Satyra polityczna ośmieszająca i odsłaniająca hipokryzję, fanatyzm i wariactwo każdej z walczących stron, pozwalająca odreagować wyczerpanym złowrogimi wiadomościami widzom cały absurd i chaos konfliktu bliskowschodniego; w obliczu niedawnej wojny w Iraku - jeszcze bardziej aktualna, trafiająca w samo sedno politycznych matactw, dokładająca aż miło (i po równo) liderom, którzy w zaciszu gabinetów obmyślają taktykę i sposób rozegrania kolejnej sceny.
W pustym pubie, po godzinach, dziewica Fatima przygotowuje się do Świętej Misji, mocując na sobie nadziany materiałem wybuchowym "pas samobójcy". Gdy ona i jej brat Yasir eksplodują, jedynym organem, który ma po nich ocaleć, będą ich genitalia, które pofruną wprost do bram raju, aby tam brać udział w wiecznych rozkoszach. Niestety, przeszkodzi im w tym Michael, zabijając Yasira celnym strzałem z pistoletu (siostra cieszy się z góry na huczny pogrzeb, który dobrze wypadnie w telewizji) i błyskawicznie gwałcąc Fatimę. Fatima udaje się więc do Szejka Alego, który słynie z tego, że potrafi odprawić rytuał przywracania dziewictwa. Szejk postanawia zbadać sprawę i - na wszelki wypadek, to jest: na wypadek, gdyby doszło do poczęcia - wypędza swym tubalnym głosem "demona" z łona Fatimy. Robi to podczas uprawiania miłości francuskiej, pocieszając dziewczynę, że jeśli uda jej się wysadzić w powietrze w świętym żydowskim miejscu, niebiański anioł na pewno wpuści ją do raju. Dziewczyna gore chęcią eksplodowania. Wybiega, gdy zjawia się Radżib, aby wymienić z tajnym agentem cenne informacje o nowej dostawie broni. Fatima i Radżib nawiązują romans, chłopak nie może się z nią jednak ożenić, gdyż - straciła dziewictwo. Tak więc problem powraca. Radżib namawia ją gorąco, aby wysadziła się w powietrze wraz ze świętą ścianą Płaczu.
Przedtem jednak Fatima wielokrotnie oddaje swoje ciało to Radżibowi, to szejkowi, za każdym razem w jakiejś "słusznej sprawie", a jest ich wiele. Od rozmów na temat jej męczeńskiego uczynku wysadzenia się w powietrze huczy cały pub. Trzeba jeszcze tylko zorganizować fotografa, aby zrobił dobre fotki dla prasy. Nie wszystko idzie jednak zgodnie z planem. Fatima w końcu "wylatuje", zabiera jednak ze sobą okrutnego kochanka. Należało mu się.
W Epilogu Fatima puka do bram raju i domaga się nagrody: "Przyszłam po moich siedemdziesięciu narzeczonych - mężów o wielkich, twardych jak skała penisach, zawsze w erekcji , niczym wieża Dawida (...) Strażniku Niebiańskich Bram, wpuść mnie..."