Doświadczenie ogniskuje się w ciele, tym bardziej doświadczenie bycia kobietą, której ciało jest polem ideologicznej walki. "Jestem antyciałem, jestem społecznym antygenem" − wykrzyczą kobiety w tym performatywnym koncercie; ich sprzeczne, paradoksalne uczucia związane z własnym ciałem stanowią materiał do wykrzyczenia, wyśpiewania bądź wyszeptania przez chór.
Autor zachęca różne kobiety do wzięcia udziału w spektaklu i do przesyłania fotografii ich ciał (nago lub w ubraniach) oraz opisów doświadczeń związanych ze swoim ciałem; na tej bazie skonstruował dramaturgiczną ramę sztuki (polski reżyser czy reżyserka mogą zaprojektować podobną sytuację i zebrać materiały w swoim środowisku). Performerki mówią o tym, jak to jest być postrzeganą przez pryzmat swojego ciała: chcą ciał "nienaruszalnych" i od-cieleśnionych, z drugiej strony pragną fizycznej bliskości. Myślą o czerpaniu erotycznej przyjemności, ale mają w sobie wewnętrzną blokadę, która zmusza ich do myślenia o sobie jako niegodnych szacunku i zainteresowania. Kobiety lawirują między społecznymi oczekiwaniami, między biegunem samoafirmacji a niechęci do swojego ciała i przymusu karania go. W finale następuje jednak akt, który można nazwać afirmacją siebie; kobiety zaproszone do udziału w projekcie wychodzą na scenę i czytają napisane przez siebie wyznania dotyczące relacji z własnym ciałem − relacji, która nigdy nie jest przezroczysta, ale która nie musi być brzemieniem.
Jak pisze Facal, jest to:
"MATERIAŁ PRZEZNACZONY DLA WIELU GRUBYCH AKTOREK / ANOREKTYCZEK / MIKROFONY / PERKUSJĘ / GITARY ELEKTRYCZNE / GŁOŚNIKI / MATERIAŁ DO STWORZENIA WŚCIEKŁEJ, CYNICZNEJ PIOSENKI / BALLADA PUNKOWA / NIECH AKTORKI JĄ ŚPIEWAJĄ / WYKRZYKUJĄ / DOSTOSOWUJĄ DO SIEBIE / NIEOBLICZALNY CHÓR / OBRAZY INTYMNEGO I SPOŁECZNEGO BÓLU".