Ichś Fiszer podczas chwili nieuwagi traci swojego „małego” w publicznej toalecie. Pech sprawia, że w międzyczasie (kiedy on szuka pomocy) do tej samej toalety przychodzi Parnabachcie, aby się załatwić. Kiedy więc Ichś Fiszer powraca na miejsce wraz z ratownikiem medycznym, okazuję się, że jego mały spoczywa na dnie sedesu cały w kupie. Ze względu na regulamin oraz kwestię higieny, sanitariusz odmawia wyłowienia go i przewiezienia do szpitala. Ponowne pojawienie się Parnabachcie, która zapomniała spuścić po sobie wodę, dodatkowo wzmaga absurdalność i patowość sytuacji. Kiedy wyłowienie małego wydaje się już prawie osiągalne, kobieta niespodziewanie powołuje się na prawo własności i zabrania dotykania jej kupy, po czym ostatecznie spuszcza wodę. Przybity Ichś Fiszer jest przekonany, że stracił już swojego małego na zawsze. Na brzegu morskim spotyka jednak pewnego rybaka, który najprawdopodobniej widział go unoszącego się na wodzie. Razem wyruszają w podróż na łódce, aby go odnaleźć.
Hanoch Levin w sprytny, niekonwencjonalny, a przy tym jednocześnie w lekki i prześmieszny sposób opowiada o kryzysie męskości. Jego główny bohater całą swoją dumę i godność lokuje w utraconym przyrodzeniu. Jego historia daleka jest jednak od podniosłych opowieści. Izraelski dramatopisarz zagląda tam, gdzie być może zwykliśmy sądzić, że nie wypada. Nie boi się więc fekalnych i śmierdzących nawiązań oraz porównań. W ten paradoksalny sposób dociera do prawdy ludzkiego doświadczenia, które według Levina ma więcej wspólnego z ciałem i kupą, niż nabzdyczoną i oderwaną od życia filozofią.