język polskijęzyk angielski

Kureishi, Hanif

Kureishi, Hanif

Ur. w 1954 r. w Kent brytyjski scenarzysta, dramato- i powieściopisarz pochodzenia pakistańskiego. Nominowany do Oskara, wielokrotnie nagradzany scenarzysta. W 1981 r. zdobył nagrodę George'a Devine'a za Outskirts, które wystawiono w Warehouse w Soho Poly. Związał się wtedy z Royal Court Theatre i wkrótce został stałym pisarzem (Writer-in-Residence) przy tym teatrze. Pierwszy scenariusz autorstwa Kureishiego – Moja mała pralnia (My Beautiful Laundrette), reż. Stephen Frears, został nominowany do nagrody BAFTA w kategorii najlepszy scenariusz i zdobył główną nagrodę New York Film Critisc Circle. W 1990 wydał powieść Budda z przedmieścia, którą natychmiast obwołano debiutem roku. Autor scenariusza filmu Moja piękna pralnia z Danielem Day Lewisem.

Sztuki w przekładzie Julity Grodek.

W cieniu ElvisaNa peryferiachIntymność, Pozbawnieni jutra

Na peryferiach

Tytuł oryginalny
Outskirts
Tłumacz
Grodek, Julita
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Postacie
Del, Bob, Maureen - żona Boba, Mama - mama Boba, Julia - siostra Boba

Akcja sztuki rozgrywa się w rytmie „krok do przodu – krok do tyłu”, w przeciągu 12 lat

Mając po 16 – 17 lat Del i Bob uwielbiali włóczyć się po podmiejskich łąkach. Tereny pod londyńskich nieużytków, dziwne zakamarki, jakieś ruiny, krzaki i szopy porzuconych działek stają się miejscem „skrytek” i „kryjówek”. Tam przyprowadza się dziewczyny, tam próbuje się przemyconego za pazuchą „dopu”, tam można w spokoju rozmawiać o głupocie własnych rodziców i planach na przyszłość. W przypadku Boba nie są one przesadnie ambitne. Chłopak nie kończy szkoły, nie robi też – jak by chciała Mama (i mimo „podrasowanego” wyglądu!) – kariery muzyka. „Załapuje się we warsztacie” jako pomocnik mechanika, aby po paru latach wylądować na zasiłku dla bezrobotnych, z żoną Maureen u boku i schorowaną Mamą na głowie. O ileż inaczej potoczyły się losy Dela. Nie mając, jak Bob, wsparcia kochającej Mamy, czym prędzej opuścił chłodny i obcy dom rodzinny, a w ślad za nim -  południowy Londyn – Londyn „trzech B” – beznadziei, bezrobocia i bijatyk. Del ukończył studia. Pracuje jako nauczyciel, jest zaangażowany w projekt mający na celu zintegrowanie dzieci emigrantów z ich nowym środowiskiem.

Jest to poruszająco i ciekawie opowiedziana historia przyjaźni dwóch mężczyzn, którzy wyszli z tego samego środowiska, z tej samej dzielnicy „working class heroes”. Każdy z nich zrobił inny użytek ze swego życia. Bob wylądował gdzieś na marginesie (jest to świat tytułowych peryferiów), wlewając w siebie litry piwska i przystępując do faszystowskiej organizacji „prawdziwych Anglików”, która jawnie i bez ogródek występuje przeciwko mniejszościom narodowym: Pakistańczykom, Hindusom i innym. Są oni w oczywisty sposób postrzegani jako przyczyna wszelkiego zła, a przede wszystkim – jako ci, którzy zabierają pracę rodowitym wyspiarzom. Spotykając się po latach, Del i Bob mają okazję skonfrontować swoje postawy i przekonania. Żaden z nich nie przekonuje drugiego, ale nie narusza to w niczym ich przyjaźni. Wybierają się na spacer do swej dawnej „kryjówki”. Bob wygrzebuje z ziemi paszport pewnego Pakistańczyka, którego on i Del napadli w pewien piątkowy wieczór przed dwunastoma laty. Tamten mężczyzna (wtedy – chłopak w wieku Boba i Dela) omal nie zginął, został kaleką na całe życie. Nie wydał swoich oprawców. Bob ciągle widuje go w okolicy. Del wstydzi się tego młodzieńczego wybryku. Bob uważa, że postąpili wówczas słusznie. Nikt, oprócz Boba i Dela, nie wie, kto pokaleczył owego nieszczęsnego „Paki”. Ale w tej dzielnicy takie historie zdarzają się dość często.
Hanif Kureishi z wyjątkową wnikliwością potrafi zajrzeć do domów i głów tych, którym się nie powiodło. Nie udziela gotowych odpowiedzi, pokazuje całą złożoność sytuacji społecznej, wielowymiarowość ludzkich postaw – nawet tych, które wydają się z pozoru bezsensowne, lub paranoiczne. Dlatego też nie nazwałabym jego sztuk „publicystycznymi”. Temat, owszem skłania sam w sobie do refleksji, jest on jednak tylko pretekstem do rozegrania swoistego mini dramatu. Dramatu na miarę Boba i Dela.

Intymność

Tłumacz
Grodek, Julita
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn

Intymność Hanifa Kureishi to męska, psychologiczna sztuka o chęci zburzenia z trudem zdobytej stabilizacji w imię odzyskania chęci do życia. Obietnica otrzymania czegoś w zamian jest jednak nikła, tak jak nikłe są szanse głównego bohatera - Jaya na emocjonalne i fizyczne zaangażowanie się w jego martwy związek z Susan . Autor przedstawia celnie narysowane, współczesne portrety "wciąż dojrzewających", wykształconych mężczyzn: neurotycznego, uzależnionego od terapeuty samotnika - Victora, konserwatywnego ojca rodziny - Asifa, oraz pisarza - Jaya, rozdartego pomiędzy miłością do dzieci a potrzebą "odzyskania" (cokolwiek to znaczy!), samego siebie. 
Znużony niezbyt udanym małżeństwem Jay pogrąża się w depresji. Szuka satysfakcji w związkach z innymi kobietami, wreszcie wyprowadza się z domu; wtedy dopiero następuje bolesna konfrontacja z tak długo śnionym mitem o samczej wolności. "Po drugiej stronie barykady" stoi niezadowolona żona, próbująca ratować zagrożoną intymność swego związku. Susan jest rozgoryczona, gorąco pragnie dla swego małżeństwa lepszej, jaśniejszej przyszłości, jednak zwyczaj obarczania męża winą za wszystkie, mniejsze i większe, złe rzeczy stawia ją z góry na przegranej pozycji. Nieszczęśliwej parze nie pomoże nawet Terapeutka ze swą poetycką "odą do miłości".      
Kureishi oszczędnie gospodaruje słowem, jego dialogi są zwarte i nie przegadane. Pochyla się nad swoimi bohaterami w sposób wnikliwy i uważny. "Intymność" jest prawdziwą rzadkością  - to sztuka wolna od tanich, maskulinistycznych, bądź feministycznych chwytów, bezpretensjonalna i głęboko ludzka.

Król Elvis

Tytuł oryginalny
​King and Me
Tłumacz
Grodek, Julita
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn

Historia z morałem i ku przestrodze opowiedziana w trzech scenach
występują: Marie – 30 letnia wielbicielka Presleya Bill – jej mąż, pracownik londyńskiego metra; w wolnych chwilach wciela się w Króla Nicola – 38 letnia siostra Marie; pomaga jej zajmować się dziećmi Konferansjer – Jajcarz – prowadzi konkurs na najlepszy sobowtór Elvisa

W sztuce King and Me Hanif Kureishi pokusił się o obnażenie duchowej pustki kolorowych produktów pop kultury, która w obecnych czasach stała się prawdziwym “opium dla mas”. Bohaterowie Kureishi to zazwyczaj mieszkańcy wielkich miast, którzy egzystują gdzieś na marginesie głównego nurtu życia. Autor chciałby im dać cień nadziei na odmianę losu – szansę na rozwój i lepsze życie.
Marie i Bill, rodzice dwójki dzieci, para o mentalności nastolatków, pokładają wielkie nadzieje w mającym się wkrótce odbyć Konkursie na Najlepszego Elvisa. Jeśli zdobędą główną nagrodę – ruszą do Memphis. Użyją życia, może dołączą do “profesjonalnych sobowtórów”, może zrobią pieniądze i karierę. Marie liczy na to bardzo, bo rzeczywistość – taka, jaka jest – przynosi jej same rozczarowania. Nędzne osiedle domów komunalnych, rozwrzeszczane dzieci, z którymi nie ma kontaktu. Dlatego ślęczy nad kostiumem dla męża, ćwiczy z nim układy choreograficzne, przepytuje go z biografii Króla. Bill uwielbia Króla, to fakt, ale w gruncie rzeczy godzi się na tę komedię tylko ze względu na żonę. A ta wysyła dzieciaki do mieszkającej piętro niżej siostry, puszcza na cały regulator “Love Me Tender” i tańczy nago przy otwartym balkonie. Jej życie to jeden wielki sen o Elvisie. W łóżku mąż i Elvis stapiają się w jedno. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że bóstwo wciela się w kapłana, aby ten mógł odbyć stosunek z wyznawczynią. Tak – Marie jest mistyczką i – molestuje męża, aby wygrał konkurs. Nadchodzi Wielki Dzień. Bill wyrusza po Złote Runo i wraca z pustymi rękami. I coś w nim pęka. Od tej chwili zaczyna się buntować przeciwko domowej tyranii Króla.
Marie i Bill są wiernymi wyznawcami kultu. Ich mieszkanie jest świątynią – przed zdjęciami płoną czerwone świece, kiepską tapetę zdobią plakaty z Idolem. Można powiedzieć, że padli ofiarą stworzonej przez siebie sekty Kultu Świętego Elvisa. Pierwszy ocyka się Bill. Zdaje sobie sprawę z własnej śmieszności, z bezprzykładnego “odlotu” żony (bo nie jest to nawet romantyczne marzycielstwo). Jego odruchy są najpierw na wpół świadome. Wygraża pięścią swojemu bóstwu niczym upadły Harvei Keithel w filmie “Zły Porucznik”. Tyle tylko, że Keithel – zwyrodnialec otrzyma ostatecznie jakąś wiadomość z góry; Bill nie doczeka się jej nigdy. Modli się do martwego boga. “Co dla mnie zrobiłeś?! Ja tu zasuwam, a ty nic!” – krzyczy. To prawda. Tyle lat poświęcenia, wiernego kultu, adoracji – i nic. Żadnej nagrody. Żadnego znaku, sygnału. Tylko brak forsy i przyszłości; codzienność, beznadzieja. Bill zarządza odwyk. Zrywa ze ścian plakaty – ikony. Marie jest w szoku. Jest bardziej uzależniona niż mąż. Bill stara się przekonać Marie, że mogłaby skończyć szkołę średnią i pójść na studia. Nie brakuje jej przecież inteligencji. Gdyby spróbowali razem zawalczyć o lepszą przyszłość, to może – przed czterdziestką – zawitają do cichej przystani: będę mieli dom z ogródkiem w miłej dzielnicy, perspektywy dla dzieciaków – to wszystkiego, co składa się na tak zwany sukces. Marie słucha jego opowieści z otwartymi ze zdziwienia ustami. Czy potrafi żyć bez codziennych mszy i odurzania się muzyką? Czy zrezygnuje z kultu jednostki? Czy jest w stanie otworzyć się na inny świat?
Kureishi ma bez wątpienia niebywałą zdolność do wkraczania w mentalność i język “rodziny Bundych”. Obnażenie patologicznych cech świata “sekciarzy pop kultury” jest ciekawym zabiegiem artystycznym. Okazuje się, że rock and roll może służyć nie tylko wyzwoleniu, ale również... zniewoleniu. W myśl zasady, że – co za dużo, to niezdrowo.