WENUS W FUTRZE Davida Ivesa
Teatr Collegium Nobilium, ul. Miodowa 22/24, Warszawa
Teatr Collegium Nobilium, ul. Miodowa 22/24, Warszawa
Ur. w 1950 r., uznany za jednego ze stu najinteligentniejszych nowojorczyków (New York Magazine), dramatopisarz polskiego pochodzenia, absolwent Yale School of Drama. Wzbudził uwagę krytyków jednoaktowymi komediami. Jego dłuższe sztuki ukazały się w antologii Polish Joke And Other Plays. Tytułowa sztuka to spojrzenie na polsko-amerykańskie korzenie artysty. Ważną dziedziną twórczości Ivesa jest teatr muzyczny. Jest autorem adaptacji dla słynnego nowojorskiego Encores! - programu poświęconego wystawianiu wielkich amerykańskich musicali, rzadko pokazywanych w Nowym Jorku. Jego sztukę Fildelfia wystawił w 2008r. w Polsce Teatr Psychodelii Absolutnej w Krakowie
Spinoza, dla przyjaciół Bento, ma 23 lata. Plotka głosi, że ma kiedyś zostać następcą głównego rabina Amsterdamu - Montery. Po nagłej śmierci ojca prowadzi rodzinne przedsiębiorstwo handlu rodzynkami, regularnie odwiedza tawerny, uczestniczy w życiu Amsterdamskiej bohemy i przeżywa zakazaną miłość. Sefardyjscy Żydzi w Amsterdamie podpisują fatalną umowę z miastem - zgadzają się tropić w swej społeczności wszelkie objawy nieortodoksji („herezji”). Rozdarty wewnętrznie rabin Montera musi wezwać Spinozę na przesłuchanie do synagogi. W czasie procesu zderzają się wolnomyślicielskie poglądy Benta, chrześcijańskie i judaistyczne dogmaty, a życie prywatne Spinozy legnie w gruzach.
Spinoza zmuszony jest publicznie odsłonić swój intelektualny i duchowy stan świadomości:
„Zrozumiałem, że wszystko to, co się w moim życiu zdarzyło, nie było właściwie ani dobre, ani złe. Moim problemem nie była ani śmierć mojego ojca, ani piraci. Mój problem tkwił w tym, że dopuściłem do siebie negatywne myśli. Postanowiłem więc, że spróbuję znaleźć coś pozytywnego w moim życiu. Jakieś ostateczne dobro.”
W tle fascynujący Amsterdam czasów Rembrandta i polityczny spisek mający na celu nie tyle tropienie ortodoksji, co uderzenie w mieszkających tam sefardyjskich Żydów. Kłótnie z teologami na temat materialności duszy ludzkiej spowodowały oskarżenie Spinozy o herezję i wykluczenie go z gminy żydowskiej. Myśliciel zamieszkał w Hadze, gdzie do końca życia zajmował się filozofią, pracując jako optyk. Wyśnione miasto Spinozy “Nowe Jeruzalem” nie istnieje.
Prasa
(The New York Times, 14.01.2008)
(Playbill News, 13.01.2008)
Za oknem burza, przez którą Thomas dłużej został dzisiaj w pracy. Szuka młodej, pięknej i elokwentnej kobiety do roli Wandy w spektaklu wg adaptacji słynnej książki Wenus w futrze. Wanda Jordan spóźnia się 1,5 godziny, a Thomas jest zbyt zmęczony, by dać jej szansę. W dodatku aktorka spłyca znaczenie jego tekstu utrzymując, że to sadomasochistyczny pornol. Głównymi bohaterami książki Sacher-Masocha są Seweryn Kuziemski i Wanda Dunajew. Akcja powieści zaczyna się, gdy Wanda wpada do pokoju Kuziemskiego, chcąc zwrócić mu "Fausta", którego poprzedniego wieczora znalazła w brzozowym zagajniku przy rzeźbie Wenus. Postawiony pod ścianą i zauroczony nieoczekiwanym gościem Seweryn zdradza Wandzie przyczynę swojej miłości do futer – zaczęła się, gdy jego ciotka – silna, władcza, zmysłowa kobieta wymierzyła mu w dzieciństwie karę chłosty. Przyjemność seksualna kojarzyła mu się od tej pory z bólem i poniżeniem, a ciotka była dla niego ideałem kobiety, wcieleniem bogini miłości. Teraz Wanda jawi mu się jako wcielenie bogini, kobieta, której przez całe życie szukał. Thomas ulega prośbom aktorki i postanawia przeczytać z nią kawałek tekstu. Podczas próby ich role się odwracają: uważa ona, że Thomas byłby idealny do roli Kuziemskiego, daje mu znakomite wskazówki i staje się lekarstwem na jego reżyserską bezsilność. Według aktorki Wanda manipuluje Kuziemskim tylko pozornie – jest po to, by mógł zalegalizować swoją perwersję. Podejrzewa, że Seweryn to alter ego Thomasa, czego dowodzi przytaczając fakty z życia prywatnego reżysera. Gdy w sztuce Wanda i Seweryn zamieniają się rolami (Seweryn staje się oprawcą Wandy) – czynią to także aktorzy. To rola życia Wandy.
David Ives nie zdradza motywów, jakie kierują postępowaniem Wandy – aktorki, pozostawiając wiele miejsca dla wyobraźni. Dlatego będzie tyle interpretacji tej sztuki, ile wystawień.
Akcja sztuki rozgrywa się "gdzieś w Ameryce", a przecież my, Polacy, kochamy amerykańskie historie! David Ives tym razem sięgnął jednak do swoich polskich korzeni, by napisać cudownie śmieszną komedię, której tematem jest odwieczne poszukiwanie przez amerykańskie społeczeństwo swoich korzeni, w tym wypadku polskich, podczas którego mamy szansę poznać najlepsze tradycyjne recepty picia piwa z solą lub żółtkiem i nie tylko...
Zderzenie naiwności Jasia, z którego się wszyscy nabijają, ze sprytem starszego pokolenia, które z niejednej miski kaszę jadło, przypomina chwilami powieść łotrzykowską, a z drugiej strony jest satyrą na ideowy romantyzm. Jasiu to Amerykanin polskiego pochodzenia. Z początku próbuje uchodzić za Amerykanina, który nie dba i nie chce znać swoich korzeni, by na końcu "wymyślić" siebie jako Irlandczyka. Jasiu jest coraz częściej nawiedzany w czasie snu nie tylko przez ducha jednego ze swoich kuzynów, ale także przez nieżyjących polskich bohaterów narodowych.
Wystawienie Polish Jokes po polsku to najlepsza recepta na zapewnienie dobrego humoru widzów.
Ruth pochodzi z zamożnej, żydowskiej rodziny. Nosi drogie ciuchy, ma piękne mieszkanie i bardzo bogatych i wpływowych przyjaciół. Jack jest jakby jej przeciwieństwem. Uczy matematyki w państwowej szkole podstawowej. Ledwo wiąże koniec z końcem, ale praca daje mu wiele satysfakcji. Ruth i Jack pasują do siebie. Od sześciu miesięcy tworzą szczęśliwy, namiętny związek. W wielu sprawach się ze sobą zgadzają. Obydwoje są niezależni, wykształceni, energiczni. Obydwoje odrzucili religię swoich rodziców. Są ateistami. Chociaż rodzice Ruth nie akceptują ich związku, Jack jest katolikiem, starają się tym nie przejmować.
Sztukę otwiera scena, w której Ruth i Jack, na wpół ubrani, tańczą namiętnie do muzyki z "Poławiaczy pereł" Bizeta. Ruth ma dzisiaj urodziny. Za kilkanaście minut przyjdą goście i rozpocznie się urodzinowe przyjęcie. Ruth i Jack doskonale się razem bawią. Nie przestają tańczyć, nawet kiedy kilkakrotnie dzwoni telefon. Ignorują go. Przekomarzają się... Ruth dostaje od Jacka na urodziny kilka prezentów: płytę z sonetami na trąbkę Honeggera, oczy na sprężynkach i elegancki zegarek. Przy jego marnych zarobkach kosztowało go to wiele wyrzeczeń. Ona jest szczęśliwa.
I wtedy, zupełnie niespodziewanie, zaczynają poważnie rozmawiać. Pierwszy krok robi Ruth. Pyta Jacka, czy nadal nie wierzy w miłość. Jack jednak nie zmienia swoich poglądów. Nie chce się żenić, nie chce mieć dzieci. Ale, co go absolutnie zaskakuje, Ruth coraz poważniej myśli o małżeństwie i macierzyństwie. Nigdy się tego po niej nie spodziewał. Zaczynają się kłócić. Dogryzają sobie. Spierają się o przekonania, pieniądze, religię, własnych rodziców. Napięcie narasta. Kiedy po raz kolejny dzwoni telefon, Ruth i Jack uspokajają się. Jest im głupio z powodu głupiej sprzeczki.
Robi się późno, więc zaczynają się wreszcie szykować. Jack ociąga się z ubieraniem. Ruth prosi go, żeby był miły dla jej przyjaciół, nawet jeśli ich nie lubi. I znowu się sprzeczają. Dzwoni telefon. Ruth odbiera. Jej rodzice nie przyjadą na przyjęcie. Jest jej przykro bo nawet nie złożyli jej życzeń. Jack próbuje ją pocieszyć. Przytula czule, chce się kochać, ale ktoś właśnie dzwoni do drzwi.
Przyjęcie urodzinowe się udało. Jack zachowywał się wzorowo, jak prawdziwy gospodarz, co niezmiernie uszczęśliwiło Ruth. Teraz rozmawiają o gościach, wrażeniach, spostrzeżeniach. Jack jest zazdrosny o Josha, bogatego lekarza, z pochodzenia Żyda, który chciał się umówić z Ruth na przyjęciu. I znowu powraca temat małżeństwa i dzieci, jak zły duch tego wieczoru. Ruth odkrywa, że jest tradycjonalistką. Tak naprawdę nie chce niczego wyjątkowego, niezwykłego. Pragnie po prostu zwyczajności, poczucia bezpieczeństwa, męża, rodziny, codzienności. Jack jest wściekły. Kłótnia wybucha ze wzmożoną siłą. I właśnie wtedy, w wirze ostrej dyskusji, Jack zgadza się poślubić Ruth. Zgadza się nawet, żeby mieli dzieci, żeby stworzyli szczęśliwą, tradycyjną rodzinę. Może to jego kolejne szaleństwo? Może głębokie pragnienie, do którego bał się przyznać przed samym sobą?
Sztuka zatacza koło. Kończy się tak jak się rozpoczęła: namiętnym tańcem kochanków.
krótkie omówienie krytyczne:
David Ives, uznany dramaturg amerykański, laureat amerykańskich nagród za twórczość dramaturgiczną, urodzony w Chcicago, w polskiej rodzinie emigrantów - posługuje się tradycyjną formą dramatyczną, zachowuje nawet jedność czasu, miejsca i akcji. Sztuka jest ciekawa pod względem językowym: polski (angielski w oryginale) miesza się z francuskimi zwrotami, pojedynczymi słowami w jidysz.
Autor ściera ze sobą stereotypy: tradycji i nowoczesności, bogatej Żydówki i biednego katolika, kobiety i mężczyzny. Pokazuje, że wartości takie jak: miłość, małżeństwo, dzieci, wcale nie umarły we współczesnym skomercjalizowanym świecie. Młodzi ludzie, o nowoczesnych poglądach, zbuntowani, na pozór cyniczni, w głębi duszy pragną rzeczy zwyczajnych: rodziny, domowego ciepła, poczucia bezpieczeństwa. Tylko często wstydzą się do tego przyznać.
J. Bartkowiak dla ADiT