Januszowi pewnego dnia po powrocie do domu puszczają w końcu nerwy. Samotny mężczyzna klęka na kolanach w swoim pustym mieszkaniu i wrzeszczy na całe gardło „fuck”. Jak się chwilę później okazuje, krzyczy na tyle głośno, że mieszkający nad nim dwa piętra wyżej Piotr dzwoni do niego, aby zapytać, co się stało i czy wszystko z nim w porządku. Dramat The End, którego anglojęzyczny tytuł gra zarówno z samym tematem utworu, jak i konwencją filmowych zakończeń, to inteligentna komedia o samotności i opowieść o nieszczęśliwym, współczesnym singlu.
Główny bohater Janusz, który od trzech lat nie może sobie znaleźć partnerki, decyduje się zaprosić na kawę kobietę, znaną mu tylko z widzenia, pracującą w sklepie bieliźnianym. Jej odmowa i znamienne słowa „mam chłopaka” sprawiają, że Janusz postanawia odebrać sobie życie. W samobójcze plany wciąga się do tego stopnia, że do mieszkania przywozi dwie trumny, aby je wypróbować i wybrać tę, w której będzie mu wygodniej i w której chciałby zostać ostatecznie pochowany. Dzięki czarnemu humorowi autora nawet najbardziej gorzkie i (wydawałoby się) bardzo trudne doświadczenia, związane z odrzuceniem i chęcią odebrania sobie życia, przedstawione zostają z dużą dozą ironii i zbawiennego dystansu. Świat dramatu Molki poznajemy z perspektywy mężczyzn. Ich dosadnego, potocznego języka, a także wisielczych żartów. Kobiety (żona Piotra, Mariolka i Hania, ekspedientka ze sklepu) funkcjonują w nim na zasadzie fascynujących, ale trochę obcych, nieznanych i niezrozumiałych bytów. Jak się jednak okazuje to właśnie one, w obliczu dramatyzujących i chwilami zdziecinniałych mężczyzn, wykazują się odwagą i zaradnością, i w efekcie nie dopuszczają do tytułowego końca.
"The End czyli koniec. Koniec nie musi być zły ani straszny, wszak końców w naszym życiu jest wiele. Czasami wydaje nam się, że to już naprawdę jest koniec, a jednak życie toczy się dalej, aż do następnego końca i kolejnego. W pewnym momencie dochodzimy jednak do końca ostatecznego. Tylko czy na pewno już nic po nim nie ma?"
Michał Molka