język polskijęzyk angielski

Tenenbom, Tuvia

Tenenbom, Tuvia

Dziennikarz, dramatopisarz i założyciel  Jewish Theatre of New York. Zdobył doktorat z literatury angielskiej na St. John's University,  tytuł magistra sztuki wydziału Playwriting w CUNY-Brooklyn, licencjat z matematyki i informatyki w Touro, a także ukończył studia rabiniczne w Jerozolimie. Studiował chrześcijaństwo i islam w Izraelu i Nowym Jorku, jak również  dziennikarstwo, aktorstwo, teatr i finanse (w NYU).
W 2003 roku niemiecki tygodnik Die Zeit nazwał Tuvię Tenenbom i prof. Harolda Blooma "najlepszymi umysłami" w Ameryce.
Tuvia został okrzyknięty "założycielem nowej formy żydowskiego teatru" przez francuskiego Le Monde, "wolnym artystą, który walczy o prawdę i tolerancję" przez belgijski Le Vif L'Express, a włoski  Corriere Della Sera nazwał Tenenboma "jednym z najbardziej obrazoburczych  i innowacyjnych współczesnych dramaturgów ".

Tuvia Tenenbom dorastał w Mea Shearim, ultraortodoksyjnej części Jeruzalem. Przygotowywano go do kariery religijnej, gdyż jego ojciec był rabinem, a jego dziad - Wielkim Chasydzkim Rabbim. W wieku lat 17 Tuvia został wykluczony ze wspólnoty za wstawianie się za świeckimi Żydami, którzy byli traktowani przez rabbich jak obywatele drugiej kategorii. Opuścił Izrael i przeniósł się do N. Yorku. Tutaj w 1994 roku założył Teatr Żydowski. "Agenda" Teatru Tenenboma powstała także w Niemczech. Tenenbom, który stracił wielu krewnych w Auschwitz, twierdzi, że Auschwitz było tragedią ogólnoludzką, nie tylko niemiecką. Większość jego sztuk drąży temat wojny i eksterminacji jednego narodu przez drugi. Komedie Tenenboma dotykają spraw, które wymykają się intelektowi.

"Nie są politycznie poprawne, ale za to koszerne."

The Last Jev In Europa

Tytuł oryginalny
The Last Jev In Europa
Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Dostępny tylko oryginał po angielsku
Szczegóły obsady
+ Głos Starszego Gminy
Miejsce akcji
stare żydowskie miasto Łódź
Prapremiera polska
Teatr na Woli, 15 marca 2008 r., reżyseria: Olga Chajdas

John, Mormon, przyjeżdża do Łodzi z listą nazwisk żydowskich potomków pochowanych na cmentarzu. Ma za zadanie ochrzcić owych Żydów wraz z ich potomkami, przysparzając w ten sposób swojej mormońskiej wspólnocie nowych członków. Czystość jego intencji zostanie jednak zachwiana, gdy na dyskotece, po pijaku, zakocha się w chrześcijance Marii, która następnego dnia ma wyjść za mąż. Dziewczynę kusi życie w Ameryce, dlatego daje Johnowi nadzieję. Jeśli chłopak dowiedzie, że jej narzeczony jest Żydem, to za niego nie wyjdzie. Podczas gdy matka rzeźniczka ubija krowy na wesele, a ojciec Józefa, patolog, odprawia w swoim prosektorium - laboratorium dziwne, groźne obrzędy mściwego krojenia zwłok, John wyrusza na cmentarz, aby spotkać tam Józefa, odkryć jego prawdziwą tożsamość, omamić go obietnicą "chrztu wstecznego" (oczywiście, Józef w którymś momencie swego życia był ochrzczony, ale zanim to się stało - był Żydem!) i snuć marzenia o pięknej Marii. W hotelowym pokoju przywołuje go jednak do porządku telefon od Starszego Gminy, który karci go za nieetyczne zachowanie. Tym niemniej John zdążył już zbadać historię rodzin. Okazuje się, że WSZYSCY SĄ ŻYDAMI. Patolog był niegdyś mężem rzeźniczki; jest ojcem jej dziecka, a więc Maria i Józef są w dodatku rodzeństwem. Nagle, przez fakt zostania Żydówką, Maria przestaje być piękna. Patolog ujawnia samonienawiść. Jest bowiem nazistą. Zresztą, słuchając ich wcześniejszych rozmów nie możemy mieć wątpliwości, że wszyscy wyssali rasizm z mlekiem matek.

Autor posługuje się językiem groteski i pure nonsensu w celu opowiedzenia historii kilkorga Żydów, którzy spotkali się razem w starym żydowskim mieście Łodzi i którzy się do żydostwa nie przyznają. Przypomina też dwie ważne rzeczy, których w Polsce nie pamiętamy: prawdę o samonienawiści wybranego narodu oraz prawdę o tym, że my wszyscy - z kręgu kultury judeochrześcijańskiej - jesteśmy w pewnym sensie Żydami.  

Sto bram

Tłumacz
Grodek, Julita
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Krytyczne studium konserwatywnych zakazów i nakazów religijnych, które manipulują naturalnymi odruchami pewnego chłopca

Moisze siedzi na grobie ojca i wspomina jego wielkość. Duch Ojca pojawiać się będzie od tej pory w kluczowych momentach jego życia - wygrażając mu palcem czy udzielając zbawiennych rad.  Bezżenny stan osiemnastoletniego Moisze jest solą w oku Rebe Beryla, tymczasem dotknięcie kobiecej dłoni przyprawia chłopaka o przerażenie. Spotykając na przystanku autobusowym piękną Tsipi, Moisze bierze ją za Szatana. Odtąd chłopak zacznie przesiadywać w oknie, gapiąc się na przystanek autobusowy i marząc o tajemniczej nieznajomej. Jankew nie rozumie, co się dzieje z kolegą. Czy jest opętany? Śledzący jego kroki Strażnik Moralności sam ma niemałe problemy: jest za głupi na studiowanie świętych ksiąg, za święty na pracę u rzeźnika, zbyt moralny, aby samodzielnie wyszukać sobie żonę. Moisze nabywa erotyczny magazyn, czytając go z ogromnym zdziwieniem.  Wreszcie zatroskany ojciec Jankewa podsunie chłopcu swą bogobojną  córkę - Feigele. W swataniu pomaga także duch zmarłego ojca, udzielając mu instrukcji i zapewniając co do słuszności wyboru żony. Siostry: Feigele i Soreh bardzo są podniecone mającymi nastąpić zaręczynami. Soreh udziela Feigele rad doświadczonej mężatki. Okazuje się, że wszystkie przepisy, sztuczki i triki, które omawiali w poprzednich scenach mężczyźni, istnieją równocześnie w „ustnym przekazie kobiecym” - tak przerobione i przekręcone, aby reprezentowały żeński punkt widzenia i służyły wygodzie żony. Pomysłowość niewiast Mea Shearim bije na głowę uczoność ich ojców i mężów!  Jednak chłopak nie zapomina o „grzesznej” Tsipi, choć już trwają przygotowania do aranżowanego małżeństwa... Czy wygra w Moisze przyzwoitość, czy pożądanie?

Sto bram to komedia omyłek, doskonale portretująca archaizmy postrzegania dylematów moralnych, będąca jednocześnie kopalnią wiedzy o judaizmie. To wzruszająca, głęboka  komedia o zmaganiu się z dziedzictwem, mękach seksualnej inicjacji, o buncie i szukaniu własnej drogi. Autor w sposób tkliwy odnosi się do swoich bohaterów, niemniej to również krytyczne studium konserwatywnych zakazów i nakazów religijnych, które manipulują szczęściem młodego chłopca.

Listy miłosne do Adolfa Hitlera

Tytuł oryginalny
Love letters to Adolf Hitler
Tłumacz
Grodek, Julita
Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Postacie
kobiety w różnym wieku (od bardzo młodych po dojrzałe)
Czas akcji
1939-1945
Miejsce akcji
Niemcy

“Zostaniesz żoną Przywódcy!” Oto głos, jaki słyszy pewna skromna pomoc domowa w zaciszu swej izdebki. Tak zaczyna się sztuka zainspirowana zbiorem listów zafascynowanych postacią Hitlera kobiet. Adolf - Słońcem i Nadzieją, i Bogiem wszechmogącym, i najmilszym kochankiem. Panie i panienki, chcąc się przypodobać Przywódcy, bazgrzą mu o swym super hiper od pokoleń aryjskim pochodzeniu, higieniczno-gimnastycznym trybie życia i innych uroczych drobiazgach. Piszą mu, jak pięknie wyglądał w czasie ostatniej parady („Czy mnie zauważyłeś, stałam w trzecim rzędzie po lewej?”), proszą, aby pozdrowić od nich rodzinę Goeringa, zdają skrupulatne sprawozdania z postępów, jakich dokonują na drodze „hitleryzacji”, wyrzucając ze swego słownika (i ze słownika otaczających ich ludzi) słowa takie, jak „dzień dobry” czy „Adios” (dobre jest tylko „Heil Hitler!”). To oczywiście tylko początki, gdyż za chwilę niewinne kwiatuszki zmienią się w krwiożercze bestie, donoszące na nieprawomyślną żonę ogrodnika, tropiące spisek i Żydostwo, w idiotki, histerycznie chodzące z kąta w kąt z litanią „Adolf-Adolf-Adolf” na ustach, wierzące ślepo w zwycięstwo, zdziwione wobec alianckich bombardowań, pewne, że obozy zagłady to robota komunistycznej propagandy, gotowe umrzeć za sprawę. W małą, śmieszną postać z wąsikiem pakują wszystkie znane sobie mity i legendy o herosach i bohaterach. Zwierzają mu się, jak ojcu, przyjacielowi, kochankowi, z najdrobniejszych spraw. Padają propozycje randek i schadzek, poczęcia wspólnego dziecka („Zgadzasz się, kochanie?”). Z czasem intymne wynurzenia przybierają na sile, ponaglenia stają się coraz bardziej gorące. Jedna z pań stwierdza nawet, że czas „skończyć z tym szaleństwem”, błaga adresata, aby nie demonstrował tak jawnie swych gorących uczuć do niej. Inna przesyła mu w liście klucz do swej sypialni. Jeszcze jedna – kontrakt małżeński do podpisania. Papierowa namiętność przechodzi przez rozmaite fazy najczystszej paranoi. Powaga, wyuzdanie (patriotyczne wyuzdanie!), religijne oddanie, rozpacz z powodu oddalenia, uciecha za sprawą wyimaginowanej bliskości, masochistyczna gotowość na najgorsze tortury dla  Ukochanego.

Zygmunt Freud napisał kiedyś, że większość jego leczonych z histerii pacjentek była ofiarami nie tylko niezaspokojonego popędu seksualnego, lecz również, a może nawet najbardziej, ofiarami zaczytywania się w romansach. Harlequiny  i histeria galopują obok siebie – łeb w łeb – w komicznych wynurzeniach wielbicielek Hitlera, zaprezentowanych w farsie Tuvii Tenenboma. Śmieszne, gorszące i... pouczające.

 

Recenzje…

  • “Włos się jeży na głowie… W tych pogaduszkach anonimowych duchów Trzeciej Rzeszy tkwi niezaprzeczalna siła.” - Peter Marks, The New York Times
  • “Miłość i seks przemawiające z niebywałą mocą… Co za wieczór! Czegoś takiego jeszcze nie widzieliście. Złapałem się na tym, że myślami wracam do tego przedstawienia jeszcze wiele dni po jego obejrzeniu…” - Larry King, CNN
  • “Potężne…Porywające…  Love letters to Adolf Hitler  to kawał wspaniałego teatru.” - Howard Kissel, New York Daily News
  • “Spodobają wam się te babki. I to jest właśnie najbardziej przerażające.” - Peter Malkin, człowiek, który pojmał Adolfa Eichmanna
  • “Niezapomniana… Przemawiająca do widza z wielką siłą, wiarygodna – i potwornie oburzająca.” - Irene Backalenick, Backstage

Ostatnia dziewica

Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Postacie
Podwójny agent, dziewica, Arab, Żyd
Szczegóły
Islamskie dziewice, arabscy szejkowie i izraelscy żołnierze spotykają się w irlandzkim pubie; teatralna podróż w głąb rozkosznego chaosu
Czas akcji
Lato 2002
Miejsce akcji
Święte Miasto

Satyra polityczna ośmieszająca i odsłaniająca hipokryzję, fanatyzm i wariactwo każdej z walczących stron, pozwalająca odreagować wyczerpanym złowrogimi wiadomościami widzom cały absurd i chaos konfliktu bliskowschodniego; w obliczu niedawnej wojny w Iraku - jeszcze bardziej aktualna, trafiająca w samo sedno politycznych matactw, dokładająca aż miło (i po równo) liderom, którzy w zaciszu gabinetów obmyślają taktykę i sposób rozegrania kolejnej sceny. 

W pustym pubie, po godzinach, dziewica Fatima przygotowuje się do Świętej Misji, mocując na sobie nadziany materiałem wybuchowym "pas samobójcy". Gdy ona i jej brat Yasir eksplodują, jedynym organem, który ma po nich ocaleć, będą ich genitalia, które pofruną wprost do bram raju, aby tam brać udział w wiecznych rozkoszach. Niestety, przeszkodzi im w tym Michael, zabijając Yasira celnym strzałem z pistoletu (siostra cieszy się z góry na huczny pogrzeb, który dobrze wypadnie w telewizji) i błyskawicznie gwałcąc Fatimę. Fatima udaje się więc do Szejka Alego, który słynie z tego, że potrafi odprawić rytuał przywracania dziewictwa. Szejk postanawia zbadać sprawę i - na wszelki wypadek, to jest: na wypadek, gdyby doszło do poczęcia - wypędza swym tubalnym głosem "demona" z łona Fatimy. Robi to podczas uprawiania miłości francuskiej, pocieszając dziewczynę, że jeśli uda jej się wysadzić w powietrze w świętym żydowskim miejscu, niebiański anioł na pewno wpuści ją do raju. Dziewczyna gore chęcią eksplodowania. Wybiega, gdy zjawia się Radżib, aby wymienić z tajnym agentem cenne informacje o nowej dostawie broni. Fatima i Radżib nawiązują romans, chłopak nie może się z nią jednak ożenić, gdyż - straciła dziewictwo. Tak więc problem powraca. Radżib namawia ją gorąco, aby wysadziła się w powietrze wraz ze świętą ścianą Płaczu.
Przedtem jednak Fatima wielokrotnie oddaje swoje ciało to Radżibowi, to szejkowi, za każdym razem w jakiejś "słusznej sprawie", a jest ich wiele. Od rozmów na temat jej męczeńskiego uczynku wysadzenia się w powietrze huczy cały pub. Trzeba jeszcze tylko zorganizować fotografa, aby zrobił dobre fotki dla prasy. Nie wszystko idzie jednak zgodnie z planem. Fatima w końcu "wylatuje", zabiera jednak ze sobą okrutnego kochanka. Należało mu się.

W Epilogu Fatima puka do bram raju i domaga się nagrody: "Przyszłam po moich siedemdziesięciu narzeczonych -  mężów o wielkich, twardych jak skała penisach, zawsze w erekcji , niczym wieża Dawida (...) Strażniku Niebiańskich Bram, wpuść mnie..."

Father of the Angels

Tłumacz
Grodek, Julita
Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Oparte na prawdziwych historiach
Czas akcji
1944
Miejsce akcji
Jerusalem, pod brytyjskim nadzorem

“Szaleństwo Świata Tego, czyli Bliski Wschód w oparach absurdu.” Reb Amrom, człowiek stateczny i żonaty, sąsiad Rebe Jankewa, chce go wyswatać ze swą krewną, uciekinierką z Europy. Musi się jej zresztą pozbyć z domu, gdyż młoda dziewczyna jest dla niego zbyt wielka pokusą. Feigele jest piękna, czysta i już trochę zakochana w świątobliwym Jankewie. Usługuje rabiemu. Przygotowuje mu szabasową kolację, marzy o poślubieniu go i urodzeniu mu syna. Zdesperowany Amrom wyśle ją w końcu do Jankewa z tajną misją „uwiedzenia”; jest to jedyny sposób na usidlenie bogobojnego starca. Reb Jankew znany jest w okolicy ze swej głębokiej religijności; ma jednak pewną głęboko skrywaną tajemnicę: homoseksualizm. Odwiedza go młody, arabski chłopiec, który w zamian za jedzenie jest gotów zgodzić się na wszystko. Dla Jankewa jest to ogromna próba charakteru. Oczywiście, Reb Jankew jest istotą udręczoną. W swoich rozmowach z Bogiem zastanawia się, jakie ma prawo do reprezentowania swego narodu i walki z laicyzacją, gdy sam grzeszy, zmagając się z fascynacją arabskimi chłopcami. Jego oda do ich piękności rozbrzmiewa w świątyni niczym Dawidowe Psalmy, łącząc się z jękami pożądającego Feigele Amroma i zawodzeniem kantora, który modli się za ofiary Holocaustu. Wizje rozkoszy seksualnych dręczą świątobliwych mężów, nie dając im spokoju. Avi, działacz ruchu oporu, też ma swoje wizje: spotyka się w nich z eksterminatorem Eichmanem, aby dobić targu – pieniądze w zamian za uratowanie skazanych na zagazowanie współbraci. Rozmowa zamienia się w typowy żydowski targ. Do negocjacji włącza się realnie istniejący Sir George, ze swą angielską kurtuazją, flegmą, prawniczym językiem i...  żelazną konsekwencją, która przekształca całą scenę w rozmowę dwóch przedstawicieli wielkich korporacji bankowych. Socjalista Avi próbuje przekonać Brytyjczyka i Niemca, że ziemia, na której się znajdują, należy się jego i tylko jego narodowi. W końcu dochodzi do spotkania „na szczycie”, które jest parodią prób „łagodzenia kryzysu bliskowschodniego” (ileż to takich spotkań odbyło się od czasu zakończenia drugiej wojny światowej?!) Przy okrągłym stole zasiadają Sir George, Avi i Rebe Jankew. Do porozumienia nie dochodzi. Avi i Jankew są zaciekłymi wrogami, tym bardziej, że Avi zdążył już poznać brzydki sekret świętego męża i będzie go nim próbował szantażować. Przybity niemożnością „wyjścia z impasu”, przerażony wiadomościami o milionach Żydów pomordowanych w Europie, Reb Yankev dostaje pomieszania zmysłów. Całe życie pragnął mieć przy sobie męża, mężczyznę, partnera. Powstrzymywał się jedynie ze względu na boskie przykazania, teraz jednak, w obliczu wszechogarniającej zagłady, postanawia spełnić zakazane pragnienia, wypowiada Bogu wojnę.
 Tuląc w objęciach Ahmeda snuje pradawne opowieści, historie z Tysiąca i jednej nocy, bajki z morałem. Ahmed, który kocha się w Feigele chce, aby rabi nazywał go jej imieniem. Na to wezwanie nadchodzi Feigele, przekonana, że rabi pragnie ją poznać w biblijnym znaczeniu tego słowa. W półmroku dochodzi do dwuznacznej kotłowaniny. Dziewczyna obnaża się i oddaje rabiemu; Jankew przyjmuje sytuację z całym dobrodziejstwem inwentarza; jednocześnie Ahmed zbliża się do ukochanej. Rebi Jankew jest zdezorientowany (nie jest pewien, czy to raj, czy piekło), ale też i bliski orgazmu, widząc dwoje młodych w miłosnym uścisku. Za drzwiami stoją żydowscy bojówkarze i gdy „papa” Jankew jest już gotów pobłogosławić miłosny związek Araba i Żydówki, nadchodzi Avi, mierząc z pistoletu w jego głowę. Jankew ginie więc z ręki drugiego Żyda, będąc jednocześnie najbliżej w swym życiu tak upragnionego spełnienia – miłosnego aktu z mężczyzną. 
Feigele, już nie dziewica, siedzi na grobie rabiego wspominając jego długie i owocne życie. Owocne, gdyż jest w ciąży; nie jest jednak pewna, czy to jego dziecko, czy też może arabskiego zalotnika. Jakim imieniem ma je nazwać?

jerusalem to tygiel, w którym ścierają się interesy świata żydowskiego, arabskiego, anglosaskiego i (podczas wojny) niemieckiego. Już samo uświadomienie sobie tego faktu wprowadza nas w atmosferę niekłamanego szaleństwa. Akcja sztuki umieszczona jest w roku 1944, lecz jej wymiar i wydźwięk są jak najbardziej współczesne. Myliłby się jednak ten, kto chciałby się tu doszukiwać publicystyki. Nic bardziej mylnego! Ta opowieść to zabawa ludzką świadomością, która nosi w sobie piętno „Angola”, Żyda”, „Araba”, „Niemca”.

Sztuka ma nowoczesną, modernistyczną strukturę, opartą w dużej mierze na teatrze absurdu lub groteski. Wiele ze scen zawartych w Anielskim Ojcu mogłoby się z powodzeniem znaleźć w repertuarze nieodżałowanego Latającego Cyrku Monthy Pythona. Innych – nie powstydziłaby się nieboszczka Sarah Kane. Jest to przedziwny świat. Komedia Tuvi Tenenboma ujawnia w warstwie tekstu wielką kulturę literacką, dogłębną znajomość geopolitycznych problemów Bliskiego Wschodu, tradycji judeochrześcijańskiej, symboliki religijnej i seksualnej, psychologii i parapsychologii oraz przemyślany sposób obrazowania. „Sielanka” dawnych Żydów, ich humor, niekończące się dysputy przeplatają się z echami Holocaustu, modlitwami za pomordowanych współbraci. Akcenty dramaturgiczne są jednak tak rozłożone, że tragizm żydowskiego losu ujawnia swą komiczną stronę. Wiele nacji ma bowiem oficjalną, „udręczoną” wersję na eksport i tę wewnętrzną, swojską, po tytułem „takie jest życie”. My – Polacy, bardzo dobrze to znamy.
                          
Wystawienie tej sztuki na polskiej scenie byłoby sporym wyzwaniem i bardzo ciekawym zabiegiem edukacyjnym. Czas najwyższy, abyśmy my, bracia Słowianie, otarli łzy i nauczyli się śmiać.  I drwić.