Rozwścieczony autor Bernie wpada do zaprzyjaźnionego komika Maksa, wzburzony zapowiedzią kontroli skarbowej ze strony Rity, przed którą drżą wszyscy artyści ukrywający dochody. Powodem kontroli jest tekst, za który Bernie rzekomo skasował od Maksa ogromną sumę. Maks wita go wśród śmieci przy pustym basenie, w którym, jak się okazuje, mieszka. Komik z ociąganiem przyznaje, że zmyślił historię o tekście, żeby samemu ratować się przed straszliwą Ritą, która zaraz przyjdzie obejrzeć rzeczony – niestety nieistniejący – tekst. Następnie szantażuje Berniego – jeśli ten szybko napisze mu tekst, on powie Ricie, że tekstu nie napisał Bernie. Dlaczego nie? Zdegustowany Bernie idzie się odświeżyć po podróży, a kiedy zjawia się zaskakująco atrakcyjna kobieta, Maks ze strachu przedstawia się jako Bernie, który właśnie odwiedza przyjaciela…
Oto zawiązanie akcji, w której zręcznie wykorzystano schematy najlepszych komedii omyłek. Autor nader dowcipnie rozgrywa zamianę ról, eskalując napięcie, kiedy nagle na scenie pojawia się Gabi, bliźniaczka Rity, z zawodu śmiechoterapeutka. Każdy z obu mężczyzn, niezależnie od chęci ratowania własnej skóry, zapała afektem do jednej z sióstr, których niestety nie odróżniają. Do tego Maks i Bernie są przecież artystami komikam. Próba „stworzenia” wspomnianego w zeznaniu podatkowym „maszynopisu” to kolejne źródło świetnej zabawy. Maszynopis to opowieść w opowieści, komiczny, absurdalny skecz tworzony ad hoc, przez co Dwaj prześwietni komedianci z ducha przypominają nieco niedawny hit Człowiek, który zabił Don Kichota Terry’ego Gilliama – tym razem „wiatrakami” okazuje się brutalna rzeczywistość rynku pracy i, jak zawsze, niepewna sytuacja artystów. Nasi bohaterowie przechodzą samych siebie, a piętrzące się problemy ze „skarbówką” wręcz ich uskrzydlają.