Przewrotny kryminał z drugim i trzecim dnem. Nieprzeciętna, opętańcza farsa, w której mieszają się wątki potencjalnych scenariuszy, tropy kulturowe wykształconych Europejczyków i współczesna psychoanaliza. Pojedynek między niespełnionym pisarzem - byłym aktorem i fałszywym psychoterapeutą. Teatralna diwa, która chce się pozbyć męża - pasożyta.
Mąż, który prowadzi dom i udaje zdrady, aby zwrócić na siebie uwagę aktorki
o monstrualnym ego. I australijski prostaczek, który okazuje się psychopatą z mętną przeszłością.
TREŚĆ: Wiejski dom Roberta i Anny. Robert jest człowiekiem teatru. Wszelkie wydarzenia odnosi do znanych sobie scenariuszy, lubi teoretyzować i rozgrywać wydarzenia "potencjalnie". Herman pochodzi z Australii, pisze pracę naukową o Henrym Jamesie i nie potrafi się przystosować do angielskich snobizmów kulturalnych, których Robert jest idealnym ucieleśnieniem. Herman wyznaje, że ma romans z mężatką o imieniu Zelda. Nagle wyjmuje otrzymany od Zeldy pistolet i celuje w Roberta, który przez chwilę myśli, że chodzi o jego żonę, Annę. Herman mówi, że pokazywał mu tylko, jak - według Zeldy - ma zastraszyć jej męża, który - choć ją zdradza - nie zgodzi się na rozwód. Robert ocenia zachowanie kobiety jako "skandynawskie albo germańskie". Anna wraca z teatru. Jest typową teatralną diwą. Po wyjściu Hermana Robert natychmiast opowiada jej o jego romansie. Anna zarzuca mu nieoczekiwanie, że żyje na jej koszt, gdyż sam już dawno temu zrezygnował z aktorstwa i pisarstwa. Pozwalała mu na zdrady, bo myślała, że go to dowartościuje, teraz jednak ma ich dość. Oświadcza, że zaczęła uczęszczać na terapię do słynnego terapeuty, który leczy m.in. znanych aktorów. Robert nie zgadza się na rezygnację z roli "pani domu". Anna proponuje pieniężną rekompensatę i podaje termin wyprowadzki: za dwa dni. Gdy Robert oswaja się w samotności z porażką, nadchodzi Herman i pokazuje mu nóż, który otrzymał przed chwilą od swej żądnej ostatecznych rozwiązań kochanki. Prosi o przechowanie pistoletu i noża, gdyż sam nie wie, co mógłby z nimi zrobić, po czym znika, Robert zaś... zaprasza do siebie na pogawędkę Widdecomba - psychoterapeutę. Ten przybywa mimo późnej pory, wzruszony jego telefonicznym błaganiem o "psychologiczną pomoc". Robert mówi, że cierpi na ostrą agorafobię, czego dowodem są zasłonięte okna i zamknięte na klucz drzwi. Ma też manię prześladowczą: nienawidzi pewnego terapeuty, który nastawia przeciwko niemu żonę. Terroryzuje mężczyznę nożem. Otwiera schowek i pokazuje mu trupa żony. Minie jakiś czas, nim Widdecomb zorientuje się, że to maska na manekinie. Robert zawiadamia telewizję o dokonanym morderstwie: chce, aby pokazano jego "dzieło" w wieczornych wiadomościach. Strzela do terapeuty fałszywymi nabojami. Zachęca go do rewanżu, oferując prawdziwe kule. Otrzymuje strzał w brzuch i pada martwy. Nadjeżdżają Herman i Anna. Terapeuta okazuje się wynajętym przez nią prywatnym detektywem. W kieszeni ma nagranie, które będzie materiałem w sprawie rozwodowej. Opowiadając o genialnym terapeucie Anna spodziewała się, że Robert zechce nawiązać z nim kontakt. Specjalnie zostawiła mu jego wizytówkę. Herman dzwoni na policję. Detektyw jest przerażony: zabił człowieka. Herman pozwala mu odejść, zabierając uprzednio magnetofon. Teraz razem z Anną cieszą się, że ich "prostacki, australijski pomysł" wypalił i zastanawiają, jak odegrać scenę przyjęcia policji. Annę zaczynają niepokoić psychopatyczne cechy kochanka, których przedtem nie dostrzegała. Nagle Robert wychodzi zza kanapy, cały i zdrowy. Celuje w Annę. Opowiada, jak grał przed nią zdradzającego męża, byle tylko zwrócić na siebie jej uwagę i jak ona pozostawała obojętna, zajęta tylko swoją karierą. Anna staje przed wyborem - z kim chce żyć, lecz najbardziej liczy się wieczorne przedstawienie, na które musi zdążyć. Herman wbija Robertowi nóż w plecy. Zniecierpliwiona Anna strzela do Hermana. Robert wygłasza swój przedśmiertny monolog. Przyjeżdża telewizja i policja. Wspaniała aktorska kreacja dla kobiety.
ADiT
Ufff jak gorąco. Tylko czy jest taki teatr, który poradziłby sobie z tą cyrkową wręcz maskaradą? A może wystarczy przymrużyć oko i zaufać autosugestii, która niewątpliwie jest centralnym bohaterem tej farsy fars.