język polskijęzyk angielski

Düffel, John von

Düffel, John von

Autor powieści, opowiadań i sztuk teatralnych urodził się w 1966 r. w Göttingen, dorastał w wielu miejscach na świecie, m.in. Londonderry (Irlandia), Południowej Dakocie (USA) i Dolnej Saksonii (Niemcy). W Szkocji i Niemczech studiował filozofię, ekonomię i germanistykę, po czym zajął się pisaniem - zaczynając jako krytyk teatralny i filmowy.
Od 1991 roku etatowy dramaturg i dramatopisarz w teatrach w Stendal, Oldenburgu, Bonn, a w latach 2000-2009 w Thalia Theater w Hamburgu, obecnie, od 2009, w Deutsches Theater w Berlinie.
Düffel jest też tłumaczem, a od 2000 roku uczy scenopisarstwa na wielu uczelniach niemieckich, od 2010 roku na Universität der Künste w Berlinie.
Za powieść Vom Wasser (1998) otrzymał kilka prestiżowych nagród, w tym nagrodę im. Ingeborg Bachmann. Jest autorem kilku scenariuszy filmowych, słuchowisk, adaptacji scenicznych prozy oraz kilkunastu sztuk teatralnych. Początkowo, w sztukach SzekspirMordercy, Pulp & Fiction (Mörder Pulp & Fiction) czy Die Unbekannte mit dem Fön, eksperymentował z formą, dziś można uznać go za wszechstronnego autora z doskonałym wyczuciem sceny, o czym świadczą liczne premiery w najlepszych teatrach Niemiec.
Jego sztuka Wytresowany mężczyzna ("Ein dressierter Mann") na początku 2011 roku miała prapremierę w komediowym Theater an der Kö w Düsseldorfie. To nie tylko doskonała rozrywka, lecz komedia "z wkładką", punktem wyjścia była bowiem dla autora głośna książka "Der dressierte Mann" (Tresowany mężczyzna) Esther Vilar, która w latach siedemdziesiątych siała zgorszenie w kręgach feministycznych, do dziś jednak ma swoich gorących zwolenników.

Wytresowany mężczyzna

Tytuł oryginalny
Ein dressierter Mann
Tłumacz
Bikont, Karolina
Gatunek sztuki
Farsa
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Postacie
Helena, Sebek oraz ich matki
Prapremiera polska
21.10.2016, Teatr Bo Tak w Rzeszowie, reż. Marcin Sławiński

Związek partnerski - czy właśnie tak wyobrażasz sobie małżeństwo? A czy twój partner też tak to widzi?
Jesteś kobietą, o jakiej twój mężczyzna zawsze marzył?
Jesteś tego pewna?
A ty, mężczyzno czasów emancypacji, jaki jest twój ideał kobiety? Przedsiębiorcza bizneswoman czy jednak bezradna ślicznotka z niezbyt wysokim IQ? A czy wiesz, że ta bezradność jest pozorna? Czyżbyś nigdy nie miał wrażenia, że podlegasz tresurze?

"Dziesiątki lat badań terenowych oraz archeologiczne znaleziska dowodzą, że małżeństwo zostało wynalezione przez kobiety - po to, aby mężczyzna się nimi opiekował i dbał o bezpieczeństwo rodziny."

Nadal wydaje ci się, że to ty rządzisz światem?

"Nie o to chodzi, co facet robi ze swoją spermą, tylko o to, czy regularnie płaci. Już neandertalki przekonały się, że mężczyzna ma takie coś, co nazywa się sumieniem. Kiedy zdradza, budzi się w nim poczucie winy i skłania go do wzmożonego wysiłku na rzecz rodziny. Potajemnie zdrada mężczyzny nie była więc potępiana, lecz bardziej niż tolerowana, bo oznaczała dla kobiety wiele dodatkowych korzyści materialnych, nie do pogardzenia był też efekt uboczny, ten mianowicie, że po długim dniu użerania się z potomstwem na przemian z rozlicznymi pracami jaskiniowymi, kobieta nie musiała swojego prosto z polowania powracającego, niemytego męża dodatkowo obsłużyć w łóżku."

"Długo trwały poszukiwania dla potwierdzenia tej tezy, ale wreszcie mamy jasność w sprawie mężczyzn: posiadając wszelkie predyspozycje do życia w wolności, preferują niewolniczą pracę na rzecz "rodziny", czyli żony i dzieci. Dla nich do końca swoich dni wypruwają sobie flaki w nieustępliwej walce o pieniądz. Sami mężczyźni wcale nie mają takiej potrzeby luksusu, więc dla siebie by tyle nie pracowali. Jednak potrzebują zdobywać, gromadzić środki, utrzymywać życie na wysokim poziomie materialnym dla wymagającej, rzadko okazującej wdzięczność kobiety, bo w tym właśnie upatrują sens swojego życia."

"Mężczyzna nie chce być wolny, chyba że na filmie, bo tak mu nakazuje scenariusz."

"HELENA: W takim razie musimy ich wyemancypować!"

Esther Vilar miała 35 lat, kiedy ukazał się jej prowokacyjny tekst Der dressierte Mann ("Tresowany mężczyzna") i zrobił furorę, sprzedając się w milionowym nakładzie i zapewniając autorce światowy rozgłos. Były lata 70 ub. wieku, w Niemczech czasy wojującego feminizmu. Vilar przedstawiła kobiety jako prawdziwe stręczycielki i wyzyskiwaczki mężczyzn, płeć na wskroś nastawioną na korzyści materialne płynące z manipulowania podatnymi na ich wdzięki, opiekuńczymi mężczyznami, za co ówczesne feministki nieomal jej nie zlinczowały. Wrogie nastawienie sfeminizowanej opinii publicznej, która nazwała Vilar seksistką i faszystką, skazało autorkę na banicję - wraz z młodziutkim synem uciekła z kraju. "Widocznie powiedziałam coś rewolucyjnego. Za jednym ciosem zmieniło się całe moje życie. Doświadczyłam tylko aktów wrogości, nikt mnie wtedy nie bronił."

John von Düffel, ur.1966, mógłby być synem Vilar. W jego pokoleniu opisywane przez nią kury domowe czy doktorowe zajmujące się wyłącznie wydawaniem pieniędzy zarobionych przez ich mężów należą do rzadkości. Czyżby mężczyzna wyzwolił się spod jarzma niewoli? Wielokrotnie nagradzany autor John von Düffel przyjął wyzwanie przetestowania tez Vilar w dzisiejszych postfeministycznych czasach - i wyszła mu komedia o farsowym zabarwieniu.
"Rzut oka wstecz: tekst Vilar narobił sporo zamieszania w wyemancypowanym małżeństwie moich rodziców. 25 lat później dawny gniew i walka z zaciśniętymi zębami należą do przeszłości, a mimo to myśl Vilar, jej spostrzeżenia na temat relacji płci nie straciły impetu ani ostrości, tyle że dziś możemy się tym bawić, możemy śmiać się z siebie, dostrzegając absurd w tym, co kiedyś wywoływało wojnę."

treść

Akurat tego wieczoru, kiedy Sebek oczekuje swojej Heleny pichcąc wyszukaną kolację, która wraz z romantyczną oprawą ma nastroić ją do przyjęcia oświadczyn, ona się spóźnia. Kiedy w końcu się zjawia, opowiada podniecona, że szef zaproponował jej stanowisko prezesa. Okazuje się, że na ten fotel po cichu liczył Sebek, i tak oto plany zaręczynowe ustępują totalnemu kryzysowi "partnerskiego" związku Heleny i Sebka, jaki bowiem facet bez szemrania zniesie to, że jego ukochana prześcignęła go na drabinie kariery zawodowej? Podczas gdy Helena próbuje pogodzić własne ambicje z urażoną dumą Sebka oraz ewentualnymi planami macierzyńskimi (choć raczej tacierzyńskimi), do akcji wkraczają ich - nieproszone - matki. I zaczyna robić się poważnie. Radykalna feministka (matka Sebka) i doktorowa w trzecim małżeństwie (matka Heleny) stanowią dwa bieguny, między którymi jedno pokolenie wstecz rozciągała się definicja kobiety. Choć na przeciwstawnych pozycjach, obie wykazują się bezlitosnym pragmatyzmem w podejściu do "sprawy męskiej" i sprytnie wymanewrowują Helenę w tworzenie nowej strategii dla kobiety XXI wieku.

     Prapremiera światowa: Düsseldorf, Theater an der Kö, styczeń 2011; planowane tournee po teatrach Niemiec, Austrii i Szwajcarii.

Szekspir, Mordercy, Pulp & Fiction

Tytuł oryginalny
Mörder Pulp & Fiction
Tłumacz
Kaduczak, Jacek
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn

Szekspirowska scena z Mordercami z Ryszarda III opowiedziana w świetle Pulp Fiction Quentina Tarantino

Jak zachowywaliby się szekspirowscy Mordercy, gdyby byli postaciami z filmu Pulp Fiction? W Ryszardzie III znajdujemy scenę ich rozmowy z Clarence'em, którego mają zamordować. John von Düffel, który zawsze uważał ich za postaci komiczne, napisał coś w rodzaju prequela – rzecz dzieje się przed tym, co wydarzyło się u Szekspira – Mordercy otrzymują zlecenie od Ryszarda, a potem wkraczają do Tower. Tylko że są to nieco inni Mordercy. I nieco inny Ryszard - ma w sobie coś z diabolicznego lorda Vadera z Gwiezdnych wojen (i jego głos), a Mordercy od noży wolą pistolety, które noszą w futerałach od skrzypiec. I tylko ich gadulstwo pozostało to samo (choć może tematy nieco się zmieniły).

Von Düffel w mistrzowski sposób bawi się motywami doskonale znanymi ze sztuk Szekspira, a także jego językiem, błyskotliwie łącząc go z karykaturalnie potraktowanym slangiem przestępców znanych nam doskonale z amerykańskiego kina klasy B. A przy okazji pokazuje, że pewne rzeczy na tym świecie się nie zmieniają. Nawet po czterystu latach, co znajduje doskonałe odbicie w naszej polszczyźnie zaproponowanej przez tłumacza.