język polskijęzyk angielski

Selway, Jennifer

Kto puka, nie błądzi

Tytuł oryginalny
Flat Out
Tłumacz
Kaduczak, Jacek
Gatunek sztuki
Farsa
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Czas akcji
marzec, dwie godziny (12.00-14.00)
Miejsce akcji
mieszkanie Claire i Hugh w londyńskim South Kensington
Prapremiera
31.05.2019, Ovation Theatres, Upstairs at the Gatehouse w Londynie, reż. John Plews

Kto puka, nie błądzi to współczesna farsa w stylu sztuk prawdziwego mistrza tego gatunku: Raya Cooneya. Spektakl w założeniu autorki – Jennifer Selway – dzieje się w czasie rzeczywistym, w przeciągu dokładnie dwóch godzin. Akcja sztuki rozgrywa się w realistycznie urządzonym londyńskim mieszkaniu. Jej prapremiera odbyła się w Upstairs at the Gatehouse i doczekała się dwóch nominacji do nagród Offies (The Off West End Theatre Awards) za najlepszą drugoplanową rolę kobiecą oraz drugoplanową rolę męską.

Claire i Hugh Carmichaelowie (małżeństwo około pięćdziesiątki) są właścicielami mieszkania w ekskluzywnej londyńskiej dzielnicy South Kensington. Stan samego mieszkania pozostawia jednak wiele do życzenia. Na suficie widać żółte plamy od przeciekającej przez dach wody, a na podłodze co i rusz można napotkać biegnące myszy. I to właśnie w tym mieszkaniu zupełnie nieoczekiwanie spotkają się wszyscy bohaterowie sztuki. Akcja zaczyna się od tego, że Claire postanawia udostępnić je swojej owdowiałej (choć nieprzyznającej się do tego) przyjaciółce – Angeli – na romantyczną schadzkę z jej kochankiem – Gillesem (oficjalnie żonatym, w rzeczywistości rozwodnikiem). Jednak, jak się okazuje, tego dnia to nie tylko oni będą mieli pomysł, aby zjawić się w mieszkaniu Carmichaelów. Randkę pary kochanków najpierw utrudni pojawienie się chorwackiej sprzątaczki oraz - chwilę później - samej Claire. Potem będzie już tylko gorzej. Dojdzie do tego, że przerażeni najściem nieoczekiwanych gości kochankowie będą musieli ukrywać się na rusztowaniu za oknem. I to nie tylko przed owdowiałym w podejrzanych okolicznościach sąsiadem z dołu, a także młodym i nadgorliwym pracownikiem agencji nieruchomości, ale również przed córką samego Gillesa oraz przebierającym się za kobietę mężem Claire. Skąd oni wszyscy znajdą się nagle w jednym i tym samym miejscu? To już pozostaje tajemnicą sztuki. Jedno jest jednak pewne: drzwi od mieszkania nie pozostaną na długo zamknięte, a kolejne wejścia i wyjścia bohaterów będą powodować serię niezręcznych oraz prześmiesznych sytuacji!

Sztuka Jennifer Selway to farsa z prawdziwego zdarzenia, napisana z dużą sprawnością i świadomością konwencji. Brytyjska autorka przy pomocy swojego tekstu pragnie przede wszystkim rozśmieszać swoją widownię. Jednocześnie jednak w lekki i ironiczny sposób problematyzuje również współczesne patologie rynku nieruchomości, a także opowiada o owdowiałych i rozwiedzionych ludziach, którzy nie ustają w poszukiwaniu prawdziwej miłości. Nawet jeśli nie tak łatwo – i nie od razu – się do tego przyznają!

Selway, Jennifer

Brytyjska scenarzystka, autorka i dramatopisarka, która pisze książki o filmach i prowadzi cotygodniową kolumnę dla gazety „Sunday Express”. W 2024 roku ukończyła studia magisterskie z zakresu literatury średniowiecznej. Autorka o sobie pisze tak:

Nota od autorki

Tata trzymał blisko siebie różowy gin i paczkę papierosów "Players". Mama whisky z ginger ale. Ja siedziałam na podłodze przed telewizorem i wszyscy ryczeliśmy ze śmiechu oglądając farsy z Whitehallu, transmitowane na żywo (na żywo!) przez BBC w późnych latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, z udziałem wspaniałego aktora komediowego Briana Rixa i jego żony Elspet Gray. Później, jako studentka aktywnie działająca w uniwersyteckim teatrze dramatycznym, biegałam w skąpej czerwonej bieliźnie jako nimfomanka i żona psychiatry w sztuce Joe Ortona Co teraz, panie Butler?. To były doświadczenia, które ukształtowały mnie jako osobę.
Zawsze uwielbiałam farsy, mimo że krytycy zwykle je lekceważą. Ray Cooney, Ben Travers, Georges Feydeau, Arthur Wing Pinero (najbardziej znany z Sędziego pokoju). Wszyscy to geniusze.
Istotą farsy jest to, że wszyscy starają się zachować pozory, utrzymać godność (i spodnie), zapobiec najgorszemu i nie dopuścić do ujawnienia tajemnicy. Każdy szaleńczo prze do przodu, pod prąd strasznych przeciwności losu. Innymi słowy, dokładnie jak w życiu.
Trudnością dla współczesnego autora fars jest to, że postawy się zmieniły. Na przykład w sztuce Raya Cooney'a Wszystko w rodzinie z lat 80. fabuła opiera się na postaci mężczyzny próbującego ukryć przed żoną fakt, że w młodości spłodził dziecko. Czy to byłby teraz duży problem? Niezupełnie. Nasza tolerancyjna, liberalna, otwarta i nieakcentująca wad mentalność współczesna sprawia, że ​​niemal nie można odczuć bólu tego mężczyzny, próbującego na wszelkie sposoby ukryć przed żoną swój młodzieńczy wybryk. W staromodnej farsie konwencjonalne wręcz jest to, że bohaterowie są zszokowani na widok mężczyzn przebranych za kobiety, postaci homoseksualnych czy tajnych romansów. Wszystko opiera się na tym, co Alfred Doolittle w Pigmalionie George'a Bernarda Shawa nazywa „moralnością klasy średniej”.
Drugim poważnym problemem jest telefon komórkowy. Jak ktoś kiedyś powiedział, gdyby Romeo i Julia mieli telefony komórkowe jak każda normalna para nastolatków, żyliby długo i szczęśliwie. Zamiast tego musieli polegać na tym idiocie Ojcu Laurentym i wszystko poszło źle. Wiele najbardziej emocjonujących momentów w tradycyjnej farsie staje się całkowicie niewykonalnych we współczesnej scenerii, ponieważ wiemy, że katastrofie można było zapobiec, gdyby jedna z postaci wyciągnęła telefon.

Mając to na uwadze, postarałam się napisać coś, co pasuje do współczesnych realiów i telefonów komórkowych. Ale - z ukłonem w stronę tradycji - akcję umieściłam w jednym z tych staromodnych mieszkań w centrum Londynu (na które nikt już nie może sobie pozwolić), pełnym trzaskających drzwi, szaf i dużych okien.

Mam nadzieję, że się wam spodoba.