Pan Marchewka zwierza się swojemu fryzjerowi podczas podcinania naci – bo, jak wiadomo, z nikim nie plotkuje się tak dobrze, jak z fryzjerem. No, może jeszcze tylko w barze… Salad Barze. To początek pełnej humoru opowieści o czerpaniu z życia pełnymi garściami, oparta na nieszablonowych relacjach między postaciami.
Na skutek zbiegu okoliczności Marchewka utkwił w głowie niejakiego Bałwana, stając się jego nosem. Warzywo, jako bardziej doświadczone (umknęło przecież oprawcom gotowym uwarzyć je w rosole), oprowadza swojego nowego przyjaciela po świecie. Przywracają do życia gołębia, spotykają ludzi, którzy świętują sylwestra, a także nieco zauroczoną Marchewką barmankę o wdzięcznym imieniu Sałatka Grecka. Bałwan jednak nade wszystko pragnie zobaczyć bezkresne morze – a kiedy zaczyna się topić, chce zlać się z nim w jedno. Pozostaje jedno wyjście – odnaleźć koniec morza. Czyli wybrać się na Biegun Północny…
Ja, bałwan to ciepła opowieść z motywem drogi. O przyjaźni, której niestraszny jest tasak kucharza, termin ważności ani dodatnia temperatura… Jednak sztuka Prześlugi to nie tylko splot ripost i błyskotliwych żartów, czasem z puszczeniem oczka do dorosłego widza. Zawiera się w niej głębsze przesłanie – wszystko płynie, życie jest krótkie, dlatego należy czerpać z niego pełnymi garściami. Poświęcenie w imię przyjaźni sprawia, że owo doświadczenie jest jeszcze pełniejsze.
Główni bohaterowie sztuki to Marchewka i Bałwan; rola Sałatki Greckiej i Gołębia są nieco mniejsze, natomiast role Fryzjera Freda, Cytryny oraz ludzi są epizodyczne – sztuka z powodzeniem może być grana z mniejszą obsadą.