Grace i Gloria
Mistrzowska literacko i zaskakująco zabawna opowieść o tym, jak trudno w naszej kulturze rozmawia się o śmierci i jak nie umiemy sobie radzić zarówno z procesem umierania, jak i ze śmiercią bliskich. Choć, jak mówi Gloria: „śmierć to część życia, jak narodziny”. Ten tekst to koncert na dwa bardzo różne, ale równie silne głosy. Opowieść o dwóch bardzo różnych, ale równie interesujących kobietach. Historia dwóch bardzo różnych losów, które zazębiają się w nieoczekiwany, ale głęboko ludzki sposób.
Grace Stiles to 90-letnia kobieta mieszkająca na wsi, na głębokiej amerykańskiej prowincji. Całe życie ciężko pracowała, nie użalała się nad sobą i pokładała ufność w Bogu. Ma raka i teraz wróciła do domu ze szpitala, żeby umrzeć. Właściwie jest z tym pogodzona, ale doskwierają jej drobne, codzienne niedogodności, jak niemożność samodzielnego pójścia do toalety. Gloria Whitmore to jej całkowite przeciwieństwo: nowoczesna, pracująca zawodowo kobieta z wielkiego miasta, wierząca w postęp, feminizm i prawo kobiet do samorealizacji. Po wyjeździe z metropolii nie może znaleźć pracy, więc jako wolontariuszka pracuje w hospicjum. Ma pomóc Grace. Jak się potem okaże, wybór hospicjum jako miejsca pracy nie był przypadkowy: Gloria porzuciła z mężem miasto po śmierci dziecka, nie mogąc znieść znajomych kątów. Śmierć ją przeraża, a zarazem fascynuje.
Ziegler ciekawie rysuje postaci: na początku bawią nas zachowania kobiet, ich drobne manieryzmy, a potem niepostrzeżenie zaczynamy dostrzegać ich charaktery i osobowość. I nagle okazuje się, że wszystkie te kontrasty ujawniają to, co wspólne dla obu kobiet: cichą determinację i ukrywaną wrażliwość. I powstaje delikatna równowaga między nimi, tym bardziej wzruszająca, im bardziej niedoskonała.