Liv i Ingrid, których pierwowzorami są Bergmanowskie muzy − Liv Ullmann i Ingrid Thulin − łączy „przemożna siła, która każe im być razem”. Ingrid, która straciła głos, leży na szpitalnym łóżku pogrążona w stuporze. Towarzyszy jej Liv w roli pielęgniarki, snująca swój monolog. Sytuacja, w której znalazły się obie kobiety, jest odbiciem tej znanej z Bergmanowskiej Persony.
Milcząca obecność Ingrid doprowadza Liv do białej gorączki, w jej psychice rysują się kolejne pęknięcia. Czułość i okrucieństwo, jakie na przemian okazuje pacjentce jej opiekunka, traktując ją raz jak dziecko, raz jak rywalkę, a ostatecznie projektując na nią postać swojej matki, nie pozostaje bez wpływu na Ingrid. Jak pisze tłumacz Dariusz Jezierski: „jedna jest złym duchem drugiej”. Obie postaci przeglądają się w sobie. Utrata głosu przez Ingrid ma wymiar symboliczny. Jest wyrazem bezsilności − nie tylko jednostkowej, ale też w perspektywie ogólnej: to wyraz niemocy sztuki względem bolączek ludzkości, choćby przemijania, samotności, depresji.
Autor bawi się różnymi konwencjami, w poetyckim tekście zderza ze sobą przeciwstawne obrazy – rozpad psychofizyczny i rozkwit, perwersję i niewinność, ducha i ciało. Stopniowo narasta atmosfera sennego koszmaru. Sytuacja dodatkowo się skomplikuje, kiedy do pokoju Ingrid zawita nowa pielęgniarka − a w istocie kolejna słynna aktorka, Harriet Andersson
Kobiety Bergmana to nasycony znaczeniami tekst, rodzaj mrocznej baśni, która stanowi wyzwanie dla co najmniej dwóch aktorek − odtwórczyń głównych ról Liv i Ingrid − a także dla scenografa czy autora muzyki. To opowieść o stłumionych popędach, o podskórnym lęku, o przedziwnej symbiozie, jaka łączy Bergmanowskie heroiny − kobiety, dla których wielka sława i talent były niezwykłym charyzmatem, ale też brzemieniem.
"Bezbronne małe zwierzątka wiodą swoje życie w chaotycznym ruchu, nie myśląc o niczym. Ich troski są nakierowane na przetrwanie zimy, na myśli o jedzeniu i przedłużeniu gatunku, ale kiedy je nadepnąć nogą, krzyczą jak ludzie i tylko w ich śmiertelnym krzyku czujesz rozpacz bożego stworzenia. Ingrid przypomina zwierzątko. [...] Głos się zrywa i Ingrid przeraża się jeszcze bardziej, kiedy pojmuje, że zabiła swój głos, że to koniec."