyka się naszej wyobraźni, utrudniając tworzenie adekwatnych opisów problemu. Aby zrozumieć jego ogromną złożoność, potrzebujemy innowacyjnych form narracji. Wizjonerskie podejście Lonki, obejmujące poezję, sztuki wizualne, performans i misternie skonstruowane teatralne obrazy, to z pewnością jedna z najbardziej interesujących prób stworzenia nowej artystycznej formy podejmującej kwestie ekologiczne.

Banalna historia

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
tekst znalazł się w finale Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej w 2021 roku; pierwsza publikacja w zbiorze "Znaki" wydawnictwa PIW
Miejsce akcji
utwór rozgrywa się gdzieś, czyli na przykład nigdzie, ale też w bardzo konkretnych miejscach

Banalna historia Jarosława Jakubowskiego to opowieść o rozpadającym się małżeństwie, które wyrusza w rozstrzygającą podróż „być albo nie być” samochodem po Europie. Nie wiadomo, dokąd ani którędy jadą, wiadomo, że kierują się w stronę „ich wyspy”. Co prawda nigdy dotąd na niej nie byli, ale kto wie, może mogłaby stać się „ich”? Bohaterowie są bezimienni. Autor oznacza ich tylko kolejnymi literami alfabetu: A i B. Mężczyzna (A) jest zagubionym w życiu alkoholikiem, mierzącym się również z nawracającą impotencją. Jego życie zostało zdominowane przez natarczywe myśli o kolejnych butelkach wódki i czasie spędzonym między lodówką a kiblem. W efekcie zarówno jego żona (B), jak i ich dzieci zostały zepchnięte na dalszy plan. Podczas gdy A oddawał się swojemu nałogowi, B zaczęła szukać zwykłej ludzkiej bliskości i życiowego spełnienia gdzie indziej. Najpierw może trochę z nudów zaczęła regularnie (tylko) pisać z C, bardzo szybko jednak ich tekstowe konwersacje przerodziły się w zdecydowanie coś więcej. Choć B nigdy nie przyznała się swojemu mężowi do romansu, to A absolutnie zdaje sobie z niego sprawę i na swój sposób go przeżywa – oddając się masturbacji do wyobrażonych przez niego erotycznych zbliżeń jego żony z tajemniczym i nieobecnym w dramacie C. Jest to jedyna forma seksualnej przyjemności, jaka jest w stanie przynieść ulgę oraz satysfakcję zdradzonemu i pogrążonemu w nałogu mężczyźnie.

Metafizyczno-poetycka sztuka Jarosława Jakubowskiego, która w 2021 roku znalazła się w finale Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej, opowiada historię pozornie dobrze znaną i „banalną”. Odzierając ją jednak z realistycznych elementów – takich jak imiona czy nazwy miejsc – autor tworzy z niej swego rodzaju parabolę. Uniwersalną opowieść o ludziach, którzy kiedyś związali się „na zawsze”, a teraz po latach zastanawiają się „czy to już koniec”? Jarosław Jakubowski nie sili się jednak na jednoznaczną odpowiedź na to pytanie. Widzi różne ścieżki, którymi mogłyby się potoczyć dalsze losy A i B. W swojej sztuce pozostawia więc otwarte zakończenie. W warstwie literackiej utwór jest poniekąd inspirowany Krótkimi wywiadami z paskudnymi ludźmi Davida Fostera Wallace’a, a także Procesem Franza Kafki.

Wróć do mnie

Tytuł oryginalny
Alle sieben Wellen
Tłumacz
Wziątek, Anna
Gatunek sztuki
Adaptacja
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
romans korespondencyjny (Adaptacja sceniczna – Ulrike Zemme)

Wróć do mnie jest sequelem sztuki N@pisz do mnie, w której psycholog języka Leo w wyniku popełnionej w adresie mailowym literówki poznaje przypadkowo twórczynię stron internetowych Emmi i nawiązuje z nią długotrwałą, emocjonalną, acz czysto wirtualną relację. Oboje są w związkach, oboje też, pracując zawodowo z językiem, wiedzą, jak zwodnicze bywają wirtualne miłości, dlatego ostatecznie nie decydują się na spotkanie. Mija rok. Fabuła części drugiej także zawarta jest w mailowej korespondencji, choć znajomość Emmi i Leo przechodzi w kolejną fazę: decydują się na spotkanie w realu. I choć na pozór nie zaburza ono małżeństwa Emmi ani świeżo rozpoczętego, choć „przyszłościowego” związku Leo z Pamelą – nie pozostaje bez konsekwencji. 

Jeśli po wymianie korespondencji bez jakiejkolwiek akcji na żywo spodziewacie się nudy, spotka Was spore zaskoczenie. Bohaterowie wplątują nas w swoje rozgorączkowane emocje, czujemy niecierpliwość oczekiwania na odpowiedź, wstyd po zbytniej wylewności spowodowanej paroma szklankami whisky, strach przed zaangażowaniem i przed stratą, bolesną zazdrość, walkę rozsądku z szaleństwem albo sztuczność pozorowanej oschłości i wzajemnej gry w „jak tak, to nie, a jak nie, to tak”.  Razem z nimi zastanawiamy się, czy ponowić spotkanie? A może zdecydować się na coś więcej? Czy i co wynikło z tej błyskotliwej, pełnej humoru i namiętności wymiany maili można dowiedzieć się z lektury dramatu będącego adaptacją powieści, która, podobnie jak część pierwsza, stała się bestsellerem i została przetłumaczona na wiele języków.  

Pluton p-brane

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły obsady
obsadę można dostosować do innej liczby aktorów
Prapremiera polska
28 października 2018, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie, reż. Mateusz Pakuła
Przekłady
na jęz. angielski (Piotr Krasnowolski)

Kto pamięta, kiedy w 2006 odebrano Plutonowi status planety? Kto wtedy głośno przeciwko temu protestował, dołączając do chóru miłośników dziewiątej planety? W kim emocje odżyły na nowo, kiedy w 2015 roku sonda New Horizons dostarczyła na Ziemię pierwsze zdjęcia Plutona w wysokiej rozdzielności, a ten okazał się wyjątkowo piękny? Na pewno w Mateuszu Pakule, który w Pluton p-brane przedstawia historię odkrycia Planety X.

„Tak. To będzie historia kosmiczna. To będzie historia, która się wydarzyła i która jednocześnie się raczej nie wydarzyła. To znaczy, owszem, bazuje na biografii, żywi się tak zwanym prawdziwym życiem prawdziwego człowieka, który naprawdę istniał, ale jednocześnie pozwala sobie na wiele zmyśleń” 

– zapowiada na początku sztuki Clyde Tombaugh, odkrywca Plutona. Przed Clyde’m to jednak Percival Lowell był głównym orędownikiem jego istnienia i zaciekłym poszukiwaczem Planety X. Być może pamiętacie go jako autora teorii o istnieniu marsjańskiej cywilizacji, która zainspirowała Wojnę światów Wellsa.
„Historia kosmiczna” Pakuły przedstawia szereg wersji nieprawdopodobnego spotkania ośmieszonego w środowisku naukowym Lowella i rzeczywistego odkrywcy Plutona – Clyde’a. Pakuła nie próbuje jednak przewidzieć prawdopodobnego przebiegu takiego spotkania, w zamian bawiąc się samą jego możliwością w serii błyskotliwych i zabawnych, ocierających się o absurd scenek. Raz Percival niszczy papierowy Układ Słoneczny, który w prezencie przyniósł mu Clyde, narzekając, że ta „chujoza z celulozy” ma niewłaściwe proporcje. Kiedy indziej Percival jest zlęknionym, przypominającym błazna paranoikiem, który zawzięcie udaje, że nie ma go w domu.

Mimo że powagi w historycznej zabawie Pakuły ze świecą szukać, nie jest to bynajmniej zabawa pozbawiona znaczenia. Otóż gdzieś spomiędzy frywolnych żartów, odniesień do popkultury i nauki, ale też listów od Marsjan czy autorskich piosenek wymieszanych z historycznymi faktami wychyla głowę dawno utracone marzenie, którego powidoki możemy oglądać w historii o odkryciu Plutona. Marzenie o odkrywaniu dla samej radości odkrywania, o bezinteresownym poznaniu. A może i (przynajmniej odrobinę) o zatarciu granic między sztuką a nauką. Straciliśmy zdolność do zachwytu nad wszechświatem, zdaje się mówić Pakuła. Sam jednak z pewnością jej nie utracił, czego świadectwem jest finałowy monolog Clyde’a, w którym opowieść o czarnych dziurach, bilionach galaktyk i tryliardach gwiazd zamiast w nudną lekcję układa się w porywający apel – więcej opowieści właśnie! Bo tylko one są w stanie nadać sens bezmiarowi kosmosu.

Jak zachować człowieczeństwo po masakrze w 17 krokach

Tytuł oryginalny
How to Remain a Humanist after a Massacre in 17 Steps
Tłumacz
Olek, Agnieszka
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Czas akcji
współcześnie
Miejsce akcji
Izrael
Prapremiera
grudzień 2023, Jaffa Theater, reż. Sapir Heller

Sztuka izraelskiej dramatopisarki – Mayi Arad Yasur – napisana jako reakcja na terrorystyczny atak Hamasu na Izrael siódmego października dwa tysiące dwudziestego trzeciego roku to przejmujący głos o ogromnym emocjonalnym ładunku, niosący za sobą poważny dylemat etyczno-moralny. Tytułowy postulat zachowania człowieczeństwa nawet w tragicznych warunkach od początku do końca przyświeca kilkunastostronicowej sztuce, która pisana jest z perspektywy izraelskiej matki, chcącej za wszelką cenę chronić życie swoich dzieci. Dramat rozpoczyna prolog, będący zapisem wspomnianej w tytule masakry. Jest szósta trzydzieści. Alarm. To początek zmasowanego ataku rakietowego. Przerażona kobieta próbuje obudzić swoje dzieci. Jednak – niestety – nieskutecznie. Układa je więc jedno obok drugiego na łóżku i kładzie się na nich niczym ludzka tarcza. Do drzwi dobija się szukająca schronienia sąsiadka. Kobieta jednak nie może otworzyć – jej jedyną rolą w tym momencie jest bronić swoich dzieci. 

Autorka w głównej części swojego tekstu tworzy swego rodzaju instrukcję, listę siedemnastu punktów, odpowiadających na zadane w tytule pytanie: Jak zachować człowieczeństwo po masakrze w 17 krokach. Proponuje między innymi, aby być na bieżąco z wiadomościami, ale nie oglądać telewizji. Zadzwonić do przyjaciół znajdujących się po drugiej stronie muru. Rozmawiać z matką i innymi bliskimi kobietami o ich doświadczeniach. Nie słuchać byłych wojskowych komentujących bieżące wydarzenia. Uprawiać seks i objadać się węglowodanami. Szukać małych, podnoszących na duchu historii. Udzielać się społecznie. Chronić swoje dzieci przed nadmiarem informacji. I przede wszystkim nie zwracać się do Boga i nie wdawać się w dyskusje z europejskimi moralistami.

Izraelska dramatopisarka w autentyczny i przejmujący sposób przedstawia perspektywę kobiety, w której na skutek terrorystycznego ataku i zagrożenia życia jej dzieci budzi się pragnienie zemsty, które wchodzi w konflikt z – naturalną dla niej – humanistyczną postawą. Konstruując listę podpowiedzi, mających jej i innym pomóc w zachowaniu człowieczeństwa, opowiada również o bezradności, przerażeniu, a także wszechogarniającym i niewyobrażalnym – dla biernie obserwujących wydarzenia na wschodzie europejskich widzów – cierpieniu. Nikt kto nie doświadczył tragedii na taką skalę nie jest w stanie zrozumieć budzącej się w takiej sytuacji nienawiści oraz agresji. Jak w takich okolicznościach zachować człowieczeństwo oraz humanistyczną postawę, aby nie widzieć tylko wrogów, ale bezradnych i przerażonych ludzi? Maya Arad Yasur w kolejnych punktach powtarza niczym mantrę: „po drugiej stronie też są matki”.