Nick jest kawalerem z Nowego Jorku. Jego rodzice przeszli na emeryturę i wyjechali na Florydę, a w Nowym Jorku zostali dziadkowie, z którymi Nick widuje się co tydzień na niedzielnym obiedzie. Jednak pewnego razu Nick niespodziewanie odwiedza dziadków w czwartek i mówi im, że awansował w pracy i musi przeprowadzić się do Seattle. Dziadkowie za wszelką cenę chcą zatrzymać wnuka przy sobie. Sami są emigrantami i potomkami emigrantów z Europy. Założone w Ameryce rodziny jawiły im się jako niezmienne i blisko trzymające się klany. Jednak czasy się zmieniły i z tej niezmienności i stałości jako pierwsi wyłamali się rodzice i siostra Nicka. Kiedy klan chce opuścić Nick, zarówno on, jak i dziadkowie muszą dojrzeć do myśli, że bycie blisko niekoniecznie oznacza mieszkanie kilka ulic dalej. Sam proces dojrzewania jest bolesny dla obu stron, pomysły na zatrzymanie wnuka - absurdalne, a poczucie winy Nicka skutkuje nocnym rajdem do szpitala.
Ostatnie dni spędzone przez Nicka z dziadkami owocują pogłębieniem relacji obu stron. Z „mechanicznej”, nawykowej jak niedzielna msza w kościele, powstaje wieź głęboka, która nie liczy dystansu dzielącego kochające się osoby.
Przez rzekę, przez las to kolejna po Kłamstewkach, granych od 2016 w Teatrze Kwadrat, „rodzinna” sztuka DiPietro, z fantastycznymi rolami dla aktorów starszego pokolenia.