Uczeń i Majster, czyli jajko chce uczyć kurę
Pierwsza pantomimiczna sztuka Petera Handkego, Uczeń i Majster, czyli jajko chce uczyć kurę, to próba opowiedzenia wyłącznie przy pomocy scenicznych działań, bez użycia ani jednej kwestii, o relacji władzy. Austriacki pisarz powołuje w niej do życia akcję, a także miejsce zdarzeń, którym jest chłopska chata, otoczona przez pola brukwi i kukurydzy.
Przed chatą siedzi młody człowiek w masce (Uczeń). Je jabłko. Jest pogodny dzień, świeci słońce, wokół widać krążące nad polami ptaki, siedzącego gdzieś nieopodal kota, krzywo stojący pniak do rąbania drewna z wbitym w niego toporem, a także dziwaczny podłużny przedmiot przykryty gumowym płaszczem, którego nie sposób rozpoznać, a który jak się okaże odegra istotną w sztuce rolę. Pozornie spokojną, wiejsko-idylliczną atmosferę zaburza wejście drugiej postaci, starszego, wytatuowanego mężczyzny w masce, zakrywającej połowę jego twarzy i trzymającego w rękach dynię (Majstra). Przeciągające się spojrzenie, którym obdarza Ucznia, sprawia, że chłopak zaczyna jeść jabłko coraz wolniej, aż w końcu zamiera bez ruchu, z ogryzkiem w dłoni. Na scenie zapada ciemność. Z głośników słychać niepokojący oddech, przypominający trochę sapanie starego człowieka, trochę charczenie umierającego, a trochę dźwięk wydawany przez szczute zwierzę… Jego natężenie (któremu według założeń Handkego towarzyszy również muzyka zespołu country Joe and The Fish), w nielogiczny i często zaskakujący sposób, na zmianę rośnie oraz maleje. Kiedy oddech niknie, a scena ponownie się rozjaśnia, znajdujemy się już we wnętrzu chłopskiej chaty. Tej samej, którą wcześniej oglądaliśmy z zewnątrz. Wraz z rozjaśnieniem sceny rozpoczyna się sekwencja pantomimicznych działań Ucznia i Majstra, które dialogując ze sobą, nawzajem na siebie oddziałują i w ten sposób stają się perwersyjną grą o władzę, swoistym przeciąganiem liny. Z czasem wykonywane przez nich czynności zaczynają się intensyfikować, robią się coraz bardziej absurdalne i abstrakcyjne.
Kulminacyjną rolę w sztuce odgrywa moment, w którym zasygnalizowany na samym początku utworu tajemniczy przedmiot okazuje się być maszyną do obcinania brukwi. Ponownie znajdujemy się przed wiejską chatą, jest deszczowy dzień. Majster pokazuje Uczniowi, jak korzystać z maszyny. Chłopakowi nie idzie to jednak najlepiej. Ponura, deszczowa aura oraz dźwięk ostrego noża maszyny podkreślają nieprzyjazność i opresyjność sytuacji. Pozornie niegroźne ucinanie łęcin brukwi zdaje się być figurą przemocowej relacji władzy, jaka zachodzi pomiędzy znajdującym się wyżej w hierarchii Majstrem a podlegającym mu Uczniem. Do wydostania się z niej dochodzi dopiero po wyciemnieniu sceny i zniknięcia z niej zarówno starszego mężczyzny, jak i przerażającej maszyny. Uczeń wnosi na scenę blaszaną wannę, nalewa do niej wody, po czym zaczyna wsypywać piasek. Pozornie absurdalne i niezrozumiałe działanie, stając się realną i podmiotową alternatywą dla obcinania brukwi, przynosi Uczniowi ulgę i wyzwolenie. Widzowie razem z nim mogą w końcu odetchnąć.
- Sztuka ukazała się w wyborze pod tytułem Wędrowiec po światach ze słów, ADiT, Warszawa 2022.