język polskijęzyk angielski

Jakubowski, Jarosław

Buława

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Sztuka otrzymała wyróżnienie na ogólnopolskim konkursie na Nową Polską Sztukę Teatralną „Niepodlegli”, organizowanym przez Teatr Polski w Warszawie
Prapremiera polska
jako słuchowisko sztuka została zrealizowana dla radiowej Trójki, premiera na Scenie Teatralnej Trójki, 1.09.2019, reż. Andrzej Mastalerz

Jest jesień 1941. Do Warszawy wraca potajemnie z Rumunii marszałek Rydz-Śmigły. Po to, jak twierdzi, by włączyć się w odbudowę armii podziemnej. Ukrywa się w domu troskliwej i opiekuńczej Generałowej, która, jak zapewnia marszałka Adiutant, „wciąż wierzy w te przedwrześniowe mrzonki / roi sobie że wróci pan na białym koniu / a ona kto wie może u pańskiego boku”. Generałowa, acz niechętnie, donosi podopiecznemu o niekorzystnych wobec niego nastrojach wśród polskiego społeczeństwa. Sam Śmigły zresztą zdaje sobie sprawę z atmosfery wokół swojej osoby. Wie, że zarzuca mu się zdradę, obwinia o klęskę wrześniową, o to, że umknął ze swoim sztabem do Rumunii, zostawiając tysiące żołnierzy. Przez okno słyszy skierowane pod swoim adresem zjadliwe dziecięce rymowanki. Masochistycznie też każe Adiutantowi odczytywać znany już niemal na pamięć paszkwil Hemara, który rzuca mu w twarz: „Ach, pan przegrał coś więcej niż wojnę, coś więcej niż wojsko – zmarnował”.

Marszałek cierpi upokorzenie. Wierząc, lub chcąc wierzyć w swoją niewinność, pieści nabożnie przed lustrem wyciąganą spod łóżka buławę, symbol swej niegdysiejszej chwały. Śmigły  nie umie pogodzić się ze społeczną oceną swoich decyzji, których broni, usprawiedliwiając się – przed Adiutantem, przed Grotem i jego wysłannikiem Nilem, wreszcie przed samym sobą – rzekomym zamiarem przedostania się z ocalałymi wojskami do Francji, aby stamtąd kierować dalszą walką. Nie sypia po nocach, zadręczając Adiutanta dyktowaniem notatek do dzieła, które ma wyłożyć światu jego racje. Adiutant nie oszczędza przełożonego: pod pretekstem wspólnego opracowania kontrargumentów na potencjalne zarzuty wytyka mu ewakuację żony („a przecież podobno wierzył pan w zwycięstwo”), cytując też pogłoski, jakoby miała ona wywieźć ze sobą zabytkowe narodowe pamiątki.
Osamotniony, schorowany, nikomu już nieufający Marszałek uparcie wpatruje się w swoją twarz – malując dzień po dniu autoportret – jakby chciał wyczytać z niej odpowiedź na pytanie, kim jest. W myślach skarży się swojej żonie: „mój adiutant jest ambitny a przez to niebezpieczny / generałowa poczciwa ale obrzydliwe jest to jej / spoufalanie się / Czuję wstręt / do siebie i do tego miejsca / ale odegram tę komedię / do końca.”

Śmigły nie może już żyć w zawieszeniu, chce wiedzieć, jakie decyzje podjęło wobec niego dowództwo. Wiele obiecuje sobie po spotkaniu z Grotem Roweckim, które stanowi kulminację sztuki. Następuje dramatyczna wymiana zdań, ścierają się argumenty. Grot jest zdumiony, że ten sam człowiek, który w „dwudziestym / nie chciał wykonać rozkazu Marszałka odwrotu z Kijowa / we wrześniu trzydziestego dziewiątego wydał dyrektywę / o niestawianiu czynnego oporu Armii Czerwonej”. „To były dwie różne epoki” – odpowiada Rydz, co Grot kwituje: „a ja myślę że to pan się zmienił”. Ostatecznie generał daje Śmigłemu wybór: albo opuści kraj, albo… Zostawia rozmówcę, kładąc przed nim na biurku pistolet. Co zrobi Marszałek? Jarosław Jakubowski jak zwykle umiejętnie splata fakty z fikcją, zastrzegając, że dramat został jedynie luźno oparty na biografii Rydza-Śmigłego.

Autor nie ocenia bohatera. Przedstawia jedynie portret zgnębionego, przegranego człowieka, świadomego kresu swych dni, dokonującego rozrachunku z życiem, rozpaczliwie starającego się, by bilans wyszedł na plus. Jak zwykle u tego autora – znakomite, żywe dialogi wciągają i nie pozostawiają widza obojętnym.

 

  • Sztuka ukazała się w antologii Witaj Barabaszu, wydanej w roku 2020 nakładem wydawnictwa ADiT oraz Instytutu Literatury.

Witaj Barabaszu

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn

Oglądamy telewizyjny talk show „Na ostrzu noża”, a w nim o „teczkach”, Bogu, aborcji, eutanazji. Program prowadzi okrzyknięty „Złotym Chłopcem Telewizji” Barabasz, dla którego, jak sam mówi, najsprawiedliwszym bogiem jest oglądalność. Co stało się z Barabaszem, gdy, cudem ocalony, zyskał szansę na nowe życie – zastanawia się za Herbertem Jarosław Jakubowski.

Barabasz przyznaje, że ma kłopot z wyjściem z roli, w której przyjmuje kolejne maski, i ma wrażenie, że jego „życie to ciągły program telewizyjny”. Jest tyleż pewny siebie, co zakłamany. Pozorując otwartą dyskusję, nie dopuszcza do głosu sądów mu niewygodnych. Dla widzów stanowi obiektywny autorytet moralny, ale –  choć żegna się z żoną Magdą słowami świętego Ludwika do Maryi „Totus tuus” – wynajmuje z kochanką pokój na godziny. Magdę zdobył, walcząc o nią zaciekle, nie tyle z miłości, co z zazdrości o stan posiadania swego kolegi (o ksywie „Mesjasz”): odwaga, bezkompromisowość moralna, do tego przy boku kobieta jak z obrazka. Zawziął się więc, żeby przejąć chociaż tę ostatnią. A zrobił to, kiedy przyjaciel po czyimś donosie znalazł się na dłuższy czas w więzieniu. Czy doniósł Barabasz? Nie wiadomo, choć, prócz niepewnych podpisów na dokumentach, istnieją ku temu i inne poszlaki. Jedną z nich jest strach Barabasza na wieść, że w mieście pojawił się Jacek i może czegoś od niego chcieć.

Jacek, niegdysiejszy bohater – ów Mesjasz, którego lud skazał na ukrzyżowanie, darowując życie złoczyńcy – jest człowiekiem przegranym. Pije, wygląda jak starzec, do tego musi pożyczać na życie. W więzieniu był długi czas gwałcony i bity, z czego nigdy się nie pozbierał, zostając już na zawsze „cwelem”. Nigdy też nie pogodził się z utratą Magdy. Ale nie tylko w jej sprawie wraca. Chodzi mu o skonfrontowanie Barabasza z prawdą.

Bajkopisarka Magda dokonała kiedyś wyboru i jest konsekwentna. Gotowa walczyć o męża wszelkimi środkami, gotowa zapłacić gotówką i własnym ciałem za zniknięcie Jacka na zawsze z ich życia. Po trosze dlatego, że nie jest wcale taka pewna słuszności swego dawnego wyboru.  Nie jest też pewna niewinności męża. Ale nie chce tego roztrząsać. Swoje lęki woli przelać na stronice bajki, w życiu stara się skupić na chwili teraźniejszej – podobnie jak jej mąż. Pojawienie się Jacka nieco te starania zakłóca:

"BARABASZ
Oboje nie lubimy wracać do przeszłości
MAGDA
Bo lubimy tu i teraz
BARABASZ
Masz rację
tu i teraz jest bezkonkurencyjne
on chyba się zatrzymał w przeszłości
MAGDA
Jego prawo
BARABASZ
I chce nas tam wciągnąć"

Czy Barabasz i Magda dadzą się wciągnąć w przeszłość?

Ta sztuka to starcie postaw. Na linii Barabasz/Mesjasz, ale także Gość I/Gość II, którzy wypowiadają w studio znane nam skądinąd argumenty dwóch stron polskiej politycznej barykady. „Ten dramat – jak pisze autor – zadaje pytanie o cenę, jaką się płaci za wierność swojej prawdzie”.

 

  • Sztuka ukazała się w antologii Witaj Barabaszu, wydanej w roku 2020 nakładem wydawnictwa ADiT oraz Instytutu Literatury.
     

Człowiek z Lodu

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn

Przeszłość Mariusza jest białą plamą. Wiadomo o nim – i on sam wie o sobie – tylko tyle (choć i to nie na pewno), że wychowywał się w sierocińcu u zakonnic, był architektem i  sam wybudował sobie dom, który wraz z wszystkimi pamiątkami przeszłości doszczętnie spłonął. W wyniku pożaru Mariusz został unieruchomionym na wózku kaleką i stracił pamięć.  Mężczyzną opiekuje się – i podkochuje w nim – pełna poświęcenia Ilona, która coś mogłaby mu o jego przeszłości powiedzieć, ale z troski (a może i we własnym interesie) nie chce. Mariusz obsesyjnie próbuje czegoś się o sobie dowiedzieć. Ma w oczach obraz delikatnych pleców i skóry kobiety, którą trzyma w ramionach, ale nie umie odtworzyć w pamięci jej twarzy. Chodzi na grób, w którym w jego przeświadczeniu spoczęli rodzice, a jednocześnie z dokumentów wie, że był bezimiennym podrzutkiem. Skrawki wiedzy o sobie przychodzą w snach, które nakładają się na rzeczywistość, i nie do końca wiadomo, gdzie kończy się senna wizja, a zaczyna „real”. Ilona pojawia się w obu tych wymiarach, jest niejako łącznikiem między światami, uświadamiając bohaterowi realność nocnych widziadeł poprzez użycie na jawie cytatu z jego wyobraźni. W jednej z powracających wizji Mariusz staje się obiektem doświadczalnym naukowych badań dwóch nieco dziwacznych postaci – Henryka i Profesora, którzy rozważają spełnienie jego życzenia i przeniesienie go w przeszłość w celu ewentualnego naprawienia błędów. Owym błędem Mariusza, winą, za którą w innym śnie, jak zjawa z Mickiewiczowskich „Dziadów”, ma zostać skazany na katusze wiecznej niepamięci, jest to, że nie umiał  dość mocno kochać. A nie umiał, bo...

Mariusz to, jak go nazwie Profesor, Człowiek z Lodu, wciąż, jak zahibernowany, tkwiący w pół-istnieniu, wciąż bezcelowo poszukujący. Nie potrafi – to też diagnoza eksperymentujących naukowców – żyć w teraźniejszości.  Z tego właśnie powodu, jak się w snach dowiaduje, utracił kobietę o delikatnych plecach, utracił wszystko. Miłość Ilony mogłaby być dla niego szansą wyrwania z hibernacji. Może drugą szansą – przy założeniu, że Ilona i kobieta z przeszłości to ta sama osoba (czego autor podsuwa tropy: dziewczyna używa znajomo brzmiącej frazy i – jak już ktoś kiedyś – lubi grejpfruty). Ale zamiast z niej skorzystać, powtarza swój błąd, nie dostrzegając szansy, znów uciekając od tego, co w zasięgu ręki, żyjąc w innym wymiarze. Czy to jeszcze da się zmienić? Czy, żeby „zobaczyć, że wszystko, na czym mu tak zależy, jest martwe”, będzie musiał przejść tam, skąd nie ma już powrotu? Dramat-przestroga, ładna i sugestywna metafora współczesnej ucieczki od rzeczywistości.

 

  • Sztuka ukazała się w antologii Witaj Barabaszu, wydanej w roku 2020 nakładem wydawnictwa ADiT oraz Instytutu Literatury.

Pies

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Monodram dla mężczyzny
Szczegóły obsady
+ 4 Głosy (2 męskie, 1 kobiecy, 1 obojętnej płci)

Poetyka dramatu przywodzi na myśl Becketta. Zrytualizowanie fizycznych i werbalnych działań poprzez powtarzalność, precyzję, miarowość i skupienie nadaje im charakter niemal religijny. Didaskalia są tu równie ważne jak dialog. Zawarte w nich wskazówki można ucieleśnić na scenie, ale z niemniejszą przyjemnością się je czyta. W owym zrytualizowaniu banalnych codziennych czynności, nadaniu im poetyckiego wymiaru, w stwarzaniu efektu malarskości „z niczego” – dramat może kojarzyć się także z prozą Myśliwskiego. I z teatrem Grzegorzewskiego (u jednego i drugiego znakomicie wkomponowałaby się np. opisana w didaskaliach scena „poetyckiego” obierania jabłka).

Długie, siwe, przerzedzone włosy i rozmierzwiona broda, na nogach grube skarpety i złachane pantofle, w rękach: to łyżeczka, to książka, to stary kapelusz. O Starym wiemy tyle, że kiedyś bardzo kochał, i to dwie istoty: kobietę i psa. Bez niej nie umiał żyć, każde krótkie rozstanie było męką, ale nie umiał także żyć z nią – wyłącznie „z nią i bez niej”. Wpatrywał się z nabożeństwem w okno domu, stojąc w cieniu coraz bardziej bezlistnej jabłonki, odkładając w nieskończoność chwilę powrotu, delektując się faktem, że ona tam dla niego „jest”. Kobieta wiec odeszła, został pies, który, na równi ze wspomnieniem o niej, stał się sensem każdego dnia – i do niego już umiał się prawdziwie zbliżyć. Ale po kobiecie stracił i psa – „Nie upilnowałeś wypuściłeś objąłeś nic”. Stary został sam ze swoją pustką zapełnianą rytuałem banalnych, niepotrzebnych czynności, fizjologią (mycie, toaleta, ubieranie, jedzenie, sen lub bezsenność) i ciągłym rozważaniem wymycia piętrzących się naczyń. Porusza się, drążąc korytarze wśród papierów, pamiątek i  śmieci. Zawsze według określonego porządku: łóżko – okno – toaleta – miska – kuchnia – stół – pudło. Myślami krąży od „stacji” do „stacji” swej męki, których jest oczywiście czternaście:

"Pierwsza w której spotkałem ją po raz pierwszy / Druga w której pierwszy raz ją dotykałem / Trzecia w której pierwszy raz płakała z mojego powodu / Czwarta w której byłem jej niewierny / Piąta w której wróciłem z obietnicą poprawy / Szósta w której zwątpiłem w naszą przyszłość / Siódma w której znowu odzyskałem nadzieję i dzieliłem się nadzieją z nią / Ósma w której zobaczyłem w jej oczach coś co mnie przeraziło To było jej przyszłe odejście / Dziewiąta w której nadeszło uspokojenie podbudowane piaskiem naszych dni i nocy / Dziesiąta w której powiedziała że życie to sterta brudnych naczyń a ja jej nie uwierzyłem / Jedenasta w której roześmiała się na moje słowa o sztuczkach miłosnych / Dwunasta w której jej nie upilnowałem wypuściłem z objęć / Trzynasta była stacja w której straciłem wszystko ostatnią żywą istotę / Czternasta w której spłonął mój stos i ciemność pochłonęła dym z mojego stosu"

Dla wszystkich czynności, a także przerw między nimi, zostaje określony przez autora dokładny czas – 7 lub 10 sekund. Cała akcja dramatu powtarza się w trzech kolejnych rundach w rosnącym tempie. W trakcie trwania akcji i w przerwach słychać miarowe bicie zegara.

Pies to piękna, liryczna impresja – o miłości, samotności, pustce i jej zapełnianiu, o czekaniu –  której walor wzmaga niedookreśloność, niedomknięcie znaczeń. Ten dramat jest trochę jak modlitwa błagalna, jak przesuwanie w palcach paciorków różańca. To błaganie zapewne nie będzie wysłuchane, ale uśmierzy rozpacz, nada dniom sens.

 

  • Sztuka ukazała się w antologii Witaj Barabaszu, wydanej w roku 2020 nakładem wydawnictwa ADiT oraz Instytutu Literatury.

Guatemala Hobby Shop

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły obsady
+ 2 chłopców w końcowej scenie

Autor przywołuje postać zmarłego w roku 1961 polskiego pisarza Andrzeja Bobkowskiego, który ostatnie 13 lat życia spędził z żoną Barbarą w Gwatemali. Z wyjątkiem końcowej sceny na wzgórzu, akcja sztuki rozgrywa się późną porą w domu małżeństwa Bobkowskich. Jest koniec lat pięćdziesiątych.

Już z pierwszych słów dialogu dwojga głównych bohaterów, Andrzeja i Basi, dowiadujemy się, że pisarz jest chory na raka. Przyjmuje to z pogodną pokorą – w przeciwieństwie do swojej żony, którą, oprócz strachu o ukochaną osobę, przeraża perspektywa, że zostanie sama w obcym kraju. Oswojony ze śmiercią Andrzej stara się intensywnie wykorzystać czas, który mu pozostał, pracując, ile starcza sił. Wieczorem pisze, w dzień oddaje się swojej pasji, modelarstwu i związanemu z nią biznesowi – otworzył sklepik z modelami samolotów Guatemala Hobby Shop.

Tego wieczora Andrzej planuje jak zwykle skupić się na pisaniu. Plany pokrzyżuje jednak nieoczekiwanie późna wizyta nieznajomego Gościa, który przedstawia się jako Wojciech Schmidt i prosi o rozmowę w cztery oczy. Schmidt okazuje się wysłannikiem władz komunistycznych, które proponują Bobkowskiemu powrót do kraju na lukratywnych warunkach, publikację prac i opłacenie kosztów zagranicznej terapii...

Refleksyjny, kameralny dramat, jak na tego autora dość tradycyjny (co pozwala przystosować go np. do formy słuchowiska radiowego).

 

  • Sztuka ukazała się w antologii Witaj Barabaszu, wydanej w roku 2020 nakładem wydawnictwa ADiT oraz Instytutu Literatury.

 

Nowy Świat

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn

Tytuł nawiązuje do mrocznej antyutopii Huxleya, ale i do Szekspira, od którego ten swój tytuł zaczerpnął. I mamy tu nawet także burzę i wyspę – tyle że dla bohaterów Szekspira obietnicę szczęścia stanowi świat cywilizowanego lądu, tu odwrotnie: remedium i ziszczenie marzeń o lepszej przyszłości ma nadejść od dzikich. Tekst niepozbawiony humoru, choć trudno go zaliczyć do dramatów komediowych. Autor operuje metaforą i poetyką surrealistycznego snu. Początkowo sny jedynie się śnią, z czasem sen-jawa zdominuje realistyczną akcję. Sztuka pełna sensów na kilku poziomach.

W opisie osób dramatu autor nakreśla wyjściową sytuację: „Małżeństwo. On, A, po czterdziestce, ona, B, jeszcze przed. Życiowo doświadczeni. A jest człowiekiem znaczącym, zajmuje ważne stanowisko urzędnicze, ale jest nim śmiertelnie znudzony. Każdą wolną chwilę poświęca pracy nad dziełem swojego życia, które nazywa „Księgą”, będącą w jego mniemaniu syntezą literatury, filozofii i religii. B jest w pełni oddana mężowi. Cierpi, rozczarowana A, ale cierpliwie trwa przy nim i pielęgnuje go, spełniając wszelkie pragnienia. Oboje żyją marzeniami – A o nieśmiertelności, którą ma zapewnić mu jego dzieło, a B o szczęściu rodzinnym i poczuciu bezpieczeństwa u boku ukochanego mężczyzny.”

A, choć brzydzi się bronią i szczyci swoim pacyfizmem, pracuje w firmie czerpiącej z prowadzonej aktualnie przez kraj wojny korzyści. „A tak! Na tyłach! I bardzo mi z tym dobrze!”. Nie protestuje, bo „jak nie oni, to my”. Wygodny, strachliwy, wycofany, nieporadny, przy tym erotoman gawędziarz, kompensujący sobie kompleksy ciągłym werbalizowaniem ochoty na seks. Nic nie chciałby, broń boże, zmieniać, trzyma się kurczowo żony, pracy, swojego kawałka ziemi. B przeciwnie. Demaskując bezlitośnie jego słabości, chciałaby wreszcie czegoś nieprzewidywalnego, chciałaby „Nowego świata”. B: „Zauważyłeś, ile u nas błota?”, A: „To błoto jest naszą ojczyzną”.  Nie wiadomo, czy, choć słowo to pada nieraz z jego ust, łączy ich jeszcze miłość, czy już tylko chorobliwe przywiązanie, poczucie, że są na siebie skazani. On, potrzebując jej opieki, ona… potrzebując być potrzebna? I może, wzorem par rodem z Becketta, trwaliby tak w nieskończoność w zgranym duecie, czerpiąc (bez)sens dnia z dręczenia się nawzajem i czynionych sobie wyrzutów, gdyby nie postanowili dać sobie szansy, wyjeżdżając w podróż.

 

  • Sztuka ukazała się w antologii Witaj Barabaszu, wydanej w roku 2020 nakładem wydawnictwa ADiT oraz Instytutu Literatury.

SONIA Jarosława Jabukowskiego

Data
31 grudnia 2019
Autor
Jakubowski, Jarosław
Reżyseria
Bluszcz, Przemysław

Zapraszamy do obejrzenia TUTAJ!

  •  Audiobook pt. "Sonia" zrealizowany na podstawie dramatu Jarosława Jakubowskiego
  • Wystąpili: Justyna Sieńczyłło, Katarzyna Ucherska, Dariusz Wnuk i Przemysław Bluszcz
  • Realizacja akustyczna: Maciej Słowikowski
  • Projekt dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego

W połowie drogi

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły obsady
+ Głos

Do rodzinnego domu na wsi przyjeżdża z Anglii na pogrzeb matki Artur. Odbywa się z tej okazji spotkanie w składzie: młodsza siostra – Mała, Ojciec i „przyjaciółka domu” (czytaj: była kochanka Ojca, obecnie w funkcji jego karmicielki i opiekunki) – pani Lila. Artur ma lat 40, jest „w połowie drogi”, acz niewiele w życiu osiągnął, choć tak dobrze się zapowiadał. Z marzeń o projektowaniu wzniosłych konstrukcji spadł w ponurą rzeczywistość: jest pracującym ponad miarę kierowcą tirów. Pije, ćpa, zakłada na portalach erotycznych fałszywe konta, mnożąc podboje. Od rozstania z byłą miłością Hanią (od której strachliwie uciekł, bezskutecznie poszukując w kobietach erotycznego ideału matki) wszystko jest już tylko „spadaniem”:

„Spadając poznałem moją żonę
spadając spłodziłem syna
spadając zostałem zawodowym kierowcą
i spadając spędzam całe życie w trasie.”

Żony, jak mówi, „chyba nie kocha”, Hani deklaruje miłość, proponując powrót, by w sekundzie znów się z tego wycofać. Niczego nie wie na pewno. Z jednym wyjątkiem. Jego mały synek leży w szpitalu, umierając na raka. Artur wie, że za uzdrowienie poświęciłby wszystko. Młodsza siostra Artura, Mała, też nieszczególnie poukładała sobie życie. Żyje wspomnieniem odrzucenia przez matkę jako kary za nieodpowiedni dobór męża, ów mąż, Jacek, mocno przynudza, snując wciąż mrzonki o wielkim biznesie, a ich bliskość wydaje się już ledwie wspomnieniem.

W tym dramacie wszyscy mają problem z okazywaniem uczuć. Rodzeństwu niezdarnie wychodzi przytulanie, Hania z Arturem, nie potrafiąc ze sobą rozmawiać, „grają w grę”, Ojciec wiecznie pogardliwie ironizuje, Hani łatwiej niż z rodziną dialogować z lalkami. Mają również problemy z komunikacją. Jak w symbolicznej scenie z drepczącym u boku mamy małym Arturem, który bardzo stara się coś ważnego powiedzieć – kolejną próbę podejmie dopiero przy zwłokach matki. Wszyscy też żywią do wszystkich zadawnione głębokie urazy.

Cyniczny, ostentacyjnie prostacki Ojciec ma do zmarłej żony pretensje o zmarnowane życie. Mała i Artur mają żal do wiecznie uciekającego w swoje pisarstwo nieczułego Ojca. Mała ma żal do brata, że zaniedbywał matkę, która z kolei miała żal do Małej, w związku z czym nie odzywała się do niej lat piętnaście. Przetrąceni w tym dramacie są wszyscy – z wyjątkiem może dobrotliwej Pani Lili, która, znajdując pocieszenie w poezji i starając się łatać luki w komunikacji rodzinnej powszechną dość metodą konsumpcyjną ("jedzcie, jedzcie"), pogodziła się jakoś z opryskliwością Ojca, pomiataniem nią i rolą „tej głupiej”. Wszyscy też są w siebie wzajemnie emocjonalnie uwikłani. Czy coś tkwi pod komunikacyjnym pancerzem, kolcami i maską? Czy da się jeszcze rozplątać supły wzajemnych poranień?

Kulminacyjny punkt dramatu nastąpi w chwili, gdy Ojciec przeczyta wszystkim podsumowujący ich życie rodzinne list matki (czy na pewno napisany jej ręką?), a zaraz po
tym Artur dowie się, że jego dziecko cudownie ozdrowiało. Potem nastąpi rozmowa Artura z Głosem i jego decyzja o świadomym pokierowaniu swym losem, wynikająca z faktu, że Artur ofiarował się Bogu w zamian za uratowanie syna. Ta decyzja to skok w ciemność. Jednak w połowie drogi trzeba dokonać wyboru…

Współczesny, naturalny język dialogu, który pozbawiono wszelkiej interpunkcji – jakby autor chciał pozostawić dowolność rozłożenia w wypowiedzi akcentów i napięć, a może podkreślić „chropowatość” werbalnych kontaktów przedstawionej rodziny.