Sztuki realistyczne nie mają teraz wzięcia, a szkoda. Sztuka Niklasa Radströma Salamandra jest rzetelnie napisaną, pełną napięcia sztuką, w której jest materiał na dwie bardzo dobre role dla kobiet w wieku, kiedz aktorki nie narzekają na nadmiar propozycji.
Autor doskonale stopniuje napięcie, krok po kroku odsłaniając rodzinne tajemnice. Jednak sztuka nie w tym, by "złapać króliczka, ale by gonić go".
Pierwszy akt zapowiada spokojną, sentymentalną opowieść o spotkaniu dawnych kochanków. Helen przywozi z lotniska niewiele młodszą od siebie Alice, która przyjeżdża spotkać się z jej bratem, a swoim dawnym ukochanym, Philipem, który wrócił właśnie do domu po dwudziestu latach nieobecności. Dawno temu porzucony przez Alice zniknął i przez te wszystkie lata nie dał znaku życia. Z pozornie banalnej rozmowy na temat podróży powoli wyłania się obraz dwóch różnych kobiet - pedantycznej, neurotycznej Helen, która niemal całe swoje życie poświęciła oczekiwaniu na zaginionego brata, i prowadzącej chaotyczne, niepoukładane życie Alice. W pokoju czeka na kobietę bukiet jej ulubionych białych róż. Podniecona powrotem brata Helen opowiada Alice o jego udanym życiu w Australii, kobiety wspólnie wspominają przeszłość, a Helen nie kryje pretensji do Alice o to, że porzuciła Philipa, oskarżając ją pośrednio o jego zniknięcie. Pod dom podjeżdża samochód, to George, mąż Helen, przywozi Philipa. Napięcie rośnie, Alice jest spięta, ale George niestety przyjeżdża sam.
W drugim akcie kobiety w dalszym ciągu czekają na pojawienie się Phillipa. Koniak powoduje, że obie kobiety coraz bardziej się rozluźniają. Helen opowiada o swoim zmarłym dziecku, Alice zwierza się z problemów z córką. Szczerość prowadzi jednak do kulminacji, w której padają ostre słowa. Helen gwałtownie artykułuje pretensje wobec Alice nazywając ją dziwką, a Alice mówi jej w oczy, że Philip jest homoseksualistą. Spór kończy się spoliczkowaniem Helen, a zaraz potem telefonem George'a, który dzwoni z informacją, że Philip nie żyje.
Trzeci akt dopowiada prawdę o życiu nieobecnego bohatera i jego siostry. Po pierwsze okazuje się, że Philip przez te wszystkie lata wcale nie prowadził udanego życia, ale większą jego część spędził w szpitalach psychiatrycznych, a po drugie - Helen wyjawia wielką rodzinną tajemnicę - oboje byli przez lata seksualnie molestowani przez ojca. Cień ojca - zarazem ukochanego jak i znienawidzonego rodzica - unosi się nad życiem obojga bohaterów i dominuje je, prowadząc ich do psychicznej ruiny, podobnie jak metafora przytaczana często przez ojca o salamandrze, która potrafi żyć w ogniu, dominuje nad całą sztuką Niklasa Raströma. Kawał dobrej literatury dramatycznej w precyzyjnym i świetnym przekładzie.
dla ADiT - Joanna Olczakówna