Próba stworzenia sytuacji tragicznej (wbicie sobie pinezki w kciuk) nie robi wrażenia nawet na autorze tego pomysłu, Morisie Szimelu. Klamka zapadła: „Jestem komedią z kurzem pogardy" – stwierdza. Wraz z rozwojem akcji przestajemy dziwić się jego nieudolności, a on bez protestu poddaje się temu, co przynosi życie. Głównym problemem Morisa są zaś trudności z wypróżnianiem się.
Bohaterowie sztuki spotykają się po raz pierwszy na pogrzebie ojca Morisa, Gomperca. Mimo szybkiego następowania po sobie poszczególnych wydarzeń świat, w którym żyją bohaterowie, naznaczony jest nudą, a oni sami pozostają bezsilni wobec otaczającej ich rzeczywistości. Moris podejmuje próbę wyrwania się z tego świata – decyduje, że opuści rodzinne miasteczko i wyjedzie do Szwecji. Ten niemal heroiczny gest zerwania przynosi jednak mierne skutki. Po latach stwierdzi, że nic się nie zmieniło, wszyscy nadal opowiadają te same historie, a stara i pomarszczona dziwka Barbuba, którą Moris spotykał w młodości, wciąż sprzedaje swoje usługi.
Mimo jawnej nieudolności poszczególnych postaci, Hanoch Levin darzy je jednak sympatią. Gromadząc przykłady życiowych nieudaczników skutecznie przekonuje czytelnika, że poczucie przegranej jest nieodłącznym elementem życia człowieka.