język polskijęzyk angielski

Kozłowski, Dariusz

Kozłowski, Dariusz

Rocznik 1959, absolwent UW. Końcówkę wieku średniego spędzam po trosze w górach Nadrenii-Palatynatu i w Warszawie, a częściej jeszcze gdzieś w trasie, w kabinie ciężarówki. Kiedyś pracowałem w muzeach, galeriach sztuki, antykwariatach, wydawnictwach i na uniwersytecie. To wcale nie było tak dawno, gdy zapierniczałem jak poparzony w kilku miejscach naraz, biegając sprintem po mieście i ślęcząc po nocach. Pewnego razu wszystko się posypało. Nie, nie dostałem zawału. Po prostu; tu skasowano outsourcing, tam zmieniono otoczenie prawne, siam zwiększono wymagania powyżej mych kompetencji, a ówdzie... no, może trochę przestano mnie lubić. Rzecz dziwna, bo wszystko to zdarzyło się niemal jednocześnie i oto pewnego dnia stanąłem w obliczu nieoczekiwanej wolności i spodziewanej plajty. Uznając wszakże tę zdumiewającą koincydencję za zjawisko metafizyczne, któremu przeciwstawiać się niepodobna, postanowiłem przeobrazić się i zresetować. Wyemigrowałem, kupiłem wspomnianą ciężarówkę i zacząłem krążyć nią po Europie. Przewożę więc rozmaite towary z kraju do kraju, ale już bez napinki. Jeśli zdobędę fracht – cieszę się i jadę, a jak nie – to zwiedzam, albo układam sobie w głowie jakieś historyjki. Ta, z powodu której powstała niniejsza notka, wymyśliła mi się jednakoż w innym środku lokomocji, mianowicie w stołecznym tramwaju linii 24, między Bemowem a Placem Bankowym. Gdy opuściłem zgrzytliwy wehikuł, była kompletna, wystarczyło ją tylko napisać. Zajęło mi to trzy lata.
Wcześniej jeszcze, zanim zacząłem zapisywać podobne wymysły, kompulsywnie rysowałem. Miałem nawet kiedyś wystawę i stałą rubryczkę komiksową w tygodniku wychodzącym w kraju, w którym nigdy nawet nie byłem. Odpryski z tamtego czasu udało się zachować w książce Cała nadzieja w korupcji (felietony i rysunki), którą opublikowało onegdaj podwarszawskie wydawnictwo LTW. Nieopublikowana, lecz gotowa, jest powieść Klub madame Monte Christo. Jest bardzo warszawska i bardzo sensacyjna (w sensie, że szpiedzy, gangi, morderstwa i te rzeczy), ale żem człek o pogodnym, zasadniczo, usposobieniu, liczę iż uda mi się czasem skłonić jej czytelnika także i do uśmiechu.
Co więcej?
Lubię: lato, wino, kawę, jazz, kobiety, Morze Śródziemne, szwendać się...
Nie lubię: zimy, totalniactwa, biurokracji, koniaku, tłumów, prasowania oraz braku tego, co powyżej.

Wystawa:

  • Ze skrzecznika Arnolda i Polinezji – rysunki satyryczne i komiksy. DK  Śródmieście, Warszawa 2007

Książki:

  • Cała nadzieja w korupcji – felietony i rysunki. LTW. Łomianki 2013
  • Klub madame Monte Christo – Powieść gotowa do druku
  • Bezsenność w Abisynii – Gawęda afrykańska (w przygotowaniu)

Lesistan

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
„tragifarsa romantyczna w dwóch aktach”; sztuka została wydana przez Dom Wydawniczy tCHu w 2021 r.
Szczegóły obsady
sztuka wieloobsadowa (niektóre role można łączyć)

Dwaj mężczyźni, mieszkańcy stolicy, przedstawiciele śmietanki towarzyskiej, gubią się w Puszczy Kampinoskiej czy raczej, cytując Dantego, „w głębi ciemnego znaleźli się lasu”. Autor parafrazuje Boską komedię, tworząc (tragi)farsę o fantazmatach polskości. Jan i Marek nawiedzają kolejne „kręgi piekielne”, i choć ich perypetie są komiczne, to jednak całość podszyta jest refleksją nad tożsamością współczesnych Polaków. Bohaterowie spotykają na swojej drodze różne postaci inspirowane polskim imaginarium, ale zmagające się z bardzo realnymi problemami. Wśród nich jest Rozbójnik, który walczyłby z kapitalizmem, rabując bogatych, ale najpierw musi postarać się o dotację z Unii Europejskiej na ratowanie ginącego rzemiosła (czyli zbójectwa właśnie). O Rozbójniku Madejskim jeden z bohaterów powie tak:

"Madejski przez całe życie był w milicji. Oficer z Golędzinowa — partyjny, a jakże. Podobno trochę narozrabiał. Kogoś przejechał po pijanemu, czy coś. Ustrój się zmienił i pan major spanikował, zaszył się w lesie. Znalazł przedwojenny bunkier i urządził w nim taką niby jaskinię. Głupi on, bo nikt by mu krzywdy nie zrobił. Jego koledzy pozakładali banki, piramidy finansowe, agencje ochrony i burdele, a on...? […]" 

Jan spotka Wiedźmę, trochę mityczną Kirke, a trochę przaśną wioskową cwaniarę. Ale Wiedźma, podobnie jak Rozbójnik, tylko odgrywa pewną rolę:

"Pamiętam, jak ta starsza przyjechała z Warszawy. Była aktorką. Przeżyła jakąś tragedię, chorowała, nie miała gdzie mieszkać... Przez tę „Solidarność” w kraju była bieda, pewnie pan pamięta. Samotna matka z dwójką maleńkich dzieci. Ktoś jej wskazał to miejsce. Przyjechała, z początku tylko na lato. Została. Wymyśliła sobie rolę czarownicy".

Pojawiają się również będący zatwardziałym marksistą Pustelnik, hamletyzujący Partyzanci oraz inteligent Bimbrownik. Komiczno-metafizyczna podroż bohaterów kończy się wglądem w naturę rzeczywistości… czy raczej w samo serce polskiego piekiełka:

"JAN Co oni mogą zrobić z człowiekiem, jego uczuciami, sercem, duszą... Wywalą je na stół, zrobią z tego... kiełbasę, mielonkę dla mas... […] Każą żerować na sobie nawzajem. Pożeramy się, trawimy. Tak miało być w piekle, a jest teraz".

Kozłowski inteligentnie igra z polskim imaginarium, ale i z kulturą sensu largo. Lesistan jest naszpikowany rozmaitymi aluzjami. Farsowy kostium sprawia, że całość jest bardzo potoczysta i energiczna. To mariaż Boskiej komedii, Odysei i Wesela AD 2021.