Bruno - „obrzydliwie” bogaty biznesmen - w ramach niewinnej zabawy proponuje Poli, swojej dawnej miłości, test psychologiczny. Sto tysięcy od ręki czy milion za dziesięć lat? Pozornie łatwy wybór staje się dla Poli niemożliwy. Mnożą się wątpliwości - czy te pieniądze są „czyste”, czy na pewno nie pochodzą z przestępstwa? Bo jeśli tak, nie może ich przyjąć. Nie pozwalają jej na to niezłomne zasady moralne. Do gry wkracza jej mąż, Daniel. On nie ma problemu z wyborem. Nieważne skąd pochodzą pieniądze. Chciałby sto tysięcy teraz. Pozwoliłyby mu spłacić kredyt, wyjść z długów, odremontować podupadającą restaurację. Nie interesuje go dziesięcioletnie czekanie. Pola upiera się, że jeśli pieniądze pochodziłyby z podejrzanego źródła, to ani sto tysięcy, ani milion nie wchodzą w rachubę. Etyka ponad wszystko. Ale Bruno nie wierzy w niezłomność jej zasad i stawia ją przed prawdziwym wyborem: wypisuje czek na sto tysięcy. Zabawa się kończy. Zgodnie z przewidywaniami Bruna Pola pokonuje swoje moralne opory (co oczywiście przychodzi jej „z trudem”) i „dla dobra dziecka” rozpatruje propozycję. Konflikt między nią a Danielem zaostrza się, kiedy do gry włącza się ojciec Poli, występując ze swoją propozycją, która dla Daniela jest nie do przyjęcia. Kiedy pojawia się Beata, dużo młodsza partnerka Bruna, napięcie zwyżkuje jeszcze bardziej. „Niewinny” test uwalnia demony… Emocje wymykają się spod kontroli. Jak przy hazardowym stole, kiedy wysokość stawki każe postawić wszystko na jedną kartę. Bruno wypisuje czek na milion. Od ręki. Za co? Przeczytajcie…
Mistrzowska konstrukcja dialogu i fabuły sprawia, że widz - niemal od razu - z obserwatora przeistacza się w uczestnika wciągającej gry. Zazwyczaj żyjemy w błogim przekonaniu, że jesteśmy przyzwoitymi ludźmi. Że mamy solidny kręgosłup moralny i nie z nami takie numery...
Ale dopóki nie nastąpi chwila realnej próby - dopóty tak naprawdę nie wiemy, kim jesteśmy...