język polskijęzyk angielski

Śmierć Huberta Perny

Tłumacz
Firlej, Agata
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Postacie
Hubert Perna, Bedi, Mania

Akcja dramatu rozgrywa się w pokoju-pracowni Huberta Perny: quasi-wynalazcy, samotnika, panikarza. Hubert wpada w histerię, kiedy tylko zaistnieje możliwość nawiązania więzi z drugim człowiekiem, choć jednocześnie za taką więzią tęskni. Jej substytutem jest radio, które od czasu do czasu "włącza się do rozmowy" (cytat z didaskaliów) oraz okno, przez które Perna wygląda i w stronę którego wykrzykuje pogróżki (czają się tam wyimaginowani wrogowie). Przy radiu i oknie Hubert wyraźnie się rozluźnia; relacja na odległość daje mu poczucie bezpieczeństwa.
Do drzwi pracowni Huberta pukają Bedi i Mania, podający się za urzędników biura patentowego. Po dłuższych wahaniach Hubert, który bez szczególnej nadziei wysyłał do biura patentowego tysiące wniosków w związku ze swoimi "wynalazkami", wpuszcza gości. W Bedim i Mani jest coś złowieszczego, z ich aluzji i gier słów można wywnioskować, że nie są tymi, za których się podają. Są raczej… wysłannikami śmierci, likwidatorami albo nawet emanacjami psychiki samego Perny, wytworami jego oszalałego i zmęczonego samotnością umysłu.
Przestrzeń w sztuce jest antropomorficzna, koreluje ze stanem umysłu Huberta. Na samym środku króluje "wynalazek" Perny, skrzętnie przez niego przykrywany obrusem. Początkowo Hubert opowiada, że stworzył machinę zakrzywiającą czasoprzestrzeń, roztacza przed gośćmi wizję ludzkości, która pokonuje wszelkie bariery. Zarówno Perna, jak i Bedi oraz Mania żonglują stylami: naukowym, potocznym, wzniosłym, w zależności od tego, o czym akurat mówią. Odnosi się wrażenie, że styl oderwał się od człowieka i że cała trójka w gruncie rzeczy mówi o niczym, "zagaduje pustkę", wyrzuca z siebie strzępy informacji pozbawionych kontekstu.  
Atmosfera grozy narasta, Hubert zaczyna czuć się niepewnie i próbuje wyprosić gości. Przyznaje się do tego, że jego wynalazek to kłamstwo, że to tylko karton z kabelkami. Bedi i Mania jak gdyby tylko czekali na moment, kiedy Hubert odsłoni się, przyzna przed samym sobą, że jego koncepcje były samooszukiwaniem się - i  sprowadzają rozmowę na śmierć; pokazują wszystkie jej współczesne odsłony i odmiany: demitologizują ją, wulgaryzują. Sprawiają wrażenie coraz bardziej napastliwych, bezlitosnych; w Hubercie narasta trwoga.
Sztukę kończy scena umierania Huberta - wszyscy troje odmawiają swego rodzaju litanię złożoną z przypadkowych, bezsensownych słów, przypomina to grę w skojarzenia. Słowa są wrzucane w eter, byle tylko brzmiały; są puste, wyjałowione z treści i w niczym nie ratują, nie pomagają umierać. Samotność śmierci to truizm; tutaj pokazana groteskowo niewystarczalność słów i powszechny problem uciekania albo niemożności nawiązania rzeczywistej więzi z drugim człowiekiem.

Agata Firlej

Formularz zamówienia sztuki

Zamawiana sztuka: Śmierć Huberta Perny