Inscenizacje Dowcipu wywierały potężne wrażenie na widzach. Kiedy wiosną 2000 roku wystawiono ją w Londynie, Benedict Nightingale, weteran krytyki teatralnej, napisał w londyńskim „Timesie”: "Obecnie nieczęsto zdarza mi się łykać łzy na spektaklu. Tym razem płakałem." Bohaterką tej nagrodzonej nagrodą Pulitzera, debiutanckiej sztuki Margaret Edson jest kobieta śmiertelnie chora na raka, która całe życie izolowała się od świata i całkowicie poświęciła badaniom naukowym i rozwojowi intelektualnemu. Ta sztuka opowiada historię jej niezwykłej podróży w kierunku człowieczeństwa.
Kiedy lekarz fachowo opisuje jej przypadek, Vivian, symultanicznie, analizuje i komentuje używane przez niego słownictwo, jakby ono interesowało ją bardziej niż własna choroba. Kelekian przewiduje drastyczną, jeśli chodzi o skutki uboczne, eksperymentalną kurację. Vivian stwierdza nie bez ironii, że o życiu i śmierci wie wszystko, gdyż badała „Święte Sonety” Johna Donne’a. W szpitalu Vivian sama staje się przedmiotem badań równie naukowych. Wywiady lekarskie, liczne zabiegi i analizy, monitorowanie pracy nerek. Vivian nadal dowcipkuje, nie tracąc rezonu. Jej wyrafinowany intelekt kontrastuje z przestawioną bez osłonek fizjologią. Dr Jason, który przeprowadza badanie ginekologiczne, był kiedyś studentem Vivian na kursie XVII-wiecznej poezji. Studiował biochemię, lecz postanowił zaliczyć na piątkę trzy najtrudniejsze kursy na uczelni, w tym kurs prowadzony przez Vivian.
Rozpoczyna się kuracja. Vivian traci włosy, wymiotuje. Zaczyna postrzegać śmierć w kategoriach bardziej osobistych.
Jej stan stale się pogarsza. Ucieka w analizę swojej ukochanej XVII-wiecznej poezji metafizycznej. Recytuje fragmenty sonetów Johna Donne’a, rozpatruje stosunek poety do śmierci. Następnie odbywa rozmowę z dr Jasonem, który analizuje zjawisko nieśmiertelności komórek rakowych z taką samą pasją, jak ona swój przedmiot. W nocy Vivian nie może spać. Czuje się samotna, ogarnia ją lęk. Pozoruje awarię aparatury, chcąc, aby przyszła do niej pielęgniarka, Susie. Susie uważa za swój obowiązek ustalić, jakie są dyspozycje pacjentki na wypadek, gdyby ustała akcja jej serca. Vivian nie życzy sobie, aby jej życie było sztucznie podtrzymywane. Susie twierdzi, że lekarze preferują to właśnie rozwiązanie, ponieważ pozwala im ono na kontynuację badań naukowych.
Nazajutrz Vivian budzą potworne bóle. Lekarz ordynuje potężną dawkę morfiny. Pacjentka zasypia. Jedyną osobą, która odwiedza ją w szpitalu, jest jej dawna profesor, wiekowa już A.M. Ashford. Vivian jest w stanie krytycznym, w sensie fizycznym i psychicznym, nie powstrzymuje łez. A.M. kładzie się obok niej i otacza ją ramieniem. Czyta półprzytomnej Vivian bajkę o króliczku, tę samą, która stanowiła pierwszy przedmiot analizy dla Vivian w latach szkoły podstawowej.
Po wyjściu starej kobiety zjawia się Jason. Stwierdza, że pacjentka umiera. Wzywa ekipę reanimacyjną, a sam rozpoczyna sztuczne oddychanie. Wpada Susie i protestuje przeciwko tej akcji. Lekarz natomiast nie chce stracić swojego „królika doświadczalnego”. Jednak pielęgniarce udaje się postawić na swoim. Ekipa reanimacyjna zostaje odwołana. Vivian może umrzeć.
Pobieżne streszczenie nie odzwierciedla klasy tej sztuki. Jej siła tkwi w niezwykłych, błyskotliwych, wyrafinowanych dialogach, w owym tytułowym „dowcipie” (słowo „wit” w języku angielskim ma szersze znaczenie, oznacza też „rozum”, „błyskotliwość”) i niezwykle sugestywnej, zagęszczającej się atmosferze. Ważną rolę w budowaniu nastroju odgrywają tutaj niezwykłe sonety metafizyczne Johna Donne’a. Wiele cytatów z tego autora jest ogólnie znanych, chociaż niekoniecznie ze świadomością ich źródła – np. „Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon – bije on tobie.”, „Człowiek nie jest samotną wyspą”.