Bo, czyli Borys, ma sześć lat. Lubi się przytulać i tę potrzebę zaspokaja mu pluszowy Nietoperz. Rodzice, kochający syna i troszczący się o jego dobrostan i rozwój, wśród owych trosk o dziecko zapominają o najważniejszym – o nim samym. Chłopiec nie czuje się szczęśliwy, choć nie do końca wie dlaczego. Marzy mu się, by zasnąć na bardzo, bardzo długo i obudzić się szczęśliwszym. Pewnego razu zauważa Niedźwiedzicę z małym Niedźwiadkiem. Tak bardzo chciałby wtulić się w jej futro – niepachnące ani trochę tak ładnie jak ciało jego Mamy – i zapaść w sen. Proponuje Niedźwiadkowi chwilową zamianę na mamy. W odróżnieniu od Niedźwiedzicy, która od razu zauważa podmianę, Mama Borysa skupia się na tym, by dziecko pilnie odrabiało angielski, myło zęby i zakładało szalik, nie zauważając wcale, że stało się nagle niedźwiadkiem. Sztuka kończy się happy endem, ale…
Oddajmy głos autorce:
„Czytałam w swoim życiu wiele sztuk dla młodego widza o dorosłych, którzy nie mają czasu dla dziecka, bo są zbyt skupieni na pracy. Ale nie czytałam jeszcze dramatu, który przygląda się krytycznie współczesnym trendom w rodzicielstwie – gdy dorośli nie mają czasu dla dziecka, bo są nazbyt skupieni na rodzicielstwie.
Bo napisało się szybko. Tekst mościł się wcześniej, rósł i nabierał kształtów, a powołała go do życia wannabe niedźwiedzica, czyli ja, Malina, trochę dramatopisarka, trochę matka sześciolatka. To ja w tym dramacie tak gonię, ja tak próbuję doskoczyć, dobiec, dorównać, że przestaję zauważać. Z rozmów i obserwacji wiem, że nie ja jedna. Gdy zewsząd czujemy parcie na Doskonałość Roku, układamy bio truskawki w pudełku śniadaniowym z przegródkami, poimy tranem, kremujemy filtrami, rysujemy zawijaski protoplastów liter i integrujemy sensorycznie zgodnie z zaleceniami specjalistów, możemy pogubić to co najważniejsze. Bliskość. Kontakt. Czas. Zwyczajne i nie skupione na celu bycie razem z dzieckiem. Zatęskniłam za byciem niedźwiedzicą i półrocznym przytulaniem się do synka.
Jednak głównym bohaterem tej sztuki jest dziecko. Spróbowałam zobaczyć ten pęd jego oczami, dostrzec tego chłopca i to, jak może się czasem czuć niewidzialny. Ja wiem, że to nie tak – bo przecież widzę go oczami i sercem, ale… no właśnie – jak to wygląda z jego perspektywy? W przypadku tego dramatu łatwo było o happy end – wystarczyła refleksja. Oby podobnie było i w życiu”. (cytat za „Notatnikiem Teatralnym”)