Opustoszała okolica, burza z piorunami. Do drewnianej, bieszczadzkiej chaty samotnego sześćdziesięcioletniego mężczyzny puka młoda kobieta, Zyta. Kiedy gospodarz jej otwiera, dziewczyna mówi, że jechała w tych okropnych warunkach do ośrodka w Zatwarnicy, kiedy po uderzeniu pioruna w drzewo jej samochód wpadł nagle do rowu. Mężczyzna, który swoim zachowaniem zasłużył sobie na nadany mu przez miejscowych pseudonim Ponury, wpuszcza ją do środka i proponuje jej przeczekanie u siebie burzy. Pomoc będzie można wezwać jednak dopiero nad ranem. Zyta będzie musiała więc spędzić całą noc w bieszczadzkiej chacie nieznajomego. Jak się jednak okaże, młoda kobieta trafiła do niej nieprzypadkowo. Jako wysłanniczka agencji detektywistycznej ma potwierdzić prawdziwą tożsamość Ponurego, używającego obecnie imienia i nazwiska Jerzy Połocki, a który, będąc pewnego dnia w rzeszowskim urzędzie, został rozpoznany przez dawnego znajomego jako były więzień i recydywista, Stanisław Szymura.
Sztuka Artura Zygmuntowicza, osadzona w klimatycznej bieszczadzkiej scenerii, to kameralny i realistyczny dramat psychologiczny o skrywanych przez ludzi tajemnicach. Zyta i Ponury, pozornie nie mający ze sobą nic wspólnego i nastawieni do siebie raczej antypatycznie, w trakcie wspólnie spędzonej burzliwej nocy zainteresują się sobą nawzajem. Dziewczyna pozna również jego tajemniczego sąsiada, Wielebnego, dawnego zakonnika, specjalistę od ziół i romantycznej miłości. Sprawy potoczą się jednak niespodziewanie, bo podczas burzowej nocy sam Ponury zostanie przygnieciony przez złamany konar drzewa. Kiedy po pobycie ze szpitala powróci do domu, zdecyduje się opowiedzieć Zycie prawdę o swoim życiu. Potem nic już nie będzie takie, jakie nam się wydawało...
Łysy i Zygmunt to dwaj włamywacze, którzy zostają wysłani przez swojego szefa na akcję. Mężczyźni mają pojechać do prywatnego jednorodzinnego domu, który przez kilka godzin będzie akurat stał pusty i w którym ponoć ukryte są dokumenty niewygodne dla ich szefa. Papiery mają znajdować się w sejfie, stąd podczas akcji konieczna obecność Łysego, specjalisty od otwierania nawet najtrudniejszych zamków, znającego dokładny adres i numer domu. Zygmunt nie jest jednak zadowolony z jego towarzystwa. Łysy może i zna się na zamkach, ale do najmądrzejszych i najbardziej rozgarniętych osób zdecydowanie nie należy. Co zresztą co i rusz sam później udowadnia podczas trwania akcji. Mężczyźni są jednak na siebie skazani i niezależnie od tego, co się na miejscu ostatecznie wydarzy, to chcąc nie chcąc muszą ze sobą współpracować.
Sztuka Artura Zygmuntowicza to prawdziwa komedia omyłek. Podczas kiedy włamywacze próbują znaleźć teczkę z dokumentami, okazuje się, że wbrew zapewnieniom szefa w domu nie są wcale sami. Do salonu wchodzi nagle półnagi Karol - policjant i brat bliźniak właściciela posesji. Włamywacze niespodziewanie mają prawdziwego farta. Zostają wzięci za rzeczoznawców sztuki, którzy mieli przyjść, aby wycenić kolekcję dzieł Nikifora. Pomyłka Karola, a także głupota Łysego (który, jak się później okazuje, źle zapamiętał adres domu) oraz pojawianie się w przestrzeni salonu kolejnych niespodziewanych osób (m.in. prostytutki, kuriera czy chcącego robić szemrane interesy księdza) powodują serię absurdalnych sytuacji, wywołujących salwy niekontrolowanego śmiechu.
Uwaga! Po przeczytaniu całej sztuki mogą was od śmiechu rozboleć brzuchy!