W praskim Instytucie Ekologii Chemicznej gromadzą się sami ekscentryczni naukowcy. Doktor Bogumił Planowski oraz jego doktorantka Aniela Suchema udowadniają, że wystarczy zamienić jedną zasadę azotową w genomie, by sprowokować przyspieszenie mechanizmu ewolucji i wykształcenie nowego, lepszego gatunku.
Planowski ma prawo czuć się jak Bóg… Trzeba jednak przyznać, że naukowiec od dawna tak się zachowuje. Nie szanuje swojej żony Bożydary (która z kolei, tuż pod jego nosem, wdaje się w romans z matematykiem Szmidem), a do tego wykorzystuje potulność Anieli i przekracza granice relacji zawodowej – najogólniej mówiąc, molestuje swoją doktorantkę. Trudno się dziwić, że podpuszczony przez Szmida Planowski zaczął lansować teorię o zakodowanych w genomie wiadomościach od Stwórcy. Według Bogumiła człowiek, modyfikując DNA, ma prawo stworzyć ulepszoną wersję człowieka. Śmiałe wystąpienie Planowskiego zostaje nagrane na żywo w programie dziennikarki Świętosławy Gadalińskiej. Program Gadalińskiej okazuje się prowokacją; pseudonaukowe wystąpienia mieszają się z dramatem rodem z soap opery. Od tej pory wszystko sypie się jak kostki domina. Skompromitowanego Planowskiego opuszcza żona. Naukowiec, chcąc choć odrobinę podrasować swoje ego, namawia Anielę na wszczepienie genetycznie zmodyfikowanego, „idealnego” zarodka. Kobieta niechętnie się zgadza. Planowski zostaje wydalony z Instytutu, usilnie poszukuje pracy w miejscowym liceum. Nagle pojawia się propozycja pracy w ściśle tajnym chińskim laboratorium. To doskonały pretekst, by znów zabawić się w Boga i, oczywiście, uciec od odpowiedzialności za dziecko, które rozwija się w brzuchu Anieli.