Swoją sztuką Widok z okna, skierowaną głównie do młodzieży, Schmidt włącza się w tradycję teatru zaangażowanego społecznie. Tekst ten tematyzuje bowiem arcyważny problem przemocy domowej i demaskuje swoisty indyferentyzm społeczny. Dlaczego i jak długo można odwracać głowę, gdy w najbliższym sąsiedztwie krzywdzone są dzieci – zdaje się pytać autor.
Rezolutna i dojrzała, chociaż dopiero piętnastoletnia Zuza i jej o rok młodszy brat z niepełnosprawnością intelektualną, nazywany Gnojem, uciekają z domu i włamują się do mieszkania sąsiadki, starszej kobiety – pani Kapusty. Gdy ta wcześniej wraca z urlopu i w pokoju gościnnym zastaje dwoje intruzów, których przecież dobrze zna, postanawia natychmiast powiadomić ich rodziców. Coś w zachowaniu dzieci jednak ją powstrzymuje, a przemożny strach, jaki wzbudza u rodzeństwa sama myśl o konieczności powrotu do domu, sprawia, że pozwala im zostać u siebie dłużej. Dom sąsiadki staje się dla nich azylem. W ciągu kilku dni, jakie ta trójka spędzi ze sobą, objawi się w całej rozciągłości tragiczny los dzieci żyjących pod jednym dachem z ojcem tyranem.
Widok z okna to wzruszające studium miłości siostrzano-braterskiej, literackie przybliżenie życia z dzieckiem niepełnosprawnym intelektualnie, historia nawiązywania przyjaźni międzypokoleniowych i wreszcie moralne wezwanie do wyostrzenia wzroku, gdy spoglądamy na otaczający nas świat z tytułowego okna. Słowa Zuzy wybrzmiewają jak gorzkie memento i oskarżenie zarazem: „Pani Kapusto, jedno pytanko. Jak pani sądzi, dlaczego jesteśmy tutaj? […] Bo chcieliśmy posłuchać pani kolekcji płyt? Bo tak dobrze pani gotuje? Dlaczego przyszliśmy tutaj? Powiem pani. Bo nikt nie przyszedł do nas. Bo żaden z naszych cholernych sąsiadów nam nie pomógł. Bo kiedy ojciec się nad nami znęcał, wszyscy udawali, że niczego nie słyszą. Pani też. Niech pani teraz nie udaje świętej.”
- Ze Wstępu Krzysztofa Tkaczyka do I tomu antologii sztuk Volkera Schmidta pt. Widoki z okna.