Hotel Paraiso powstał na zlecenie hanowerskiego Schauspielhaus.
Prapremiera – 08.10.2005 na scenie ballhofeins. Spektakl gościł na berlińskim teatralnym festiwalu Theatertreffen w maju 2005 r., skąd w maju była transmitowana na żywo przez 3sat.
Niewielki hotelik w Portugalii z widokiem na morze. Małżeństwo Verena i Günther oraz ich córka Katharina po dziesięciu latach przyjeżdżają w to samo miejsce, by spędzić ostatni wspólny urlop. Dziewczyna ma 18 lat, wkrótce zamierza wyprowadzić się z domu rodziców i rozpocząć studia. Ów pobyt ma być pożegnaniem starego i powitaniem nowego etapu w jej życiu.
„Wyluzowana" rodzina Neuwirthów od przyjazdu wyróżnia się od reszty gości. Matka całkowicie poświęciła się domowi i rodzinie. Jej niespełnione ambicje ucieleśnia Dana, 40-letnia „kobieta sukcesu". Ojciec – przegrany mężczyzna, który buduje w swojej rodzinie kult samego siebie, kreuje się na kogoś, kim nie jest i 18-letnia Katharina – nadwrażliwa nastolatka, która czuje się niekochana, odrzuca jednak wszelką pomoc, agresywnie reagując na chęć zbliżenia się do niej.
Na pozór kochająca się rodzinka prowadzi ciągłą wojnę, wszyscy ranią się i obwiniają wzajemnie o swoje niepowodzenia. Wakacje okazują się być rozrachunkiem z przeszłością. Hotel Paraiso staje się piekłem stworzonym przez samych wczasowiczów, miejscem, gdzie spotykają się życiowi rozbitkowie. Spotkanie tych wszystkich przegranych ludzi nie byłyby jeszcze dramatem, gdyby nie Katharina, która z chirurgiczną precyzją rozdrapuje rany pozostałych osób. Kawałek po kawałku niszczy ich psychicznie, próbując tym samym zabić własne psychozy.
PRASA
"Hotel Paraiso to oczywiście piekło. Lutz Hübner jest najczęściej granym dramaturgiem w Niemczech. Nie bez powodu. Jest doskonałym znawcą swego fachu, pewnym siebie konstruktorem psychologicznych suspensów. Bije ostatnimi szczątkami po skrzydłach Ibsenowskiej Dzikiej kaczki, przepojony czarnym humorem Alana Ayckbourna. (...) Od poważniejszej bulwarowej sztuki po zimną tragikomedię o wygasłych związkach, o absolutnej niezdolności do ich zawierania i przeżywania. [Córka Katharina] rozpalająca się w swej panice, usiłuje ratować swą uczciwość i wrażliwość. Lecz przy tym pozostaje aż tak żałośnie osamotniona, że widza przechodzą ciarki. Gdy pod koniec wybucha i patetycznie woła o miłość, brzmi to jak gorzki kicz. Ale Hübner jest wystarczająco przebiegły: może i to tylko gra."
Die Welt
"(...) Szaleństwo młodej dziewczyny z kryzysami tożsamości, samookaleczeniem się, podstępnymi atakami jest równie bezprzykładne jak (...) dwuznaczna operetka dojrzałej kobiety, którą męczy strach przed samotnością. Ojciec – mięczak, który niekończącymi się kazaniami o racjonalizmie i sile wydrążył poczucie wartości własnej także u pozostałych członków rodziny (...) jak również jego żona, histerycznie naiwny Gutmensch. (...) udaje się stworzyć znakomity portret walki o przeżycie w piekle dobrobytu oraz wywołać zbawienny pesymizm w komediowym genre."
Süddeutsche Zeitung
"(...) Przez dwie godziny wszystko koncentruje się na coraz bardziej raniących pojedynkach słownych w hotelowej sali podczas śniadania. (...) Szczególnie intensywnie narasta konflikt między Güntherem a Vereną: nic gorszego niż wyjaśniająca rozmowa miedzy małżonkami, którzy już od dawna nie mają sobie nic do powiedzenia. [Gwiazdą wieczoru jest Soja Beißwenger w roli Kathariny.] Odgrywa wszelkie niuanse odczuć osiemnastolatki, miotającej się między rzeczywistością, fantazją i szaleństwem. Raz żebrze o miłość i uznanie, by później agresywnie odrzucić jakąkolwiek próbę zbliżenia się do niej. Jest wyniosła, a po chwili nadwrażliwa."
Hannoversche Allgemeine Zeitung