język polskijęzyk angielski

Schwab, Werner

Schwab, Werner

1958-1994. W Grazu, gdzie się urodził, skończył Szkołę Rzemiosła Artystycznego i rozpoczął studia w wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych, w klasie rzeźby profesora Gironcoli, choć bardziej zajmowały go instalacje i aranżacje przestrzenne. Wtedy też powstały dwie pierwsze sztuki. W 1981 roku wprowadził się z żoną do domu na wsi w pobliżu Kohlberg, we Wschodniej Styrii. Tu powstały małe prozy oraz cztery dramaty, które znalazły się w wydanym w 1991 zbiorze Fäkaliendramen. Schwab porzucił rodzinę i przeniósł się do Wiednia, cały swój czas poświęcając gorączkowemu pisaniu. Po roku ukazał się kolejny zbiór jego pięciu dramatów. W noworoczny poranek 1994 roku znaleziono go martwego z 4,1 promila alkoholu we krwi. Zmarł w wieku 35 lat, pozostawiając 15 dramatów, w tym 7 w formie manuskryptu.

Zagłada ludu, albo moja wątroba jest bez sensu , Prezydentki , Antiklimaks , Czarujący Korowód Według Korowodu Czarującego korowodu pana Artura Schnitzlera , Faust: Moja , Klatka Piersiowa: Mój Hełm , Wysoki Schwab: Żywe jest nieżywym i muzyką

Zagłada ludu

Tytuł oryginalny
ZAGŁADA LUDU ALBO MOJA WĄTROBA JEST BEZ SENSU
Tłumacz
Buras, Jacek Stanisław
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Postacie
Pani Robak - stara emerytka, Hermann Robak - lat ok. 30, Rodzina Kovaciczów: rodzice i dwie córki, Profesor Grollfeuer - ok. 60

Najważniejszą płaszczyzną sztuki Schwaba, jak we wszystkich "dramatach fekalnych" czy "dramatach królewskich" tego autora - austriackiego "enfant terrible" - jest płaszczyzna językowa. Autor czerpiąc inspiracje z prasy brukowej stworzył własny bluźniercy i komiczny zarazem twór językowy do opisu sfery intymnych uczuć międzyludzkich.

Akcja sztuki rozgrywa się w Austrii, w trzech mieszkaniach pewnej kamienicy. Każdy z bohaterów jest zamknięty w swoim świecie problemów, cierpień - niezdolny do uczuć wyższych. Pani Robak to bogobojna dewotka - nie może pogodzić się z losem, który "obdarował" ją synem - kaleką. Jej życie sprowadza się do nieustannego narzekania, wspomnień o wyidealizowanym ojcu i upokarzania syna Hermana. On nie pozostaje jej dłużny - męczy matkę wizją jej śmierci, roztacza przed nią wizje profanacji jej zwłok itp. Hermann, wytwór wychowania samotnej matki, jest brutalny i sadystyczny - nigdy nie doświadczył miłości ze strony matki, w dzieciństwie był wykorzystywany seksualnie przez wuja, brak mu akceptacji ze strony otoczenia. Syn i matka znajdują szczególną satysfakcję w wzajemnym dręczeniu i poniżaniu - żyją zamknięci w swoim własnym piekle. Obok Robaków mieszka rodzina Kovaciczów, typowych konsumpcyjnych mieszczuchów - dorobkiewiczów. Nienawidzą swoich sąsiadów - pogardzają panią Robak i jej kalekim synem. Ojciec rodziny - pan Kovacic jest patriarchalnym prostakiem zadowolonym z tego, że może się dorabiać - mieć ładne meble, dobrze ubraną żonę...  Jest brutalny i samolubny - zabija chomika swoich córek, poniża żonę, seksualnie molestuje swoje córki. Desiree i Bianka, wychowane w domu bez systemu wartości, również nie są w stanie wykrzesać z siebie żadnych ludzkich uczuć. Rodzina Kovaciczów nie zna innych wzorów egzystencji - nienawidzą wszystkich, którzy myślą i wyglądają inaczej. Najwięcej agresji wzbudza w nich osoba pani profesorowej Grollfeuer. To dystyngowana starsza pani, wdowa po lekarzu. Jej zachowanie jest aroganckie i pełne dystansu - nie lubi pani Robak, ale jeszcze większą odrazę wzbudza w niej rodzina Kovaciczów. Najsilniejszym jej uczuciem jest nienawiść do "ludu" - to powód, żeby poniżać i lekceważyć gorzej wykształconych lub tych o niższym statusie społecznym. To osoba samotna i nieszczęśliwa. Pewnego dnia dochodzi jednak do spotkania wszystkich z okazji przyjęcia urodzinowego, na które zaprasza wszystkich profesorowa Grollfeuer. Jest to zaproszenie na stypę jednocześnie. Do jedzenia dodaje truciznę. To jej zemsta, rozliczenie ze światem, który musi zostać oczyszczony z takich nikomu niepotrzebnych kreatur.
      Schwab podaje jeszcze inny wariant zakończenia: uczestnicy urodzinowej stypy świętują w dalszym ciągu - nadal jest między nimi dystans, ale już pozbawiony wzajemnej agresji. Zmartwychwstają śpiewając pieśń z aluzjami do faszyzmu. Autor tworzy koszmar zagłady mikroświata, przypominając szyderczo o niedawnej historii Europy.
Ta historia trwa poprzez nieustanne odradzanie się upiorów nacjonalizmu i pogardy.
W ostatniej scenie upiory mają szansę nie odrodzić się już więcej, pozostając w wiecznym czyśćcu pamięci.

adit
Sztuka publikowana w miesięczniku "Dialog" nr 6/94.

Wysoki Schwab: Żywe jest nieżywym i muzyką

Tłumacz
Kałążny, Jerzy
Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Czas akcji
Współczesność
Miejsce akcji
Studio nagrań, winiarnia

"Budujecie tylko niestabilne związki między wami, a taka zależność nie jest dla was dobra."

(Impresario)
"No tak, ale wrażliwemu rzeźnikowi jest o wiele trudniej niż szorstkiemu malarzowi."
(Kompozytor)

W komfortowym studiu nagrań znajdują się artyści – Kompozytor, Pianistka, Śpiewaczka i ich menedżerowie – Impresario i Mecenas. Ekscentryczni artyści są znudzeni i niezaradni, Impresario i Mecenas mają bardziej pragmatyczny stosunek do życia. Śpiewaczka i Pianistka rywalizują o względy dominującego Kompozytora, twórcę muzyki totalnej.

W drugim akcie akcja przenosi się do styryjskiego szynku, prostej i przytulnej styryjskiej winiarni. Pragnący splugawienia artyści wybrali to miejsce, by choć na chwilę zapomnieć o uprawianym przez siebie zawodzie. W szynku znajdują się wulgarni chłopi i miejscowy głupek. W ich obecności muzycy dokonują swoistej ekspiacji: przewartościowują swój dotychczasowy stosunek do sztuki, państwa i narodu. Usprawiedliwiają się bólem tworzenia, niemożnością poradzenia sobie z codziennością. By nieco bardziej zbliżyć się do życia – do tego co instynktowne i zmysłowe, a momentami wręcz plugawe, Pianistka uprawia seks ze Starym Chłopem, który zaraz potem umiera. Na koniec Impresario zostaje wyrzucony przez okno wraz ze swoimi życiowymi postulatami, Kompozytor odchodzi ze Śpiewaczką, a Pianistka z Mecenasem. Wysublimowani artyści z pasją oddają się temu, co cielesne, i odarci zostają z patosu.

Kompozycja przestrzeni przekłada się na wykpiony w dramacie, odwieczny podział świata na naturę i kulturę. Pytanie tylko: kim lub czym jest Wysoki Schwab? Na pewno nie jest to tylko nazwa szczytu, na którym zginął brat Impresaria, Franz (w pewnym sensie alter ego Schwaba). Wysoki Schwab to przede wszystkim sztuka wysoka, hermetyczna i elitarna, której szeregi pragnie zasilić każdy artysta. To sztuka Grazu, o której często wspominał w swoich utworach Schwab. Wielki Schwab oznacza także samotność, na którą skazują się oddaleni od życia artyści. Jaki jest zatem sposób na bycie artystą i przetrwanie? Kompozytor mówi:

"Muzyka to jedyny nóż, którym można ciąć po sobie, można rzeźbić, można komponować. Ale: PO SOBIE, nie w środku w trawieniu."

Zarówno poruszane przez Schwaba problemy, jak i zastosowane metafory, przypominają Rzeźnię Sławomira Mrożka, której tematem było, jak stwierdził sam autor, przebóstwienie kultury, kultura jako wartość absolutna, nadrzędna. Więc oczywiście krach, kiedy dochodzi do konfrontacji z 'życiem', śmiercią, cierpienie. W Schwabdeutsch roi się od fekalnych, cielesnych metafor: instrument ma swoje wydzieliny, a człowiek tutaj to wypełniony moczem worek skórny. Język dramatu najlepiej scharakteryzował sam Schwab: "Poniższy dukt języka jest przez Kompozytora i Pianistkę używany z ironią, aż do jego rozkładu. Pozostałe osoby nurzają się w „oryginalnym" potoku wymowy."

Prezydentki

Tłumacz
Muskała, Monika
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn

Prezydentki to jedna z tzw. sztuk fekalnych nieżyjącego już, kontrowersyjnego austriackiego dramatopisarza Wernera Schwaba, którego twórczość od kilku lat święci tryumfy na scenach europejskich. Fascynacja Schwaba najbardziej obrzydliwymi aspektami życia i ujawnianie najwstydliwszych ludzkich słabości sprawiły, że jego twórczość, jak i sama osoba autora spotykają się ze skrajnymi uczuciami - od zachwytu do niechęci i odrzucenia. Światowa prapremiera Prezydentek odbyła się w 1990 roku na eksperymentalnej scenie wiedeńskiego teatru Künstlerhaus. W Polsce twórczość Schwaba stała się popularna dzięki inscenizacji jednej z późniejszych sztuk fekalnych pt. Zagłada ludu, czyli moja wątroba jest bez sensu (przekł. Jacek St. Buras) wyreżyserowanej przez Annę Augustynowicz. Zagłada ludu została również wystawiona w 1998 roku w Teatrze Telewizji, tym razem w reżyserii Filipa Bajona. Prezydentki swą polską premierę miały w 1997 roku w Olsztynie. Sztukę w tłumaczeniu Moniki Muskały wyreżyserował Tomasz Dudkiewicz.
Prezydentki, według słów autora, to sztuka o tym, że Ziemia jest płaska, że Słońce krąży wokół Ziemi i że nic nie chce być funkcją, tylko rozproszeniem.
Rzecz dzieje się w kuchni jednej z bohaterek dramatu - Erny. Bohaterkami są trzy stare kobiety - Erna, uboga emerytka, wiecznie odmawiająca sobie wszystkiego, licząca na nagrodę za swe cierpienia w przyszłym życiu, Greta - również emerytka, wyzywająco ubrana, marząca o zrealizowaniu swoich wulgarnych, seksualnych fantazji oraz Maryjka - skromna, wyciszona dewotka, trudniąca się czyszczeniem toalet, z którego to zajęcia uczyniła swoją życiową misję wykonywaną z religijną żarliwością.

W scenie pierwszej kobiety spotykają się w kuchni Erny, aby uczcić zakupienie przez nią kolorowego telewizora oraz znalezienie na śmietniku niezwykle atrakcyjnej, futrzanej czapy. Koleżanki skończyły właśnie oglądać transmisję mszy odprawianej przez papieża i pełne religijnego uniesienia rozpoczynają pogawędkę. Po tak głębokich, mistycznych przeżyciach poruszane tematy nie mogą być banalne - rozmawiają więc o rozkoszach życia w cnocie i ubóstwie, cudownych sposobach oszczędzania pieniędzy przez zastępowanie filtrów do kawy papierem toaletowym, tragedii Erny spowodowanej tym, że jej syn Herrman notorycznie uchyla się od odbywania stosunków płciowych, przez co uniemożliwia Ernie zrealizowanie się w roli babci, wreszcie o świętej misji Maryjki polegającej na oczyszczaniu gołymi rękoma klozetów.
W scenie drugiej pogawędka staje się trochę bardziej frywolna. Każda z nich zaczyna snuć marzenia. Ich fantazje rozgrywają się podczas tej samej uroczystości. Jest to być może jarmark, odpust lub kościelna majówka. Są muzykanci, jest parkiet do tańczenia, zielona trawka i budki z piwem i kiełbasą. Na tą wyimaginowaną imprezę Erna przychodzi z rzeźnikiem Karlem Wottilą, o którym opowiadała już wcześniej. Wottila jest jej skrytą miłością. Ernę fascynuje jego świętoszkowata pobożność. Jest dumna z tego, że może się nazywać przyjaciółką człowieka, któremu objawiła się Najświętsza Panienka.
Greta - niespełniona nimfomanka, marzy o przystojnym, silnym i bezczelnym muzykancie, który mógłby nazywać się na przykład Fredek i bezceremonialnie podrywać Gretę na oczach wszystkich zebranych.
Maryjka natomiast pomaga właśnie przy wyszynku, gdy nagle na uroczystości wydarza się niesamowita tragedia - wszystkie pobliskie ustępy zostały w haniebny sposób przez kogoś zatkane i kto jak nie Maryjka może położyć kres temu nieszczęściu.
Erna zastanawia się, jak będzie się czuła w roli współwłaścicielki sklepu mięsnego, a Greta już szykuje się do objęcia rządów w majątku ziemskim, który jakoby posiada jej Fredziu. Obie tak się rozpłomieniły własnymi marzeniami, że ignorują zupełnie biedną Maryjkę, która nie może dojść do głosu. Obmyśla straszliwą zemstę. Przekrzykując koleżanki ogłasza, że z taksówki, która właśnie zajechała, wysiada kobieta z mężczyzną. Ta kobieta to Hennelore, córka Grety, która przed laty wyjechała za granicę. Mężczyzna to taksówkarz, któremu trzeba zapłacić, bowiem Greta od teraz już zawsze będzie płacić rachunki córki. Fredziu reguluje rachunek, ale z Gretą nie chce mieć już nic wspólnego.
W marzeniach Maryjki również doczesne szczęście Erny jest zagrożone. Na uroczystości pojawia się Herrman, wyrodny syn Erny. Przysiada się do Wottili i zaczyna bluźnić. Wreszcie rzuca się na matkę i rzeźnika i bestialsko ich morduje.
Maryjka tryumfuje. Wyniesiona ponad grzeszników stoi cała w złotym pyle, w który przemienił się ludzki stolec. Tylko ona dostąpi szczęścia wiecznego.
Podczas gdy Maryjka w uniesieniu roztacza swoją wizję, Erna i Greta podrzynają jej gardło i postanawiają zakopać ją w piwnicy, bowiem "każdy człowiek w tym kraju ma swojego trupa w piwnicy". Na tym kończy się scena druga.
W trzeciej scenie pojawiają się kolejni bohaterowie sztuki - Oryginalni Odtylcowi Pocieszyciele Dusz.
Na małej scence teatralnej śpiewają pieśń p.t. Czym Pambóg dla mnie jest. Trzy młode, ładne kobiety zaczynają odgrywać Prezydentki. Prawdziwe bohaterki siedzą teraz wśród publiczności. Przerażone próbują wyjść. Jeszcze chwilę po ich zniknięciu na scenie odgrywane są Prezydentki.

 

Faust : moja klatka piersiowa, mój hełm

Obsada kobiet
Obsada mężczyzn

przekład: Jerzy Kałążny

Dramat kosmogoniczno antropologiczny

Fekalna wariacja na temat Fausta – Stworzyciela, uwikłanego w nieudane dzieło swego życia. Akcja tej skrajnie pesymistycznej, trudnej i brutalnej sztuki rozgrywa się poza czasem, a właściwie w trzech czasach jednocześnie: w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Bohaterowie odgrywają przed widzami symboliczny upadek idei Wielkich Niemiec, ale przede wszystkim – idei Wielkiego, Wspaniałego Człowieka. Schwab koncentruje się na pytaniu o ludzką wolność. Jaki człowiek robi z niej użytek? Czy państwo (a co na to niemieckie państwo – bóg?) może puścić człowieka wolno i samopas? Czy filozofia uszczęśliwia, czy też jedynie odwraca uwagę od biologii istnienia? Piękno ideałów – świąteczna noc Walpurgii kończy się żałosną kopulacją – jatką. Mityczni mieszkańcy mitycznej Walpurgii okazują się podludźmi. Bohaterowie to postacie archetypiczne: są to raczej stany umysłu, problemy i hasła. Faust – zbuntowany człowiek, filozof, Wagner – jego niezdolny uczeń, słodkogłupioniebezpieczny „pacykarz – idealista”, Mefisto – zbuntowany anioł - cynik, Małgorzata –kobieta, Marta – kuchtogestapówka, Walentyn – samiec i kelner. „Przefilozowany” Faust, pojedynkujący się z Wagnerem, nazywany przez diabła jego „miotaczem ognia”, spotyka na ulicy Kobietę i zaczyna pragnąć miłości. Faust musi borykać się z idiotą Wagnerem, napalonym na Małgorzatę Walentynem i prostaczką Martą, podczas gdy Małgorzata i Mefisto odchodzą razem: znudzeni ludzkim motłochem, wymykają się spod faustowskiej kontroli. Wygląda na to, że to Małgorzata jest mentorem Mefista, a nie odwrotnie. Wszechwiedzący doktor Faust kręci się wokół ogona własnych tworów myślowych: to, co wydawało mu się pięknem i dobrem, okazuje się ohydą i gównem. Sztuka utrzymana jest w prześmiewczym, lecz głęboko smutnym klimacie. Schwab nie zajmuje się ludzką psychologią, lecz raczej antropologią i kosmologią, filozofią upadku człowieka, a nawet i lingwistyką. Język pełni bowiem w tym tekście rolę nadrzędną, jako że „na początku było Słowo”. Lecz dalej nic się nie zgadza, mamy bowiem do czynienia ze słowem ludzkim i diabelskim, a nie boskim. Wiele w tej sztuce cierpienia i słowotwórstwa. Szalona poezja, która płynie z ust Fausta, jest jakimś kodem informacyjnym. Nieszczęście tego Nadczłowieka polega na tym, że nie ma on współczucia sam dla siebie, ani też nie potrafi uwolnić się od drwin i dialektyki.

Treść: 

Bohaterowie przebywają w mieszkaniu Fausta, jednak prawdziwym miejscem sztuki jest przepełniony szaleństwem mózg – pracownia Alchemika, który jest w tekście wiodącą figurą. Jak wiemy, jest to postać opętana myślą o nieśmiertelności, o stworzeniu siebie – nowego. Faust Schwaba tworzy siebie poprzez słowa. Wykonuje gesty symboliczne: buduje piramidy z opasłych ksiąg i przygląda się własnym ekskrementom. Ważnym elementem poszczególnych scen jest... wąchanie faustowskiego gówna, które rezyduje w ozdobionym landszaftem nocniku pod łóżkiem swego stworzyciela. Gówno, jak każde inne gówno, śmierdzi paskudnie, bez względu na to, kto jest jego twórcą. Wącha je sam Faust, wącha je podziwiający go „landszafciarz” Wagner. Widz ogląda swoisty pojedynek na słowa i „style życia” między Faustem a Wagnerem. Ten pierwszy ujawnia świadomość kosmiczną, głosząc konieczność niezależnego myślenia, podpierając się Nadczłowiekiem Nietzschego,  ale chory od nadmiaru wiedzy, zbyt wyrafinowany, zbyt  zdający sobie sprawę z ograniczeń cielesności i zmysłowości, ten drugi kocha swój „heimatfilm”, sny o narodowej potędze. Faust zadaje się z Mefistem, który przepowiada Wagnerowi śmierć. Diabeł sprowadza do pracowni męskie Cienie, aby wychwalały „istotę człowieczeństwa”: szlachtowanie, gwałt, zapładnianie kobiet. Przez pracownię Fausta przebiega teraz ulica. Przechodząca Małgorzata przystaje koło budki telefonicznej; na ziemię pada karteczka z numerem telefonu. Wzburzony Faust spogląda to na Małgorzatę, to na przedmiot. W podaniu Kobiecie karteczki wyręcza go Mefisto. Małgorzata jest jedyną istotą, która wydaje się nie bać Diabła: rozmawia z nim wprost i bez szacunku. Gdy mężczyźni gotowi są podążać za Kobietą, choćby i na czworakach, na scenę wpada kuchtogestapówka Marta Schwerdtlein i przeszukuje budkę telefoniczną. Spostrzega kuferek z kosmetykami Małgorzaty. Rzuca się na Wagnera, oskarżając go o kradzież kosmetyczki. Faust przekształca się w Supermena i aresztuje złoczyńcę. W swojej pracowni przeżywa chwile triumfu nad poskromionym Wagnerem. Wtedy nadchodzi Walentyn. Widział wczorajszą scenę z Małgorzatą. Chce mieć dla siebie „kobietę z budki”. Żąda, aby Faust mu ją „załatwił”. Do mieszkania wpada Marta, kochanka Walentyna. Delektuje się widokiem związanego Wagnera i robi awanturę swojemu, próbującemu się od niej wyzwolić, partnerowi. Zaprasza Fausta na święto nocy Walpurgii. Tymczasem Małgorzata i Mefisto rozumieją i uzupełniają się doskonale. Odchodzą ze świata Fausta – ten w ostatniej chwili zaprasza ich na starogermańskie święto. Następnie pracownia przekształca się w pokój gościnny Marty Schwerdtlein. Nie mający na nic ochoty Stary Faust siedzi obok nadal spętanego Wagnera. Walentyn jest przebrany za kelnera. Mefisto i Małgorzata krążą dookoła niczym sępy. Pani Schwerdtlein dręczy więźnia: bierze od Walentyna wielkie kanapki i wtyka je Wagnerowi w usta i w zadek, ściągnąwszy mu przedtem spodnie. Młody Faust uwalnia Wagnera, który rzuca się na panią Schwerdtlein i kopuluje z nią od tyłu. Walentyn kibicuje Wagnerowi, po czym rzuca się na Małgorzatę. Mefisto powoli i od niechcenia rozgniata mu krtań. Gdy młody Faust ponosi klęskę w zalotach do Małgorzaty, Stary Faust wybucha śmiechem. Wagner umiera w trakcie kopulacji. Małgorzata zmusza młodego Fausta do wbicia sobie noża w pierś. Niezręczność młodzieńca powoduje, że nóż wbija się w brzuch i wnętrzności wypływają na wierzch. Mefisto i Małgorzata łączą się w miłosnym uścisku. Stary Faust rozdziela ich. Marta narzeka, że święto nocy Walpurgii się nie udało. Wracamy do pracowni Starego Fausta. Doktor jest rozczarowany, jego dumna wszechwiedza obróciła się przeciwko niemu. Obecni są też Małgorzata i Mefisto – „wynalazki” mistrza, który nic już z nimi uczynić nie może, gdyż jego „kąpiel w marzeniu języka” dobiegła kresu. Diabeł i Kobieta nazywają go generałem. Pani Schwerdtlein wnosi zupę, golonkę i ziemniaki. „ Świńskie szczątki i ja jesteśmy panu w pełni oddane”, oznajmia. Faust siorbie zupę. Mefisto pada z wielkim hukiem na ziemię, jak gdyby pękł. Smutna Małgorzata powoli opuszcza scenę. Faust śmieje się. W ostatniej scenie w pracowni znajduje się skóra Mefista, która wygląda jak nie nadmuchana gumowa lalka. Oczyszczony ze słów Faust przypomina nam teraz melancholijnego, Beckettowskiego Krappa. Krąży bez celu po scenie, bijąc na wszystkie strony packą na muchy i powtarzając: 
                                 „Filozofia
                                    Megalomania
                                    Ach, hipochondria
                                    I ach, geriatria...”

Julita Grodek dla ADiT