Bohaterką sztuki Zrób sobie mural jest Maria Goeppert-Mayer – Ślązaczka, katowiczanka, druga w historii po Marii Skłodowskiej-Curie kobieta laureatka nagrody Nobla za odkrycia z dziedziny badań nad atomem. Autorka, inspirując się powstałym niedawno w Katowicach muralem, przywołuje tę zapomnianą postać, domagając się niejako przywrócenia należnego jej miejsca w naszej świadomości społecznej. Jedną z dwóch równoległych osi dramatu jest właśnie tworzenie owego muralu, a raczej wywiad z jego autorem. W kolejnych, adekwatnie zatytułowanych częściach, artysta opowiada o wszelkich aspektach związanych z pracą nad projektem – od pomysłu do kosztów – nie szczędząc wskazówek dla innych potencjalnych twórców. Drugą osią są urywki z życia Marii Goeppert-Mayer – jej pasja, jej zamiłowanie do kwiatów, odpryski z jej życia rodzinnego. Mamy więc w dramacie artystę, mamy jego temat, ale mamy też postaci uosabiające inne aspekty związane z aktem twórczym i jego percepcją: Światło, Kreskę i Tą, która patrzy. I właśnie za sprawą tej ostatniej mural ożywa – Maria Mayer postanawia zejść ze ściany i wraz ze swoją przewodniczką poznać miasto, w którym jej, jak mówi, „tak naprawdę nigdy nie było”. Dramat jest bardzo ciekawy formalnie, pisany – jak większość utworów Mikuły – zróżnicowanym, poetyckim językiem.