Sklep pornograficzny, wypełniony szczególnymi artykułami od bicza po hiszpańskie muchy, od wibratorów z kości słoniowej po krople na erekcję. Wchodzi kobieta, za fasadą pewności siebie z trudem ukrywająca zakłopotanie i nerwowość. Następuje zdawkowa wymiana zdań, oglądanie artykułów, sprzedawca, niechętnie odrywając się od podręcznika chiropraktyki, udziela informacji i demonstruje działanie wskazanych przez kobietę artykułów. Rozmowa przybiera formę lekko frywolną, ironiczną. Sprzedawca demonstruje wyraźną niechęć do kobiet i wzrastającą podejrzliwość wobec klientki. Uzewnętrznia swoje frustracje dotyczące ekspansji kobiet na rynku pracy, ich panoszenia się w dotychczas "męskich" zawodach. Podejrzewa, że Kobietę przysłano z "policyjnego oddziału zwalczania publikacji pornograficznych i ochrony młodzieży". Kobieta informuje go, że pracuje w programie telewizyjnym "dzień i rodzina", zdradzając swoje zainteresowanie tematem partnerstwa. Chwali się, że ma udane życie i przykładnego męża, który spędza z nią wszystkie wieczory.
Kobieta nie ukrywa swojego zbulwersowania asortymentem. Sprzedawca wykazuje fachową znajomość klientów sklepu. Rozmowa stopniowo nabiera intymnego kolorytu. Mężczyzna zaczyna podejrzewać klientkę o zahamowania seksualne i próbę przeżycia w sklepie seansu terapeutycznego z polecenia psychiatry.
Kobieta wprowadza do akcji akcent osobisty, wzrasta jej zainteresowanie towarem, ale i sprzedawcą, który staje się coraz bardziej "domyślny". Kobieta atakuje, prowokuje, drwi: "potrzebuję jakiegokolwiek mężczyzny, który nie zawiódłby w tej jednej konkretnej sprawie". Tylu mężczyzn: redaktorów, kierowników, intendentów zawodzi, wszystko, co mężczyźni wyczyniają z kobietami, jest potwornie odrażające: "Kobieta traktowana jest jak artykuł w pańskim sklepie, jak towar za pieniądze", a przecież ona sama, uduchowiona poetka, ma wielkie niespełnione oczekiwania.
W sklepie narasta napięcie. Kobieta zamknąwszy od środka drzwi do sklepu opisuje prawdziwe pożycie seksualne z mężem, który "przejawiał tkliwą obojętność, a ona przez piętnaście lat czuła jedynie mokre plamy na prześcieradle..."
Sprzedawca proponuje brutalną zabawę z użyciem fachowego sprzętu, zachęcając do wykonania demonstracji na żywo "w kombinacji gorsetowej z czarnej skóry, dziewięciokrotnie sznurowanej, z podnośnikiem i z możliwością całkowitego spętania". Kobieta przyjmuje propozycję po upewnieniu się, że gra będzie prowadzona fair oraz z odpowiednim podkładem muzycznym. Następuje zabawa sado-maso. Łańcuchy, bicie, wyszydzanie, błagania, groźby. Jej prośby okazują się daremne, teraz mężczyzna jest górą. Odreagowuje własny stres z powodu eliminacji mężczyzn na rynku pracy. Kobieta replikuje, mówiąc, że z kobietami można robić, co się chce. W końcu zostaje uwolniona. Mężczyzna boi się męża kobiety. Następuje spowodowane szantażem odwrócenie ról w tej grze. Teraz kobieta ma okazję zacisnąć kryzę wokół szyi "spętanego" mężczyzny i prowadzi podstępną grę: "Z pana jest kawał twardego chłopa, twardego i brutalnego, człowieka z żelaza". Zaciskając morderczą taśmę, widzi w swej wyobraźni wiszącego męża i to z nim się w rzeczywistości rozlicza za nieudane pożycie. Odreagowuje zranioną kobiecość.
Potencjalny odbiorca tej sztuki nie będzie miał wątpliwości, że seks jest ostatnią rzeczą, o jaką chodzi w tej grze.
Sklep porno z jego chiropraktykiem (po przekwalifikowaniu) - "szczęśliwym" mężem młodej Azjatki, oferuje Kobiecie możliwość dokonania intymnej spowiedzi, oczyszczenia z urazów i frustracji uczuciowych.
Klient nasz pan!
Ta sarkastyczna komedia dotyka problemów męskości i kobiecości we współczesnej kulturze konsumpcyjnej i wpisuje się w aktualną dyskusję o różnych obliczach feminizmu.
Można odczytać w niej polemikę autora z przedstawicielem starszej generacji austriackich moralistów - Arturem Schnitzlerem i jego Korowodem, który ostrzegał przed bezdusznością kapitalizmu.