Bohaterami tej nostalgicznej i wzruszającej sztuki autorstwa Bjørg Vik jest starsze małżeństwo Edith i Oskar Tellmannowie. Chociaż oboje leciwi, nieco już zniedołężniali, nie tracą jednak wigoru i nie chcą rezygnować z uroków życia. Dlatego właśnie znaleźli sposób na zabicie nudy i przezwyciężenie własnej bezsilności. Podróżują. Ale nie są to zwykłe podróże - to zabawy w podróż, traktowane jednak z największą powagą i starannością - przygotowania, pakowanie się, przyrządzanie prowiantu. Edith stara się nie przeoczyć niczego. A potem... potem pozostaje tylko cieszyć się pięknymi widokami - na przykład Wenecji.
To nic, że zamiast malowniczych uliczek Wenecji otacza ich zagracone mieszkanie pełne rupieci i starych książek, a w zepsutych rurach ciągle bulgocze woda. Jeśli się dobrze wsłuchać, ten dźwięk przypomina trochę szum górskiego strumienia, prawda?
Dzień, w którym toczy się akcja sztuki, nie jest tylko zwykłym dniem z życia staruszków. To dzień urodzin jednego z ich synów. Tego dnia skończyłby czterdzieści lat, niestety... żadne z dzieci Edith nie przeżyło dłużej niż jeden dzień. Z rozmów i strzępków wspomnień wyłania się obraz życia Edith i Oskara naznaczony dramatem bezdzietności i śmierci dzieci, ten ogromny, nieutulony ból wciąż jest żywy i obecny w ich życiu. Jednak minęło już tyle lat, a oni oboje zestarzeli się na tyle, że teraz opiekują się jedno drugim. Jest w tej bliskości coś ujmującego, rzadkiego, cennego, niespotykanego.
Swoim "wariactwem" potrafią też zarazić innych. W atmosferę podróży daje się wciągnąć zarówno hydraulik, który przychodzi naprawić śpiewające rury, jak i nowa pomoc domowa, Viviann.
A zatem tego dnia staruszkowie wybierają się właśnie do Wenecji. Spacerują po placu Świętego Marka, popijają włoskie wino w kawiarni na Lido, przerzucają się włoskimi słówkami. Trudno oprzeć się tej fantazji. Niech żyje życie, które się nigdy nie kończy!
- W 1996 roku Janusz Majewski zrealizował tę sztukę dla Teatru Telewizji. Główne role zagrali Danuta Szaflarska i Igor Przegrodzki.