„Naprawdę bardzo mi przykro. Naprawdę osobiście nie żywię do pana żadnej urazy, pogardy ani niechęci. Po prostu, tak się niefortunnie złożyło. Po prostu, czasem życie takiego nam spłata figla” − mówi tytułowy Jakub do Żyda tuż przed wymierzeniem mu ciosu. „Akcja sztuki rozgrywa się w południowo-wschodniej Polsce na Podkarpaciu podczas II wojny światowej (wiosna 1944) − pisze autorka − Wsie Połaniec i Gliny Wielkie leżą na dwóch brzegach Wisły – w jednej z nich przebywają już sowieci, drugą okupują wciąż naziści”. Podczas gdy Jakub zarzuca wędkę na brzegu rzeki, jego córki, bliźniaczki Aurelka i Apolonia, topią Marzannę. Kukła nie chce jednak zatonąć, mimo coraz to bardziej desperackich starań dziewczynek. W końcu ożywa, a u jej boku pojawia się kolejne widmo − zmarły kilka lat temu pilot Pitorek.
Jak mówi Pitorek, „dziś nie do końca wiadomo właściwie, kto jest żywy, a kto martwy”. Resentymenty wynurzają się na powierzchnię, ożywają tłumione niesnaski, wyparte wspomnienia atakują ze zdwojoną siłą. To świat, w którym łatwiej dogadać się rzecznym zjawom i ich obserwatorom niż dwójce ludzi, sąsiadów, których dzieli rzeka, wiara i narodowość. Tytułowe wiosło w rękach Jakuba stanie się narzędziem zbrodni dokonanej na Menachemie Mendelu Bejlisie, Żydzie oskarżonym o mord rytualny (postać przywołana przez autorkę jako symbol; ofiara stereotypu „wampirycznego” Żyda). Jakub, prosty, niczym niewyróżniający się człowiek, staje się oprawcą, bo, przypomnijmy, „po prostu, tak się niefortunnie złożyło”. Zło jest banalne, wydarza się ot tak, mimochodem. Jakub jest w stanie wymyślić wiele usprawiedliwień, by jego sumienie mogło pozostać niewzruszone. Na drugim brzegu przecież czekają na niego jego córki.
Głównym żywiołem utworu jest woda, w której odradza się to, co wyparte − do tego rzeka dzieli świat nie tylko w sensie geograficznym. Na wodzie rozegra się również kulminacyjna scena utworu. Nie bez znaczenia jest również rola ożywionych elementów wyposażenia domu, które z jednej strony udzielają schronienia rodzinie Bejlisa, a z drugiej − urządzają nad nim sąd. Ostatecznie jednak przedmioty − szafa, dywan, stołek czy firana − puszczają Żyda wolno, a nawet doradzają mu, by przeprawił się na drugą stronę Wisły i tym samym uniknął łapanek. Rzeczy obiecują: tam, na zewnątrz, będzie bezpiecznie. Mylą się. Bo „tam” Bejlis spotka drugiego człowieka.