Kurtyna unosi się, po czym na pustą scenę wchodzi grupa postaci, które Peter Handke nazywa figurami teatru świata. Pośród nich jest: generał, biskup, rektor, rycerz maltański, członek korporacji studenckiej, gangster z Chicago, polityk z dwoma uzbrojonymi ochroniarzami, para tancerzy turniejowych, dama w wieczorowej sukni oraz kobieta, prowadząca na smyczy pudla. Ta przedziwna i zaskakująca grupa charakterystycznych i ekscentrycznych osób zaludnia sztukę-eksperyment austriackiego autora. Figury przechadzają się po scenie, wchodzą ze sobą w interakcje, rozmawiają, czasem się zatrzymują, a czasem milczą.
Handke, inaczej niż w pozostałych swoich utworach, pod względem samego tekstu pozostawia aktorom dużą swobodę i pole do improwizacji. Nie precyzuje wszystkich wypowiedzi postaci. Aktorzy mogą opowiadać również o tym, co przeczytali w gazecie, o tym, co im się danego dnia w życiu przydarzyło albo o tym, co chcieliby jeszcze dzisiaj czy w dalszej przyszłości przeżyć. Do oglądającej i słuchającej ich widowni docierają zaledwie fragmenty ich urwanych wypowiedzi (niektóre z nich również w języku francuskim). Handke w ten sposób po raz kolejny problematyzuje specyficzną relację, która podczas spektaklu zawiązuje się pomiędzy sceną a widownią. Tym razem jednak nie robi tego, zwracając się bezpośrednio do widzów, tak jak robił to choćby w Obrażaniu publiczności, najsłynniejszej ze swoich sztuk, ale właśnie na przekór, ostentacyjnie podkreślając hermetyczność i niedostępność iluzyjnej rzeczywistości teatralnej, odgrodzonej od widzów niewidzialną czwartą ścianą, która uniemożliwia zaistnienie prawdziwej komunikacji.
W pozornie nieznaczące wypowiedzi Handke wplata zdania, a czasem nawet tylko pojedyncze słowa, które odnoszą się do polityki, seksu i przemocy. Stąd często niedosłowne, przetworzone i aluzyjne odniesienia do obozów koncentracyjnych, okrucieństwa policji, seksualnych aktywności czy politycznych konfliktów, które mają wytrącać widzów, znajdujących się za „teatralną szybą”, w wygodnej i biernej pozycji podglądaczy. Literacki eksperyment austriackiego autora nie jest więc jedynie inteligentną metateatralną grą, ale, jak przystało na Petera Handkego, przede wszystkim sposobem na zaatakowanie społecznej pasywności i konformizmu. W tym kontekście warto zwrócić uwagę również na niezwykle przewrotny tytuł sztuki. Łacińskie słowo „quodlibet” tłumaczy się na język polski jako „co się komu podoba” i oznacza rodzaj żartu muzycznego, który polega na łączeniu tematów różnego pochodzenia w jedną polifoniczną formę muzyczną. Pytanie więc, które zdaje się stawiać słynny noblista w ten ironiczny sposób, jest pytaniem o to, czy faktycznie chcemy pozostawać biernymi widzami tego niepokojącego spektaklu.
- Sztuka ukazała się w wyborze pod tytułem Wędrowiec po światach ze słów, ADiT, Warszawa 2022.