Walter jest malarzem pokojowym, choć po cichu marzy o zostaniu profesjonalnym aktorem. Przy tym ma tendencje do ubarwiania prozy życia. Dlatego przedstawia się swojej chlebodawczyni Marcii jako „dekorator“. Pan gaduła będzie miał się czym wykazać – wkrótce uratuje damę w opałach, a przynajmniej jej małżeństwo...
Marcia jest słomianą wdową, jej mąż lada chwila wróci z podróży służbowej. Niedokończony remont mężowskiego gabinetu okaże się najmniejszym problemem. Panią domu odwiedza niejaka Jane – żona kochanka Marcii. Grozi wyjawieniem prawdy o romansie mężowi konkurentki. Marcia jest załamana. Małżonek nie może dowiedzieć się o skoku w bok! Gdy Jane opuszcza dom, Walter wychodzi z nietypową propozycją – chce odegrać męża Marcii przed Jane, która obiecała wrócić wieczorem do rezydencji. Wspólnie wcielają plan w życie. Ale „dekorator“ ma długi język, krótką pamięć i odrobinę zbyt dużą wenę, co jest zabójczym połączeniem. Jak można się domyślić, zaczyna się seria „niefortunnych zdarzeń“, zręcznych lub mniej zręcznych retorycznych manewrów i pikantnych momentów.
Dekorator to farsowa perełka brytyjskiego humoru. Samcza pewność siebie Waltera, który jest także niezwykle charyzmatyczny, ciekawie kontrastuje z początkową oschłością Marcii, zrzucającej maskę w chwili, gdy zaczyna jej się palić grunt pod nogami. Wreszcie mamy Jane – z pozoru przykładną żonę i bastion moralności, a w istocie cwaną manipulatorkę. Jedno jest pewne – życie trójki bohaterów zostało „ubarwione“ niemałym skandalem.