Dramatopisarz, scenarzysta, dramaturg, dziennikarz. Absolwent polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, kursu scenariuszowego w Warszawskiej Szkole Filmowej oraz Laboratorium Nowych Praktyk Teatralnych (Nowy Teatr/SWPS). Autor sztuk teatralnych, scenariuszy filmów krótkometrażowych, programów i seriali telewizyjnych. Z autorskimi monologami "stand-up comedy" występował m.in. w HBO i Comedy Central.
Za swój pierwszy tekst dramatyczny, Tata wiesza się w lesie, zdobył I Nagrodę w I Ogólnopolskim Konkursie Dramaturgicznym na Kameralną Sztukę Współczesną Słowo/Aktor/Spotkanie 2016. Drugi tekst Pilarskiego, Reality show(s). Kabaret o rzeczach strasznych, wygrał IX Metafory Rzeczywistości 2016, zorganizowane przez Teatr Polski w Poznaniu; otrzymał tam również nagrodę jury dziennikarskiego. W 2018 roku Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną uhonorowano kolejny jego dramat – Wracaj. Inna sztuka, Horror szał, została razem z Wracaj i Reality show(s) nagrodzona jako najlepszy tekst 25. edycji Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. W 2022 roku Pilarski otrzymał śląską Złotą Maskę za dramat "Dziki Wschód".
Publikował m.in. w „Ha!arcie”, „Machinie”, „Playboyu” „Czasie Kultury” i „Dialogu”. Jego teksty oraz ich realizacje prezentowane były m.in. w Pradze, Bolonii i Berlinie oraz w teatrach w całej Polsce. Współautor książek Jak facet z facetem. Rozmowy o seksualności i związkach gejowskich (2016, 2022), Sztuka obsługi penisa (2018) – z seksuologiem Andrzejem Gryżewskim, a także Instaporadnia (2023) z psycholożką Magdaleną Chorzewską. Mieszka w Łodzi.
Pilarski w tej zabawnej, a jednak zniuansowanej i głęboko metateatralnej sztuce od samego początku komplikuje sytuację sceniczną. Aktor z Aktorką rozmawiają na scenie podczas próby, nie wiemy jednak, czy odgrywają już tekst, improwizują, czy raczej rozmawiają prywatnie. Podobnie niejednoznaczny charakter cechuje całość utworu. Nie wiadomo, czy rozmowa „Zasłużonego Dla Kultury” reżysera z jego „Żoną przy Mężu” to część tego teatru w teatrze, czy raczej odbywa się w ramach podstawowej akcji dramatu. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że dialog sam w sobie dotyczy z jednej strony roli fikcji w teatrze, z drugiej roli teatru jako dyscypliny sztuki.
Nielinearna, surrealistyczna akcja prowadzona przez Pilarskiego jest nie mniej zagadkowa niż jej formalna struktura. Kabotyński „Zasłużony” przeżywa rozczarowanie swoim życiem i artystyczną karierą, wspomina i rozlicza dawne porażki oraz sukcesy, na przemian użalając się nad sobą i złorzecząc na wszystkich wkoło. Nie chce i nie może już grać pod publikę i dyktando teatralnej śmietanki, ale nie potrafi już niczego innego. Nie mniej rozczarowana jest „Żona przy Mężu”. Dość ma już życia w cieniu wielkiego artysty i czuje, że teraz jej kolej, choć nie wie do końca, co to w praktyce oznacza.
Nagle na scenie pojawia się przypominająca żywego trupa „Osoba z Zewnątrz”, będąca jednocześnie Aktorem z pierwszej sceny, i… milczy. Tymczasem reżyser wraz z żoną zastanawiają się, co z owym kłopotliwym przedstawicielem społeczeństwa począć… Nie mogą się nawet tego irytującego elementu pozbyć, ponieważ jedyną bronią, jaką dysponują, jest pistolet… na wodę, a i tak próbę morderstwa udaremnia rozrzucająca po scenie ulotki Aktywistka (jednocześnie Aktorka z pierwszej sceny).
Autor celowo dezorientuje widza mieniącą się, niejednoznaczną, szkatułkową konstrukcją akcji i postaci, aby zmusić do postawienia pytań o sprawczość teatru. Czy w ramach kształtowanej na scenie fikcji można powiedzieć cokolwiek istotnego na temat rzeczywistości, czy raczej „udawanie”, budowanie iluzji scenicznej to tylko eskapistyczna rozrywka? A może po prostu teatr gdzieś po drodze utracił zdolność do wytwarzania efektu katharsis na rzecz rodzaju estetycznej mistyfikacji? Czy z kolei wszelkie strategie artystyczne powstałe w ramach prób rozwiązania tego problemu nie zastygają natychmiast w skostniałych teatralnych konwencjach wspieranych przez instytucjonalną koniunkturę?
Wszystkie te pytania i wątpliwości autor wyraża w poetyckich, nasyconych symbolami, odniesieniami oraz metaforami, a zarazem zabawnych dialogach i monologach. Literacki cytat czy podniosły monolog stoją tu zaraz obok absurdalnego humoru, a kolokwializm pojawia się tuż przy barokowej metaforze. To jednocześnie satyra na świat teatru i wyraz frustracji czy desperacji w obliczu jego możliwej porażki, którą wyrażają przybyli na scenę Kosmici, podejmujący pieśń o niespełnionej obietnicy teatru: „To jedno Słowo, które zmieni / Świat / To jakoś nigdy się / Nie wydarzyło”.
Innymi słowy, jak brzmi zamykające sztukę zdanie, „Wszyscy jesteśmy w lesie”. Niczego nie zmieni ani ucieczka Żony z Aktorem/Osobą z zewnątrz, ani dwuznaczna relacja Zasłużonego z Aktorką/Aktywistką. Teatr dręczą nierozwiązywalne sprzeczności, a jedyne, co utrzymuje „trupa” przy życiu, to desperackie i prawdopodobnie skazane na porażkę poszukiwania ich rozwiązania. To jednak, jak się wydaje, nie tyle diagnoza autora, ile próba konfrontacji z taką wizją teatralnej rzeczywistości, do której coraz intensywniej zmusza artystów rzeczywistość już zupełnie pozateatralna.
Romantyczna sylwestrowa noc we dwoje gdzieś na polskiej prowincji. On i Ona – choć Polacy z krwi i kości – przybywają z Londynu, gdzie mieszkają, do opuszczonego domu zmarłego dziadka mężczyzny. Nie trzeba długo czekać na dreszczyk emocji: kiedy On wychodzi z domu po drewno, kobietę nachodzi niosący złowieszcze ostrzeżenie tajemniczy Zdzisław, który nie bez powodu przypomina słynnego Wampira z Zagłębia... Niedługo potem do chaty przybywają kolejni niepokojący goście, co ku przerażeniu kobiety wydarza się bez cienia zaskoczenia ze strony jej partnera. Romantyczny wieczór psuje zatem najpierw Gloria Victis – kobieta o znaczącym dla tematu sztuki imieniu (łac. chwała zwyciężonym). To także tytuł cytowanego w sztuce utworu Elizy Orzeszkowej z nie mniej martyrologiczną wymową. Zaraz po Glorii przybywa – rzekomo zmarły – Dziadek, żeby podzielić się opowieścią o swoich bohaterskich, wojennych czynach w obronie wsi Budyń: „Budyń – polskie Termopile” – jak przekonuje weteran – „Tam, w Budyniu, dusza polska / chociaż udręczona / chociaż rozstrzelana / na amen / – nie poległa”.
Jak niebawem się okazuje, wszyscy oprócz skonsternowanej i przestraszonej kobiety to... wampiry. Upiory przeszłości planują złożyć dziewczynę w ofierze, jako tę „Która urodziła się gdzie indziej, i / będąc Polką / jednocześnie nie miała z Polską / żadnego kontaktu”. Wszak jak inaczej uwolnić naród od krwawej przeszłości, która wciąż powraca w bohaterskich, martyrologicznych narracjach, jak nie... na drodze kolejnej krwawej ofiary. „Polska potrzebuje świeżej krwi” – kwituje On.
Horror to zatem podwójny: z wierzchu napisana z „arcypolskim” humorem groteskowa komedia grozy okraszona piosenkami zespołu „Procesy Gnilne” i fatalnymi (przez co tym bardziej wspaniałymi!) żartami komentującego akcję żałosnego wodzireja. A jednocześnie: nie mniej przerażający, ale przy tym zgrabny i budowany z lekkością obraz Polski, dręczonej tyle pełnymi patosu, ile teraz coraz bardziej przaśnymi duchami przeszłości, która nie chce nam dać spokoju. To zatem bezpretensjonalna, ale i złożona analiza narodowych wyobrażeń, narracji, fantazji, pragnień, podana w formie dynamicznego show z wartką akcją, bogactwem teatralnych środków i... szczodrą dawką czarnego humoru.
Scenariusz i reżyseria: Antonina Brühl
Dziwna, oniryczna opowieść o powrocie do rodzinnego miasta. Wędrowny muzyk w stylu Boba Dylana pojawia się po latach we własnym domu, ale tam mieszkają już obcy ludzie i nikt mu niczego nie wyjaśnia. Historia oparta na losach ocalałych z Zagłady Żydów z Radomia, po wojnie prześladowanych przez Polaków, którzy zajmowali ich mieszkania. Niedopowiedzenia i symbole tworzą klimat tajemnicy niczym w serialu Miasteczko Twin Peaks [...] Atmosferę rozładowuje przewrotny, anarchistyczny finał. Pamięć przeszłości kładzie cień na życiu bohaterów dramatu. Wraz z pojawieniem się Bobby’ego powraca trauma z czasów łapanek, ucieczek, denuncjacji i wywózek do gazu. Tragiczne doświadczenia wojenne i bycie świadkami zagłady powodują, że postaci odczuwają przymus powtarzania i przetwarzania historii wciąż na nowo.
- za miesięcznikiem „Dialog” nr 4/2018 oraz za stroną Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej
Wracaj jest sprowadzonym do poetyckiej mikroskali obrazem stosunków polsko-żydowskich, gdzie Żyd powraca do siebie, choć nie ma już dokąd − ale można odnaleźć w dramacie Pilarskiego o wiele więcej. Choćby grę z Polską i jej najbardziej wyświechtanymi wyobrażeniami, unaocznionymi w kwestiach Leśnych Dziadków, pełniących tu rolę zwulgaryzowanego antycznego chóru. Można dostrzec późniejszą o z górą pół wieku małą stabilizację jak u Różewicza, tyle że podlaną sosem znanym z dzisiejszych newsów i gazet. Nie bez przyczyny wśród postaci pojawia się Esterka, a przede wszystkim Gombrowicz. Choć to tylko przypadkowa zbieżność nazwisk, wiadomo dobrze, kim był Gombrowicz dla Radomia, zatem w sztuce osadzonej w tym mieście zwyczajnie powinien się znaleźć. U Pilarskiego jest to jednak nie tylko efektowny chwyt dramaturgiczny, ale też trop podsunięty interpretatorom. Oniryczna warstwa sztuki przywodzi bowiem na myśl nie tylko Twin Peaks Lyncha, ale i Ślub, gdzie wszystko, co widzimy dzieje się w uporczywym koszmarze sennym Henryka.
− ze wstępu Jacka Wakara do antologii Polska jest mitem. Nowe dramaty
Tekst Pilarskiego to dramat lingwistyczny, wykorzystujący chwyty znane z poezji nowofalowej, na przykład żonglowanie kliszami słownymi, frazeologizmami, wyświechtanymi przysłowiami, cytatami, które wchodzą ze sobą w zgrzytliwe sąsiedztwo ("W marcu jak w garncu, a w Polsce jak kto chce", "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal"). I demaskatorskim dyskursem elementarza (powtarzane jak mantra "masło jest nietanie"). Matka, Córka, Syn, Leśne Dziadki, Esterka i Gombrowicz to nie "prawdziwe" postaci, tylko "mówione" językami zlepki. Ten sposób pisania skojarzył mi się z "Między nami dobrze jest" Masłowskiej, ale o ile autorka "Pawia królowej" opisuje "polskość" z jakąś dziwną, sadomasochistyczną sympatią, o tyle u Pilarskiego nie ma buffo, wieje grozą.
− Izabella Adamczewska, Gazeta Wyborcza-Łódź online
Koprodukcja Teatru Powszechnego w Łodzi i Teatru Współczesnego w Szczecinie
Dwadzieścia pięć lat pięknej wolności! Wzniosłe hasła o demokracji, kapitalizmie i… biedzie? Nagły koniec świata, niezapłacone rachunki i inne plagi są tylko pretekstem dla Bożeny do schowania się przed światem. Gdzieś po drodze wyczerpały się wszystkie marzenia, a rzeczywistość jest tak bolesna, że można zmienić ją tylko w reality show. „Moja żona Bożena ukrywa się w meblościance przed ubóstwem”, rozpoczyna swoją opowieść Sąsiad, który nie widział swojej ukochanej od ponad 25 lat. Wydawać by się mogło, że to opowieść o kosztach transformacji. Ale za moment wychodzi na jaw, że bohaterowie – ba, nie tylko oni, bo również publiczność! – są zdani na kaprysy Prowadzącego telewizyjne show. Mało tego, ni stąd, ni zowąd pojawiają się Żydzi – którzy też się kiedyś ukrywali w tej samej kamienicy. I choć już od dawna ich nie ma, to straszą niektórych do dziś.
Reality show(s) to tragikomedia o lęku. Tym własnym, wypracowywanym metodą prób i błędów. I tym odziedziczonym, transgeneracyjnym. Dla jednych może to być sztuka o zmaganiu się z teraźniejszością, dla innych – z przeszłością; znajdą się pewnie i tacy, którzy rozpoznają tutaj tragiczną w przebiegu i skutkach historię miłosną. A Niemcy? A Żydzi? A ciało? A śmierć? Cierpienie? Bóg? Balcerowicz? Punktem wyjścia jest sytuacja odcięcia się, izolacji, zamknięcia w sobie. „Wojna nasza” przeciw życiu i żeby przeżyć jednocześnie.
Oto Bohater, młody człowiek, który szuka dobrej rady, jak żyć, by znaleźć szczęście. Szuka we współczesnych poradnikach, w starych księgach, ale prawdziwą pomoc znajduje w drugiej osobie, którą poznaje w Internecie, na kamerkach. Z początku traktuje ją jak zwykły obiekt do zaspokajania fantazji seksualnych, jednak szybko okazje się, że oboje są pokiereszowani przez życie.
„Jedni mają zaburzenia od dziecka. Ja mam chyba od ojca” – stwierdza Bohater w pewnym momencie. Zarówno on, jak i ona są zagubieni i nie do końca wiedzą, czego od siebie oczekiwać. On, zamknięty w więzieniu uwikłania i traum, boi się opuścić swoją strefę komfortu i przepracować wydarzenia z dzieciństwa związane z toksycznym ojcem. Ona – chwilami wydaje się jego projekcją, nasuwa się wręcz pytanie, czy nie jest którymś z jego Ja. Nieszczęśliwe dzieciństwo jest bowiem tylko kolejnym gadżetem w jego gabinecie osobliwości. Powtarzanym jak mantra pytaniem „Pobawisz się ze mną?" prowadzi ją lub samego siebie przez najróżniejsze gry i zabawy, ale nie wiadomo, czy któraś z tych gier jest drogą do szczęśliwego zakończenia.
Tekst zdobył pierwszą nagrodę w I Ogólnopolskim Konkursie Dramaturgicznym na Kameralną Sztukę Współczesną Słowo/Aktor/Spotkanie 2016.