Poruszający monolog matki chłopca cierpiącego na zespół Downa w przededniu jego pójścia do szkoły. Tekst rozpoczyna się dobitnym podkreśleniem własnej tożsamości. „Nazywam się Zula Carmel, lat trzydzieści sześć, sfrustrowana kobieta” – mówi bohaterka. Ale niebawem okaże się, że ów akt samookreślenia zostanie zanegowany przez większość społeczeństwa – Zula będzie definiowana wyłącznie jako matka stygmatyzowanego, chorego dziecka, zmuszona do porzucenia wszelkich ambicji (mówi o sobie per „niespełniony Picasso”) na rzecz dbania o rozwój syna. Jedynie dzieci zdają się reagować na małego Yotama normalnie. Ale im chłopiec staje się starszy, tym boleśniej doświadcza wykluczenie. W monodramie odmalowuje się szerokie spektrum ludzkich reakcji: od bezgranicznej miłości babci Eriki, siostry Talii i samej Zuli (choć, co niezwykle istotne, tuż po porodzie była gotowa oddać chłopca do adopcji), przez ojca imieniem David, który trwa przy rodzinie, chociaż pielęgnuje emocjonalny dystans, skończywszy na bezlitosnej grupie rówieśniczej, sąsiadach oraz zmanierowanej babce ze strony ojca („Rodzice Davida nigdy się z tym nie pogodzili. Kiedyś usłyszałam, jak ktoś pytał jego matkę, ile ma wnucząt, a ona na to: Jeden i pół”). Bohaterka przeprowadza widza/czytelnika przez szereg sytuacji, w których Yotam okazuje swoją bezgraniczną ufność i miłość, ale jej wypowiedź nie jest bynajmniej lukrowanym obrazem macierzyństwa „specjalnej troski”. Utwór Navy Semel, grany od lat na całym świecie, ma oczywistą wartość uniwersalną.