Rzecz dzieje się na wysypisku śmieci. A właściwie na "Wysypisku Nowych Odpadów", najwyraźniej niesortowanych, gdyż wśród ich wesołej gromadki panuje duża różnorodność. Jak się dowiadujemy, jakiś czas wcześniej doszło do ludzko-śmieciowej wojny. Odpady zajmowały coraz więcej i więcej miejsca, aż wreszcie - jak wspomina Jednoraziec - "na pewnej oceanicznej wyspie, śmieciotworze pływającym, doszło do zawiązania się pierwszego nowoodpadowego organizmu, czyli jako się rzekło, a także oceaniczniło, naszego przodka". Ludzie nie mogli się pogodzić z tym, że odpady zyskały samoistny byt i niejako samoświadomość i próbowali je "likwidować, niszczyć, neutralizować, zabijać [...]. Starcie było nieuniknione. Albo my, albo oni. Straty po obu stronach były wielkie, straszliwe, przerażające, cokolwiek by mówić, wybujałe, oko za monitor, ząb za złom! Oni nas zasypywali ziemią, to my im zatruwaliśmy rzeki, oni nas palili w piecach, to my fruuuu do atmosfery i zjadaliśmy ozon, więc przyszły susze, powodzie i niepowodzenia, wówczas oni nas neutralizatorami, to my ich wyciekiem radioaktywnym… i tak to trwa, bo gdzie się tylko ludzie pojawią, niosą zniszczenie, sieją śmierć i nie szanują żadnego życia, włącznie ze swoim."
Nasza grupa odpadów egzystuje sobie wesoło na śmieciowisku, uspokojona pogłoską, że wszyscy ludzie zdołali już się sami unicestwić. I oto jednak z góry śmieci wyłania się nagle on - Ostatni Człowiek. Co z nim zrobić? Trwa gorąca debata: "Rozpuścić? Mechanicznie rozdrobnić? A może kropelkowo toksycznić?" Ale skoro ostatni, to jednak trochę żal… Automatic proponuje skopiowanie tego "ostatniego pliku", ale uświadamia sobie, że do kopiowania plików ludzkich potrzebne są dwa o nieco różnym formacie. I kiedy Śmieciory zaczynają się martwić, że szkoda im zmarnować tego ostatniego okazu, bo już zdążyli do niego przywyknąć i podłapali nawet nieco ludzkiego języka, pojawia się nadzieja: ponoć gdzieś niedaleko zachował się jeszcze jeden, przedostatni plik człowieka - żeński.
Dająca sporo do myślenia sztuka została napisana ciekawym językiem, pełnym zabawnych neologizmów. Każdy z bohaterów używa własnego idiolektu, pochodnego dziedzinie, z której się wywodzi (przykładowo: Szmaciaki w swoich wypowiedziach szyją i prują, Automatik klika i się resetuje), co nadaje tej apokaliptycznej komedii dla młodych widzów błyskotliwej lekkości.