język polskijęzyk angielski

Dzień umierania łysej Joe

Tytuł oryginalny
A Day In Death Of Joe Egg
Tłumacz
Rozhin, Klaudyna
Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
tragikomedia
Prapremiera
Citizens Theatre, Glasgow, 9 maja 1967
Prapremiera polska
Teatr TV, 2007, Teatr Sląski, Katowice, 2007

Peter Nichols - były aktor i dramaturg starszego pokolenia - jest zdobywcą wielu prestiżowych nagród i autorem ponad dwudziestu sztuk oraz adaptacji telewizyjnych i filmowych. Sztuka Jeszcze jeden dzień umierania łysej Joe (tytułowa Joe to nieuleczalnie chora kilkuletnia "dziewczynka- warzywo") miała prapremierę w Glasgow, jeszcze w latach sześćdziesiątych, i wciąż pojawia się na scenach.

Jest to dwuaktówka dla sześciu aktorów, rola Joe ogranicza się (wyjąwszy psychodeliczny koniec pierwszego aktu, kiedy, nagle ozdrowiała, wstaje o własnych siłach i mówi po ludzku kilka zdań do publiczności) do siedzenia na wózku inwalidzkim i sporadycznych okrzyków "Ooooo". Małżeństwa: Brian & Sheilla (on - nauczyciel i malarz , ona - aktorka) oraz Fred & Pam (dziedzic fabryki tatusia i pani domu) są, jak się zdaje, między trzydziestką a czterdziestką. Grace - mamusia Briana (typowa teściowa) - jest odpowiednio starsza. Akcja toczy się w living roomie domu Sheilli i Briana.

Pierwszy akt to retrospekcja i prezentacja trzyosobowej rodziny: kochającego się małżeństwa i ich ładnej, lecz upośledzonej córeczki. ("Skoro jej mózg jest normalny, to dlaczego nie działa?!") Sheilla i Brian odgrywają sceny odwiedzin w państwowych zakładach opieki medycznej. Funkcje układu nerwowego Joe zostały prawdopodobnie uszkodzone w czasie długiego i skomplikowanego porodu. Następnie dziewczynka była poddana serii bolesnych, inwazyjnych zabiegów ("Elektro encefalograf, trójwymiarowy rentgen, krew w moczu i ten numer z igłami (...) mała biopsja, aby pobrać nieco mózgu."), w efekcie których jej ogolona na łyso głowa upodabnia ją do wielkiego jaja. Powaga i tragizm sytuacji w połączeniu z komizmem "scenek z życia" mogą wprawić w osłupienie. Jak mówi Brian, "Sheila trzyma w uścisku cały świat". Tymczasem on, potykając się o pieszczone przez żonę koty, rybki i ptaszki, i tracąc nadzieję na wyzdrowienie córki, zaczyna dochodzić do wniosku, że eutanazja nie jest przekleństwem, lecz błogosławieństwem naszych czasów. Wypełniając obowiązki dobrego ojca, karmi się smutnymi myślami. Sheilla kocha jednak swoją "pietruszkę" i po przejściu wszystkich etapów (szok, oburzenie na lekarzy, szukanie podobnych przypadków, modlitwa i prośba o cud i wreszcie - pogodzenie się z kalectwem Joe) zamienia się w (z pozoru) pogodną mamę, która ma swoje zainteresowania i przyjaciół i bynajmniej nie zamyka się ze swoim bólem w czterech ścianach.
Łysa Joe staje się w końcu pretekstem do dyskusji o wszystkich pokrakach tego świata, o ich "to be or not to be". Odwiedziny przyjaciół - Freda i Pam, którzy sami nie wiedzą, jak się zachować wobec dziewczynki, zamiast przynieść zmęczonym rodzicom pocieszenie, wprawiają ich w jeszcze większe pomieszanie. Brian o mały włos nie pozbawia Joe (tak cennego, czy też tak zbytecznego?) życia.

Wystawienie Łysej Joe jest z pewnością wyzwaniem - i dla aktorów, i dla reżysera. Delikatna równowaga panująca między tragizmem a śmiesznością nie może zostać zachwiana - mimo że jest to (tak, tak!) komedia! Poważna materia sztuki jest przedstawiona w typowo angielski sposób, lekko i swobodnie - tak, aby widz się nie zmęczył. Dajmy mu się pośmiać, zanim usłyszy wstrząsający monolog zakochanej w swoim upośledzonym dziecku matki (Sheilla), cyniczne, lecz prawdziwe wynurzenia wyjętej z "Cosmopolitan" paniusi (Pam), zanim hipokryzja salonowego socjalisty (Fred) zostanie obnażona. 
Wielu autorów przyznaje, że chciałoby pisać tak, jak robi to Peter Nichols. Po pierwsze - dużo się dzieje (pomysł odgrywania przez bohaterów scenek z ich życia: Brian i Sheila wcielają się w postaci zidiociałych doktorów, współczującego pastora itd.). Po drugie - każdy kolejny moment sztuki jest nowy i świeży, bo nie wiemy, co nastąpi. Po trzecie - trafność i celność obserwacji utrzymuje widza nawet wymagającego na wysokim poziomie intelektualnym. I jak to jest "podane"! Niby lekko, niby nic takiego, ale jak już się zacznie coś dziać, to porusza do żywego, wciąga, bawi i drażni.

ADiT

Formularz zamówienia sztuki

Zamawiana sztuka: Dzień umierania łysej Joe